To nie jest film dla miłośników kina azjatyckiego w jego najczęściej kojarzonej wersji. Próżno tu szukać nagłych zwrotów akcji, czy rosnącego sensacyjnego napięcia. To film, który albo cię uwiedzie nastrojem, albo pozostawi obojętnym. Ale to drugie jest zdecydowanie mniej prawdopodobne.
"Historia kobiety i mężczyzny, którzy odkrywają że ich małżonkowie mają ze sobą romans. Tak rozpoczyna się zmysłowa opowieść o budzącej się fascynacji i tłumionym pożądaniu. Krytyka zgodnie nazwała Spragnionych miłości najbardziej zmysłowym filmem przełomu wieków. Film otrzymał Europejską Nagrodę Filmową w kategorii najlepszy film nieeuropejski oraz nagrody w Cannes."
Alternatywa: inny film azjatycki polecony nam przez użytkownika - "Classic", reż. Kwak Jae-young, 2003 r.
Bo któż lepiej od Francuzów zna się na romansie. A Francois Ozon swój romans przedstawił przewrotnie, bo od końca - gorzkiego rozstania i rozwodu. Samo życie, ale ujmująco prawdziwe i doprawione świetną muzyką:
"Marion (Bruni-Tedeschi) i Gilles (Freiss) to piękni i wykształceni przedstawiciele klasy średniej. Gdy widzimy ich pierwszy raz, podpisują w obecności prawnika akt rozwodu z rezygnacją wskazującą, iż na tę decyzję zanosiło się od dawna. Zanim jeszcze skończy się ta scena, w filmie nastąpi niespodziewany zwrot, każąc zwątpić czy niepowodzenie tego małżeństwa da się łatwo wytłumaczyć. Pozostała część filmu stara się zweryfikować to przypuszczenie, cofając się do coraz wcześniejszych wydarzeń."
Alternatywa: inne spojrzenie na podróż w przeszłość w poszukiwaniu błędów nieudanego związku. Zakochani bez pamięci Jim Carey i Kate Winslet:
Dla tradycjonalistów, którzy w walentynkowy wieczór chcą obejrzeć prawdziwe love-story. Film, który był katapultą do sławy obecnego pupilka Hollywood Ryana Goslinga i Rachel McAdams. Zgoda, zakończenie jest mało nierealne, historia może i mało prawdopodobna, ale świetne zdjęcia, czy gra aktorska sprawiają, że mało kto nazwie ten film kiczowatym. Dodatkowy czynnik romantyczny: od "Pamiętnika" zaczął się prawdziwy romans Goslinga i McAdams.
"Ekranizacja bestsellerowej powieści Nicholasa Sparksa. Historia pewnej miłości, która rozkwitła na początku lat 40. gdzieś w Karolinie Północnej. Duke odczytuje ją starej kobiecie cierpiącej na chorobę Alzheimera. Dzięki sile uczucia przeżywa na nowo cudowne chwile swojej wielkiej miłości. Przypomina sobie, kiedy po raz pierwszy zobaczył Allie Nelson - ich spotkania, wspólne wakacje i trudny okres rozstania."
Alternatywa: też z Ryanem Goslingiem, ale bez romantycznego zadęcia. Urocza komedia o miłości do... gumowej lalki - "Lars and the real girl"
Tutaj nic nie jest powiedziane wprost. Buzujące uczucie i rozszalałe emocje doświadczamy podskórnie, przez niesamowicie sfilmowane otoczenie głównych bohaterów, a przede wszystkim niezapomniana muzykę Michaela Nymana:
"Historia niemej kobiety, która została wydana za mąż w Nowej Zelandii. Ada McGrath (Holly Hunter) przeprowadza się tam ze swoją córeczką (Anna Paquin po raz pierwszy na ekranie i od razu oscarowo). Ze sobą zabiera fortepian, który jest jej jedynym środkiem komunikacji. Jej mąż (Sam Neil) wymaga od niej jedynie spełniania powinności małżeńskich. Gdy fortepian trafia do mieszającego nieopodal Europejczyka (Harvey Keitel) Ada dobija z nim swoistego targu..."
Alternatywa: nowy film Jane Campion - "Jaśniejsza od gwiazd" z 2009 roku
Przykład na to, że komedia romantyczna nie musi być "na siłę". Każdy, kto widział "Love actually" ma swoją ulubioną parę, cytat lub gag z tego filmu. Ale walentynkowo, chyba najbardziej pasuje ta:
"Kilka historii, pozornie niezwiązanych ze sobą osób, rozgrywających w okresie przedświątecznym w Londynie. Bohaterów łączą rodzinne i towarzyskie więzi, a każdy wątek ukazuje inny odcień miłości. Młody premier zakochuje się w pracownicy swojego biura, pisarz odnajduje miłość nad brzegiem jeziora, owdowiały ojczym szuka kontaktu z synem, a pewna mężatka dowiaduje się o uczuciu, jakim darzy ją najlepszy przyjaciel męża."
Alternatywa: nazywana "polską wersją Love actually" komedia "Listy do M.", która została najpopularniejszą polską komedią od 1989 roku.
Kto nie chciałby wrócić do czasu, kiedy pierwsza prawdziwa miłość była jeszcze wyczekiwanym śpiewem przyszłości? Bernardo Bertolucci przywołuje wiek niewinności w jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi (Toskania) i z jedną z najpiękniejszych kobiet świat - Liv Tyler.
"19-letnia Lucy przyjeżdża z Nowego Jorku do Toskanii, by spędzić lato u przyjaciół rodziny. W istocie marzy o tym, by dowiedzieć się, kto jest jej prawdziwym ojcem. Ale i spotkać miłość, którą pamięta z dzieciństwa"
Alternatywa: powrót do miłości studenckiej, w scenerii jednego z najpiękniejszych miast w Europie (Wiedeń). "Przed wschodem słońca" z Julie Delpy i Ethanem Hawkiem:
Minęły 42 lata od czasu, gdy przed kamerami spotkali się Ryan O'Neal i Ali MacGraw, opowiadając historię, która zmusiła do otarcia łez miliony widzów. Historia wciąż rezonuje, bo "Love story" przewijał się w waszych listach i komentarzach bardzo często. No bo któż z nas nie zna tej piosenki?
"Syn milionera Oliver Barrett IV, poznaje na uniwersytecie w Harwardzie studentkę muzyki Jenny Cavalleri i zakochuj się w niej. Dziewczyna pochodzi z biednej rodziny włoskich emigrantów. Młodzi kochają się i wbrew rodzinie chłopaka pobierają się. Od tej pory Oliver sam musi opłacać swoje studia. Po latach "zaciskania pasa" w końcu uśmiecha się do nich los, ale..."
Alternatywa: jeszcze bardziej klasyczny klasyk. Niezastąpiona "Casablanca" z 1942 r.
Jakich filmów na dzisiejszy wieczór zabrakło na liście? Komentujcie!