Jeszcze zdjęcia czy już obrazy? Świetne prace młodych i gniewnych z Miesiąca Fotografii w Krakowie [ZOBACZ]

13. Miesiąca Fotografii w Krakowie przeszedł do historii. Co nie znaczy, że nie warto przypominać, co działo się podczas tegorocznej edycji. Dzięki uprzejmości organizatorów prezentujemy zdjęcia z sekcji ShowOFF, czyli projekty młodych twórców, które wskazało międzynarodowe grono specjalistów w dziedzinie sztuk wizualnych. Uwaga! Jest co oglądać.
13. Miesiąca Fotografii w Krakowie przeszedł do historii. Co nie znaczy, że nie warto przypominać, co działo się podczas tegorocznej edycji. Dzięki uprzejmości organizatorów prezentujemy zdjęcia z sekcji ShowOFF, czyli projekty młodych twórców, które wskazało międzynarodowe grono specjalistów w dziedzinie sztuk wizualnych. Uwaga! Jest co oglądać. 13. Miesiąca Fotografii w Krakowie przeszedł do historii. Co nie znaczy, że nie warto przypominać, co działo się podczas tegorocznej edycji. Dzięki uprzejmości organizatorów prezentujemy zdjęcia z sekcji ShowOFF, czyli projekty młodych twórców, które wskazało międzynarodowe grono specjalistów w dziedzinie sztuk wizualnych. Uwaga! Jest co oglądać. Yulia Krivich, Bez tytułu 1, z cyklu Przeczucie / Untitled 1, from the series Presentiment, 2014 Yulia Krivich. Dzięki uprzejmości artystki
Przypomnijmy: motywem przewodnim wydarzenia w tym roku był konflikt. A konkretnie próba zastanowienia się nad możliwościami i ograniczeniami fotografii wobec tego tematu.
<br><br>
- Czy fotografia może w pełni udokumentować sytuacje konfliktowe, niezależnie od ich natury, bez wsparcia innego medium - słowa pisanego, dokumentacji filmowej? Czy da się opowiedzieć za pomocą fotografii o wydarzeniach z przeszłości? - pytał Wojciech Nowicki, krytyk, pisarz, fotograf i kurator imprezy.
<br><br>
Miesiąc Fotografii w Krakowie to jednak nie tylko dzieła uznanych i docenionych już twórców. Mocnym punktem festiwalu jest sekcja ShowOFF - w jej ramach prezentowane są projekty młodych twórców, wyłonione w drodze otwartego konkursu. W tym roku nad ostatecznym kształtem wystaw pracowali pod okiem profesjonalistów w dziedzinie sztuk wizualnych - Marty Kołakowskiej, kuratorki i właścicielki warszawskiej Galerii LETO, Michaela Ackermana, amerykańskiego fotografa, członka słynnej Agencji VU', fotografa i wykładowcy Igora Omuleckiego, Martina Kollara, wielokrotnie nagradzanego artysty i filmowca oraz Ani Nałęckiej, świetnej projektantki związanej z kolektywem Sputnik Photos.
<br><br>
Przyjrzyjmy się pracom, które wybrali. Przypomnijmy: motywem przewodnim wydarzenia w tym roku był konflikt. A konkretnie próba zastanowienia się nad możliwościami i ograniczeniami fotografii wobec tego tematu.

- Czy fotografia może w pełni udokumentować sytuacje konfliktowe, niezależnie od ich natury, bez wsparcia innego medium - słowa pisanego, dokumentacji filmowej? Czy da się opowiedzieć za pomocą fotografii o wydarzeniach z przeszłości? - pytał Wojciech Nowicki, krytyk, pisarz, fotograf i kurator imprezy.

Miesiąc Fotografii w Krakowie to jednak nie tylko dzieła uznanych i docenionych już twórców. Mocnym punktem festiwalu jest sekcja ShowOFF - w jej ramach prezentowane są projekty młodych twórców, wyłonione w drodze otwartego konkursu. W tym roku nad ostatecznym kształtem wystaw pracowali pod okiem profesjonalistów w dziedzinie sztuk wizualnych - Marty Kołakowskiej, kuratorki i właścicielki warszawskiej Galerii LETO, Michaela Ackermana, amerykańskiego fotografa, członka słynnej Agencji VU', fotografa i wykładowcy Igora Omuleckiego, Martina Kollara, wielokrotnie nagradzanego artysty i filmowca oraz Ani Nałęckiej, świetnej projektantki związanej z kolektywem Sputnik Photos.

