Na rosnące ceny biletów w kinach wielu widzów narzeka już od dawna. Ostatnio przy okazji premiery ósmej części ''Szybkich i wściekłych'' sieć Multikino postanowiła podnieść kwotę do niemal czterdziestu złotych. Czego możecie się spodziewać w czasie długiego weekendu? Jedno jest pewne - tanio nie będzie.
W zeszłym roku frekwencja w polskich kinach wyniosła rekordowe 52 miliony widzów. To ponad 7 milionów więcej niż w roku 2015. Co ciekawe, jedną czwartą tej liczby były osoby, które zdecydowały się obejrzeć nasze rodzime filmy.
W związku z tak dużym sukcesem branży kinowej nie trzeba było długo czekać na reakcję samych kin - kilka dni temu Multikino po raz kolejny podniosło ceny biletów. Obecnie za weekendowy seans ''Szybkich i wściekłych 8'' najwięcej, bo aż 37,90 zł, muszą płacić warszawiacy w kinie Złote Tarasy, w pozostałych kinach w stolicy kwota wynosi 36 zł. Z kolei za obejrzenie animacji ''Dzieciak rządzi'' sieć żąda nieco mniej, bo 36,50 zł za normalny bilet. Ale miłośnicy pokazów w 3D powinni być już przygotowani na zostawienie w kasach warszawskich kin przynajmniej 41 złotych.
Nie zabierać dziewczyn na randki?
Wyobraźmy sobie teraz chłopaka i dziewczynę oraz czteroosobową grupę przyjaciół, którzy w majowy weekend odwiedzą kino w galerii Złote Tarasy - za seans ''Strażnicy Galaktyki vol. 2'' pierwsi zapłacą 82 zł, a drudzy aż 164 zł! W przypadku rodzin multipleksy często przygotowują szczególne oferty, więc w niektórych zapłaci się ok. 140 zł, a w innych nieco mniej, np. w Multikinie korzystając z promocji dla rodzin. Przeważnie jednak rodzice w kinach najbardziej wykosztowują się na zakąski. Wyobrażacie sobie wyjście z dzieciakami na film bez kupienia każdemu popcornu i słodkiego napoju? I na tym właśnie multipleksy zarabiają lwią część swoich dochodów.
Nieco lepiej sytuacja prezentuje się w miejscowościach innych niż Warszawa. Dla przykładu, w krakowskim Multikinie, w pierwszy weekend maja, ''Szybkich i wściekłych 8'' i ''Strażników Galaktyki vol. 2'' widzowie z normalnymi biletami będą mogli obejrzeć za 32,50 zł, a w Sopocie za niecałe 30 zł. Jeżeli by jednak uwzględnić różnego rodzaju dopłaty za seans w 3D, zakup biletów przez internet, czy miejsca VIP, ceny również mogą sięgnąć 40 zł.
Nie tylko Multikino
W Polsce, poza Multikinem, mamy jeszcze dwie większe sieci multipleksów - Cinema City oraz Helios. Nie można powiedzieć, że ceny za bilety wzrosły jedynie w Multikinie. Na przykład w weekend w Cinema City Sadyba normalny bilet na ''Dzieciak rządzi 3D'' kosztuje blisko czterdzieści złotych. W dni powszednie w Arkadii za film w 2D płaci się 29 zł, z kolei za seans w Škoda 4DX już od 45 do ponad 50 zł.
Trzecia popularna polska sieć kin, Helios, od kilku lat nie podnosi cen biletów powyżej 28 złotych. Nie jest jednak alternatywą dla widzów z Warszawy - póki co nie ma tam żadnego kina, a najbliższe znajduje się w Wołominie. Ma się to jednak zmienić w drugiej połowie tego roku - Helios planuje otwarcie nowego multipleksu w centrum handlowym Blue City. Ma być wyposażony w osiem sal z łączną liczbą 1500 miejsc oraz w ekrany wyświetlające obraz w rozdzielczości 4K.
A może Luna, Kino Pod Baranami albo Charlie?
Obecnie najlepszą alternatywą dla drogich multipleksów wydają się chyba kina studyjne. Np. w Warszawie ceny normalnych biletów w weekendy wahają się między 22 a 30 złotymi. W Krakowie między 20 a 26 zł. Poza tym małe kina często wprowadzają różnego rodzaju karty stałego widza oraz organizują pokazy specjalne, na których nie raz płaci się znacznie mniej niż zazwyczaj.
Minusem dla przeciętnego widza mogą być jednak stosunkowo niewielkie sale kinowe z małymi ekranami oraz niezbyt mainstreamowy repertuar, w którym, co prawda, znajdziemy oscarowe hity i klasyki kina, ale często próżno w nich szukać np. hollywoodzkich blockbusterów.
Ceny jak na Zachodzie
Jednak to, że w większych miastach za bilety płaci się więcej, nie jest ani żadną tajemnicą, ani niecodzienną praktyką. Chociażby w stolicy Wielkiej Brytanii bilety kosztują nieraz dwukrotnie więcej niż w innych częściach kraju. Oburzenie widzów, a w zasadzie klientów polskich kin, powinno wywołać ogólnie niewspółmierne podniesienie cen biletów do przeciętnych zarobków Polaków.
Jak wyliczył NaTemat, dla Niemców kino jest rozrywką aż CZTERY RAZY TAŃSZĄ niż dla nas. Dziś doszło nawet do swego rodzaju kuriozum - niektóre polskie kina sprzedają bilety drożej niż zachodnie. Tak jest np. w berlińskim Cinemaxxie.
- Tam bilet normalny kosztuje 8,60 euro, czyli po przeliczeniu na złotówki około 36,5 zł. To cena podstawowa, bez dopłaty (0,50 do 2,50 euro) w zależności od tego czy pokaz to premiera - napisał Tomasz Molga w NaTemacie.
Podobne wyliczenia na swoim blogu przygotował również Krzysztof Spór:
To też wina polityki rządu?
Jeżeli spojrzymy na ubiegłe lata, kiedy frekwencja w polskich kinach była dużo niższa, zauważymy, że np. w zeszłym roku najdroższe bilety w multipleksach kosztowały 31 zł, ale jeszcze na początku roku 2014 tylko 29 zł (Multikino i Cinema City) i 28 zł w Heliosie.
Jak napisał na swoim blogu Krzysztof Spór, poza większymi zarobkami z kin, wpływ na sytuację miało też parę innych czynników.
Zerkajcie na promocje
''Kiniarze'' obawiają się zagrożenia ze strony rosnącej popularności platform internetowych, jak HBO GO, Netflix, czy ShowMax. Ostatnie wyniki frekwencyjne z polskich kin zdają się jednak podważać takie przekonanie.
Sieci multipleksów starają się wychodzić naprzeciw potrzebom widowni i wprowadzają różnego rodzaju promocje i abonamenty dla stałych widzów, jak np. Cinema City Unlimited. Często jest ich jednak tak wiele i są na tyle skomplikowane, że przeciętny widz, pracujący od poniedziałku do piątku, nie ma ochoty się z nimi zapoznawać. Szczególnie, że często nie dotyczą majówkowych weekendów. Zanim więc zdecydujecie się wybrać do multipleksu, przeglądajcie cenniki i okazje - może zdarzy się Wam trafić na lepszy dzień i zapłacić tych parę złotych mniej.