"Hejt w internecie? Bolało, strasznie". 5 rzeczy, których nie wiedzieliście o Kaziku [FRAGMENTY KSIĄŻKI]

Księżyk nazywa go po swojemu: to trochę misio, a trochę taki wojownik. Czyli jest tutaj o początkach warszawskiej sceny punkowej, fascynacji futbolem, obsesyjnym rysowaniu komiksów, które przerodziło się w obsesyjne oglądanie filmów (bywa, że po pięć dziennie!). I jest o jego ukochanej rodzinie, Teneryfie, rock'n'rollowym balowaniu na kredyt, nałogowym dłubaniu w nosie (!) oraz błędach, jakie popełniamy wszyscy.
Kliknij, żeby przeczytać fragmenty książki "Idę tam gdzie idę" >>

Autosesja fotograficzna Kazika z 1977 r. / Fot. za "Idę tam gdzie idę", Kazik Staszewski, Rafał Księżyk, wyd. Kosmos Kosmos
Jest też miejsce na wątpliwość.
- Zastanawiam się, czym sobie na to zasłużyłem. Jak patrzę dookoła, naprawdę mi się udało. Dlaczego ja? Przecież niczego szczególnego w tym kierunku nie robiłem. To ewidentnie jest mi dane, ja na to nie zapracowałem - mówi Kazik.
Zapracował czy nie, warto wyrobić sobie na ten temat zdanie samemu. Świetnych historii tutaj nie brakuje. Dzięki uprzejmości artysty i wydawnictwa Kosmos Kosmos publikujemy kilka najciekawszych fragmentów książki:
1. Kazik o nieśmiałości
- Bardzo nie lubię takich rozważań "co by było gdyby", ale pogdybać jest przyjemnie. Gdybym zatem nie zdecydował się zostać muzykiem, nie znalazł na samym początku tyle odwagi by stanąć na scenie, podejrzewam że byłbym dziś sfrustrowanym urzędnikiem niższego szczebla, człowiekiem złym i rozgoryczonym, a to z racji tego, że moje myśli i wątpliwości nie miałyby ujścia na zewnątrz. (...) Tak, pisząc teksty mogłem pojechać po całości i nawet po nazwiskach. A ja do dzisiaj tak mam, że nie jestem szczery w rozmowach, bo obawiam się, że łatwo mogę kogoś skrzywdzić. Kolega daje mi płytę, "Posłuchaj i powiedz, co sądzisz". Dla mnie ta muzyka to totalny syf, ale w oczy mu tego nie powiem, bo chłopak pracował, starał się. Mam mu teraz zrobić przykrość?
Zdjęcia z sesji wykonanej przez tatę Kazika / Fot. za "Idę tam gdzie idę", Kazik Staszewski, Rafał Księżyk, wyd. Kosmos Kosmos
Czasami bardzo źle o sobie myślę, że gdybym nie śpiewał, byłby takim urzędasem, który lubi zrobić ludziom na złość. Nie mówiąc już o tym, że kiedy wyobrażam sobie siebie w sytuacjach ekstremalnych, w jakich był mój ojciec, czyli w obozie koncentracyjnym, to obawiam się, że mógłbym skończyć jako straszny kapo.
Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z książki "Idę tam gdzie idę" Kazika Staszewskiego i Rafała Księżyka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kosmos Kosmos