Przyjrzyjmy się pracom, które wybrali. Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Wystawę otwierał pokaz formalistycznych prac Dorotki Kaczmarek Wystawę otwierał pokaz formalistycznych prac Dorotki Kaczmarek "All That We See or Seem", operującej plastikową estetyką wpisującą się w zjawisko postinternetu. Projektowi towarzyszą pytania o postrzeganie materialności. Co widzimy naprawdę, a co nam się tylko wydaje? Dorotka Kaczmarek, Bez tytułu 1, z cyklu All That We See or Seem, 2015. Dorotka Kaczmarek. Dzięki uprzejmości artystki
> Dorotki Kaczmarek krzyczy mi w twarz: <>. Siłą wprowadzany jestem w świat filozofii czystego doświadczenia, gdzie funkcjonują tylko barwa, układy przestrzenne i czasowe - pisze kurator Igor Omulecki. - Za kilka lat stylistyka prac Kaczmarek będzie prawdopodobnie już całkowicie oswojona i opisana. Teraz patrzę na to, czego jeszcze nie uśmierciłem wiedzą. I cieszę się tą chwilą, bo rzadko się to zdarza"." title=""Projekt <> Dorotki Kaczmarek krzyczy mi w twarz: <>. Siłą wprowadzany jestem w świat filozofii czystego doświadczenia, gdzie funkcjonują tylko barwa, układy przestrzenne i czasowe - pisze kurator Igor Omulecki. - Za kilka lat stylistyka prac Kaczmarek będzie prawdopodobnie już całkowicie oswojona i opisana. Teraz patrzę na to, czego jeszcze nie uśmierciłem wiedzą. I cieszę się tą chwilą, bo rzadko się to zdarza"." width="713" height="942" /> "Projekt <> Dorotki Kaczmarek krzyczy mi w twarz: <>. Siłą wprowadzany jestem w świat filozofii czystego doświadczenia, gdzie funkcjonują tylko barwa, układy przestrzenne i czasowe - pisze kurator Igor Omulecki. - Za kilka lat stylistyka prac Kaczmarek będzie prawdopodobnie już całkowicie oswojona i opisana. Teraz patrzę na to, czego jeszcze nie uśmierciłem wiedzą. I cieszę się tą chwilą, bo rzadko się to zdarza". Dorotka Kaczmarek, Bez tytułu 4, z cyklu All That We See or Seem, 2015. Dorotka Kaczmarek. Dzięki uprzejmości artystki
Co naprawdę widzimy z kolei, a co nam się tylko wydaje, kiedy patrzymy na instalacje przedstawiające symulacje erupcji wulkanu przygotowane przez Michała Smandka? 
<br><br>
Jego projekt Co naprawdę widzimy z kolei, a co nam się tylko wydaje, kiedy patrzymy na instalacje przedstawiające symulacje erupcji wulkanu przygotowane przez Michała Smandka?

Jego projekt "Prognostyk" to seria obiektów, których znaczenie zależy od przestrzeni, w jakiej się znajdą. Tą przestrzenią są tu stożki wulkaniczne Włoch, na których tle zostały sfotografowane proste, abstrakcyjne rzeźby wykonane przez Michała Smandka. Michał Smandek, Stromboli (1), z cyklu Prognostyk, 2013. Michał Smandek. Dzięki uprzejmości artysty

Snując fatalistyczne wizje wybuchu, Smandek dociera do kwestii katastrofy - spektakularnego zjawiska, w obliczu którego człowiek, mimo wsparcia technologii, pozostaje bezsilny." title=""Odpowiednio skadrowane obiekty demonstrują moment erupcji - zapowiadając wydarzenie, które w bliższej lub dalszej przyszłości będzie miało miejsce. Prace były pretekstem, by wyruszyć w podróż, a nie celem samym w sobie. Były najistotniejszym ekwipunkiem, na który - podobnie jak na noszącego je właściciela - oddziaływały wszelkie trudy podróży. Projekt porusza wątek wpływu sił natury na ludzką działalność i odwrotnie - ingerencji człowieka w naturę" - czytamy.

