Rok 2012 stał po znakiem świetnych ról męskich - twierdzi wielu krytyków. I choć w oscarowych nominacjach do najlepszej roli męskiej zabrakło chociażby Michaela Fassbendera ze "Wstydu", to w tej kategorii czeka nas najzacieklejszy pojedynek. Zgarniającemu w tym roku wszystkie możliwe nagrody "Artyście", a raczej grającemu główną rolę Jeanowi Dujardinowi może zagrozić George Clooney. Dujardin, nazywany "francuskim Clooney'em" dostał za swoja rolę nagrodę SAG (przyznawaną przez gildię aktorów), ale Clooney za rolę w "Spadkobiercach" dostał Złoty Glob.
A zza pleców obu panów szeroko uśmiecha się Brad Pitt, który w "Moneyball" zaliczył jedną z najlepszych ról w karierze. Na jego korzyść świadczy też oscarowa logika "oczekiwania" - często statuetkę dostaje się niejako za "całokształt dotychczasowej działalności", choć pretekstem jest ostatni film. A Pitt, w przeciwieństwie do Dujardina na swoim koncie ma już sporo potencjalnych Oscarów, których ostatecznie nie otrzymał.
Ciekawie zapowiada się również w kategorii kobiecej, gdzie o statuetkę zawalczy młoda gwiazda Hollywood - Michelle Williams aka Marilyn Monroe, z weteranką Oscarów - Meryl Streep aka Margaret Thatcher. Obok nich znalazły się jeszcze Rooney Mara z "Dziewczyny z tatuażem", Viola Davis ze "Służących" i Glenn Close z "Albert Nobbs", w którym zagrała rolę... męską. Zapowiada się bardzo ciekawie (ale wygra Meryl Streep:)
Nad Wisłą będziemy z pewnością kibicować Januszowi Kamińskiemu, który otrzymał nominację za pracę na planie "Czasu Wojny" ("War Horse") Stevena Spielberga. Ale za granicą pisze się przede wszystkim o pojedynku między filmem pod względem operatorskim najbardziej innowacyjnym - "Hugo" Martina Scorsese, a "najpiękniejszym" - "Drzewie życia" Terrence'a Malicka.
Chyba, że po raz 27. w 83-letniej historii Oscarów ta sama produkcja dostanie statuetkę i za i za najlepszy film, i najlepsze zdjęcia. Jeśli tak, może to być tylko "Artysta". Naszym zdaniem zasługuje, choćby za to ujęcie:
Wiadomo! Woody Allen, czego dowodzi całoroczna popularność jego "łamigłówki dla dorosłych" w "O północy w Paryżu". I zapewne nie miałby równych w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny (dostał już ze niego Złoty Glob), gdyby w tym roku nie pojawiło się cudowne zjawisko - niemy "Artysta". Odbierając "brytyjskiego Oscara" za scenariusz - nagrodę BAFTA - twórca "Artysty" Michel Hazanavicius żartował: - Szczerze mówiąc, jestem bardzo zaskoczony. Wiele osób myślało, że skoro film jest niemy, to nie miał scenariusza.
Ale jeśli zgarnie za niego Oscara, zaskoczenia nie będzie.
W kategorii najlepszy scenariusz adaptowany zmierzą się geniusze swoich dziedzin: Aaron Sorkin i Alexander Payne. Ten pierwszy dostał Oscara rok temu za "The Social Network", a w tym roku zachwyca historią z "Moneyball". Drugi statuetkę odbierał w 2004 roku za "Bezdroża", a w tym roku ma wielkie szanse na drugą, za "The Descendants".
Na drugim planie "wieje nudą". Nie z braku świetnych ról, lecz przez Christophera Plummera i Octavię Spencer, którzy w kategorii najlepszych aktorów drugoplanowych zmiatają wszelką konkurencję na wszystkich tegorocznych galach przedoscarowych: Złotych Globach, BAFTA, czy SAG Awards.
Nic dziwnego. Nie ujmując niczego ich umiejętnościom aktorskim i doświadczeniu (Christopher Plummer, o ile zwycięży, będzie najstarszym laureatem Oscara w tej kategorii) wystarczy przeczytać opis ich postaci. Plummer w "Debiutantach" gra starszego mężczyznę, który na krótko przed swoją śmiercią wyjawia synowi, że jest gejem i postanawia żyć pełnią nowego życia. Octavia Spencer w "Służących" to długoletnia ofiara uprzedzeń rasowych, której uczciwość triumfuje w sprawiedliwym i bardzo amerykańskim zakończeniu.
Zgadzacie się werdyktem? Zagłosuj w sondażach na najlepszego aktora drugoplanowego [TUTAJ] i najlepszą aktorkę drugoplanową [TUTAJ]
Podobnie "nudno" będzie w muzyce. Ciężko wyobrazić sobie, by statuetkę za najlepszy soundtrack dostał kto inny niż Ludovic Bource za "Artystę". Nie tylko dlatego, że w filmie niemym podkład muzyczny, to ważny, jeśli nie najważniejszy aktor, ale przede wszystkim dla takich utworów:
Dla wielu zagranicznych krytyków kategoria najlepszy film nieanglojęzyczyny jest równie oczywista co najlepszy aktor (aktorka) drugoplanowy i muzyka - wygra irańskie "Rozstanie". Opowieść o fundamentalnej trudności porozumienia się zdobyła już serca widzów na całym świecie i jury wszystkich tegorocznych konkursów.
Ale nie dla nas. Wciąż wierzymy, że w niedzielną noc na scenę wyjdzie Agnieszka Holland w towarzystwie Roberta Więckiewicza i Juliusza Machulskiego. Tym bardziej, że temat "W ciemności" należy do ulubionych wśród członków Akademii, a amerykańska prasa jest dla niego bardzo łaskawa.
Liczby jednak mówią same za siebie... [CZYTAJ WIĘCEJ] >>
Po ogłoszeniu oscarowych nominacji krytycy i dziennikarze filmowi zacierali ręce: w tym roku w najważniejszej kategorii oscarowej nominowanych jest aż 9 filmów. Trzeba przyznać, ze wszystkie mają jakiś atut, którego brakuje pozostałym, ale gdy przyjrzeć się bliżej, ciężko znaleźć choć jeden, który może zagrozić "Artyście". Owszem jest 100-procentowo amerykańska historia baseballowa ("Moneyball"), jest jeszcze bardziej amerykańska historia o ucisku i społecznej sprawiedliwości ("Służące"), jest zachwycająca, choć kameralna historia rodzinna ("Spadkobiercy") i nakręcona z rozmachem epopeja wojenna Spielberga (choć nie wiemy czy Akademia chce coś takiego jeszcze oglądać:) Przede wszystkim jednak jest "Hugo", który zgarnął w tym roku najwięcej, bo aż 11 nominacji.
Dziewiątka wspaniałych. Zobacz filmy nominowane do Oscara >>
Ale na 99 proc. w poniedziałek rano napiszemy: oto pierwszy od 18 lat czarno-biały, a pierwszy w historii niemy film, który dostaje najważniejszego Oscara!
Spędź z nami oscarową noc - RELACJA NA ŻYWO w kultura.gazeta.pl, niedziela/poniedziałek (26/27.02), start o godz. 1.00