2. Kazik o futbolu i spotkaniu z Kusturicą
- Okazuje się, że mam pamięć do rzeczy przypadkowych i niechcianych, które po latach okazują się nieprzypadkowe i potrzebne. Tu jeszcze dygresja o mojej pasji do futbolu, która bardzo mi się przydała do nawiązania pierwszych relacji z Emirem Kusturicą. Jego "Underground" to dla mnie niezmiennie film numer jeden, ex aequo z "Czasem apokalipsy". I nagle spotykam tego faceta.
W pokoju Kazika w mieszkaniu przy ul. Niecałej w Warszawie, 1983 r. / Fot. za "Idę tam gdzie idę", Kazik Staszewski, Rafał Księżyk, wyd. Kosmos Kosmos
W pierwszej chwili, bardzo się wstydziłem. Byliśmy z Anią na kolacji z Emirem i jego kapelą No Smoking Orchestra. Gadamy o meczach, a ja składy drużyn z lat 70., 80. lecę z dyńki. Jak usiedliśmy, od razu wymieniłem im skład Jugosławii z meczu z Polską w 1974 r., dziesięciu pamiętałem, jedenastego wymyśliłem, ale się nie kapnęli. Z miejsca był szacunek i nić porozumienia. I wtedy Kusturica mówi: "Opowiem ci o meczu, który dla Sarajewa był niezwykle istotny. Jeszcze wojny nie było, ale po tym meczu miasto zostało podzielone i wszystko się zmieniło. Ale, co ty możesz o tym wiedzieć". "Chwileczkę - ja na to - To chodzi o mecz Zeljeznicar Sarajewo - Videoton Szekesfehervar, 2:1 w półfinale Pucharu UEFA". Szczeny im opadły. Wracamy z Anią i ona mówi: "Do tej pory nie wiedziałam po cholerę ty pamiętasz te piłkarskie szczegóły, a teraz już wiem".
Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z książki "Idę tam gdzie idę" Kazika Staszewskiego i Rafała Księżyka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kosmos Kosmos

3. Kazik o dłubaniu w nosie
- Nie uważam, że należy się wstydzić swoich ułomności czy braku urody. Niektórym paniom bardzo się podobam, ale są w ogromnej mniejszości. Więc dlaczego nie pokazać siebie w gaciach. Żona ma do mnie pretensje o to, że w doborze ubioru przede wszystkim zwracam uwagę na funkcjonalność, a tę funkcjonalność postrzegam swoiście. Na przykład buty, najlepiej takie, które da się założyć bez schylania się i wiązania, wkładasz stopę i już, wrażenia estetyczne są nieistotne. Mam też cały czas nałóg dłubania w nosie, z którym już nie walczę i stał się nawet u mnie czymś charakterystycznym.
Pamiętam ten moment, kiedy uświadomiłem sobie, że zwisa mi w jaki sposób jestem postrzegany. Na studiach siedziałem w czytelni Wydziału Filozofii i Socjologii, zdaje się, że Hegla czytałem, ciężko mi wchodził, praktycznie go nie rozumiejąc usiłowałem robić notatki, aż nagle stwierdziłem, że ja go po prostu przepisuje. Siedziałem i dłubałem w nosie i nagle, podnoszę wzrok i widzę, że jakaś dziewczyna patrzy się na mnie z taką mieszanką obrzydzenia i pogardy. Co zrobić? Przestać dłubać? Wpadłem na pomysł, że patrząc się na nią, będę kontynuował to dłubanie. I tak już zostało.
Zupełne odkrycie przyniósł numer, może niewiele znaczący, "Wicuś ulepił grzybki". Jest tam taki wers: "Mam małego siusiaka / Jestem taki brzydki". Przecież w naszej kulturze, posiadanie długiego przyrodzenia, to wyraz męskości. Po takim demontażu to już w kwestii własnej estetyki niczego się nie boję.
Kazik wśród punków na Portobello Market w Londynie, 1979 r. / Fot. za "Idę tam gdzie idę", Kazik Staszewski, Rafał Księżyk, wyd. Kosmos Kosmos
Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z książki "Idę tam gdzie idę" Kazika Staszewskiego i Rafała Księżyka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kosmos Kosmos