Snując fatalistyczne wizje wybuchu, Smandek dociera do kwestii katastrofy - spektakularnego zjawiska, w obliczu którego człowiek, mimo wsparcia technologii, pozostaje bezsilny." width="946" height="1417" /> "Odpowiednio skadrowane obiekty demonstrują moment erupcji - zapowiadając wydarzenie, które w bliższej lub dalszej przyszłości będzie miało miejsce. Prace były pretekstem, by wyruszyć w podróż, a nie celem samym w sobie. Były najistotniejszym ekwipunkiem, na który - podobnie jak na noszącego je właściciela - oddziaływały wszelkie trudy podróży. Projekt porusza wątek wpływu sił natury na ludzką działalność i odwrotnie - ingerencji człowieka w naturę" - czytamy.

Snując fatalistyczne wizje wybuchu, Smandek dociera do kwestii katastrofy - spektakularnego zjawiska, w obliczu którego człowiek, mimo wsparcia technologii, pozostaje bezsilny. Michał Smandek, Etna (1), z cyklu Prognostyk, 2013. Michał Smandek. Dzięki uprzejmości artysty
Praca Michała Smandka w przestrzeni galeryjnej. Praca Michała Smandka w przestrzeni galeryjnej. Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Dwójka zagranicznych finalistów, czyli Helio León i Ilias Georgiadis, pomimo podejmowania zupełnie odmiennych tematów, łączy podobny język formalny, który można określić jako granie światłem à rebours. Mroczne, czarno-białe prace z cyklu Over|State Georgiadisa zostały ściśnięte w panoptikum, w którym utrwalone są fragmenty figur i urywki scen. Dwójka zagranicznych finalistów, czyli Helio León i Ilias Georgiadis, pomimo podejmowania zupełnie odmiennych tematów, łączy podobny język formalny, który można określić jako granie światłem à rebours. Mroczne, czarno-białe prace z cyklu Over|State Georgiadisa zostały ściśnięte w panoptikum, w którym utrwalone są fragmenty figur i urywki scen. Ilias Georgiadis, Bez tytułu 2, z cyklu Over|State, 2013. Ilias Georgiadis. Dzięki uprzejmości artysty
Praca Georgiadisa z cyklu Over|State. Praca Georgiadisa z cyklu Over|State. Ilias Georgiadis, Bez tytułu 1, z cyklu Over|State, 2013. Ilias Georgiadis. Dzięki uprzejmości artysty
Tym samym mrokiem, ale w sposób metaforyczny, operuje w cyklu The Purple Room León prowadzący nas w ciemne zakamarki Stambułu. Tym samym mrokiem, ale w sposób metaforyczny, operuje w cyklu The Purple Room León prowadzący nas w ciemne zakamarki Stambułu. Helio León, Ablucja, z cyklu The Purple Room, 2012. Helio León. Dzięki uprzejmości artysty
- To historia podróży powrotnej do serca miasta, Stambułu, które ma dla mnie bardzo silne emocjonalne znaczenie - mówi Leon. - Żyję w mocnym poczuciu, że w świecie jest coś prawdziwie koszmarnego, a jednocześnie znajduję w nim czułość, miłość i wrażliwość. Wszystkie te zdjęcia są refleksjami pochodzącymi z surowej materii życia, mojego życia. Powróciłem do miasta, które było - i nadal jest - bardzo szybko niszczone. Rany zadane miastu wydawały się odbiciem moich własnych ran, moich lęków, obsesji, mojej intymności. - To historia podróży powrotnej do serca miasta, Stambułu, które ma dla mnie bardzo silne emocjonalne znaczenie - mówi Leon. - Żyję w mocnym poczuciu, że w świecie jest coś prawdziwie koszmarnego, a jednocześnie znajduję w nim czułość, miłość i wrażliwość. Wszystkie te zdjęcia są refleksjami pochodzącymi z surowej materii życia, mojego życia. Powróciłem do miasta, które było - i nadal jest - bardzo szybko niszczone. Rany zadane miastu wydawały się odbiciem moich własnych ran, moich lęków, obsesji, mojej intymności. Helio León, Wiara, z cyklu The Purple Room, 2012. Helio León. Dzięki uprzejmości artysty