4. Kazik o serialach
- Kiedyś serial był gatunkiem podrzędnym wobec filmu kinowego. Jestem zwolennikiem tezy, że teraz to są dwie różne, ale równorzędne gałęzie sztuki filmowej. Seriale sprzed "Sopranos" są innymi filmami, niż seriale po "Sopranos". Ten serial jest dla mnie przełomem, od którego zaczęła się ta nowa jakość.
Rafał Księżyk: Które seriale najbardziej zapadły ci w pamięć?
- Kiedyś opublikowałem w internecie mój top seriali, niesamowity miał odzew. W tamtym momencie na pierwszym miejscu było "Breaking Bad", ale niedawno obejrzałem po raz drugi i nie mam już takiego bezkrytycznego zachwytu. A więc jednak ex aequo "Breaking Bad" z "Sopranos". Na pewno "Gra o tron", "Sześć stóp pod ziemią", "True Detective", "Borgias", "Zakazane imperium", "Lost", ale tak do piątego sezonu, bo nie wyszli obronną ręką z nagromadzenia wątków, "Deadwood". Miałem też dużą przyjemność z oglądania kompletnych głupot, "Desperate Housewives", "Californication", "Dexter". Teraz rozpocząłem "Wire", ale ciężki mi idzie, bo mówią slangiem z Baltimore.
Fot. Katarzyna Zaremba / mentalporn
Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z książki "Idę tam gdzie idę" Kazika Staszewskiego i Rafała Księżyka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kosmos Kosmos

5. I Kazik o hejcie w internecie
Księżyk: W maju 2011 r. na okładce "Przekroju", znalazł się twój portret, na którym wyglądasz niczym znokautowany bokser, podpis oznajmiał: "Kazik przegrał wojnę z fanami". Czułeś się tak, jak na tym obrazku?
- Tak, czułem się jak pobity bokser. Strasznie mnie to bolało, strasznie. Czułem się skopany, zdruzgotany i jeszcze niepewny czy słusznie postąpiłem. Zrobiła się jatka związana ze stroną internetową Kultu.
Lata 90. Rodzinny wypad z Dębek do Trójmiasta / Fot. za "Idę tam gdzie idę", Kazik Staszewski, Rafał Księżyk, wyd. Kosmos Kosmos
"Czy takim mnie chcesz jakim ja jestem sam? / Czy chcesz mnie takim jakim ty byś chciał?". Takie pytania tam postawiłem po obserwacjach wpisów z forum Kultu. Okazało się, że ich autorzy bardziej by chcieli, żeby nic nie zaburzało tego obrazu mnie, który sami sobie wymyślili. A jak stanie się coś, co jest z nim niezgodne, droga od miłości do nienawiści jest bardzo krótka i bez pośrednich przystanków.
Potem był jeszcze jeden pamiętny epizod w 2007 r., kiedy otrzymałem propozycję pisania felietonów na portalu Wirtualna Polska. Myślałem, że to specjalnie nie różni się od pisania do gazet, napisałem trzy felietony i za każdym razem oglądałem komentarze. Pamiętam, że się załamałem. Bardzo się wtedy przejmowałem. Akurat zostałem zaproszony do programu "Łossskot", który prowadzili w TVP Chmiel, Tymon i Jacek Dehnel. Mieliśmy omawiać film Juliana Temple'a o Joe Strummerze, "The Future is Unwritten". Mówię im: "Jak mam recenzować film, którego nie widziałem?", a któryś z nich na to: "Nie szkodzi, my też nie widzieliśmy". Żaliłem się wtedy Tymonowi, jak po mnie jadą w tych komentarzach i on mi powiedział: "Kurwa, człowieku, tego się nie czyta. Zapomnij!". Przez długi czas miałem tendencję, żeby zabierać głos na forum internetowym. Najgorsze, że wdawałem się w niepotrzebne dyskusje, a jak zdarzyło mi się odpowiadać na kacu, lub w stanie nietrzeźwym, no to już była tragedia.
W końcu, dla własnego komfortu psychicznego, poprosiłem Wieteskę, żeby zablokował mi możność zabierania głosu, bo tu chodziło o forum na stronie Kultu, na portalach nie udzielałem się.
Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
"Idę tam gdzie idę"
Kazik Staszewski, Rafał Księżyk
wyd. Kosmos Kosmos