Anna Zagrodzka w pracach z cyklu DOB1000609 śledzi proces produkcji w Cukrowni Dobrzelin. Prowadzi wizualny notatnik, przekładając dane naukowe na język artystyczny. Anna Zagrodzka w pracach z cyklu DOB1000609 śledzi proces produkcji w Cukrowni Dobrzelin. Prowadzi wizualny notatnik, przekładając dane naukowe na język artystyczny. Anna Zagrodzka, Bez tytułu 1, z cyklu DOB1000609, 2015. Anna Zagrodzka. Dzięki uprzejmości artystki
Z opisu wystawy: Z opisu wystawy: "Artystka śledzi proces produkcji. Prowadzi notatnik, w którym przekazuje dane naukowe w formie wizualnej. Syntetyzuje formy architektury, maszyn i przetwarzanego surowca. Zaciera granicę między badaniem naukowym a sztuką, sprowadzając rzeczywistość przemysłową do medytacyjnych form filmowych. (...) Zanika napięcie pomiędzy tym, co mechaniczne i racjonalne, a tym, co intuicyjne i metafizyczne. Najciekawsze jest właśnie połączenie tych dwóch światów". Anna Zagrodzka, Bez tytułu 2, z cyklu DOB1000609, 2015. Anna Zagrodzka. Dzięki uprzejmości artystki
O złudności widzenia opowiada projekt O złudności widzenia opowiada projekt "Hyper" Gabriela Orłowskiego. Autor, snując subtelną krytykę i naginając tym samym gałąź, na której sam siedzi, śmiało podsumowuje: "Wykorzystanie medium fotografii jest optymalizowane i dąży do pełnej efektywności przekazu". Gabriel Orłowski, Terytorium #1, z cyklu Hyper, 2013. Gabriel Orłowski. Dzięki uprzejmości artysty
Orłowski: - Świadome wykorzystanie obrazów stało się jedną z socjotechnik, która - podobnie jak światło w hotelowym holu czy muzyka w galerii handlowej - ma wpływać na nasze samopoczucie, wprowadzać w stan komfortu, akceptacji i pustego zachwytu codziennością. (...) Nadmiar i stała aktualizacja treści na nośnikach w przestrzeni publicznej dają jednak odwrotny efekt - informacje zlewają się w bełkot, a obrazy w jednolity szum. Spod fasady wioski potiomkinowskiej wyłaniają się elementy scenografii - rusztowania, sterowniki, surowce i nośniki. Po odarciu rzeczywistości z tej ikonicznej nadbudowy odkrywamy próżną i jałową przestrzeń faktyczną, oderwaną od stymulantów. Orłowski: - Świadome wykorzystanie obrazów stało się jedną z socjotechnik, która - podobnie jak światło w hotelowym holu czy muzyka w galerii handlowej - ma wpływać na nasze samopoczucie, wprowadzać w stan komfortu, akceptacji i pustego zachwytu codziennością. (...) Nadmiar i stała aktualizacja treści na nośnikach w przestrzeni publicznej dają jednak odwrotny efekt - informacje zlewają się w bełkot, a obrazy w jednolity szum. Spod fasady wioski potiomkinowskiej wyłaniają się elementy scenografii - rusztowania, sterowniki, surowce i nośniki. Po odarciu rzeczywistości z tej ikonicznej nadbudowy odkrywamy próżną i jałową przestrzeń faktyczną, oderwaną od stymulantów. Gabriel Orłowski, Tkanka, z cyklu Hyper, 2014. Gabriel Orłowski. Dzięki uprzejmości artysty
W podobnym tonie formalnym utrzymany jest cykl W podobnym tonie formalnym utrzymany jest cykl "Haze" Łukasza Kusia. Projekt to seria migawek wpisująca się w modne standardy wizualne, a zarazem nie podążająca za żadnym konkretnym tematem. Jak deklaruje autor, przypadek nie istnieje i to nam pozostaje dochodzić, jaki sens kryje się w subtelnie zestawionych czarno-białych obrazach. Łukasz Kuś, Bez tytułu 4, z cyklu Haze, 2014. Łukasz Kuś. Dzięki uprzejmości artysty
Kuratorka Marta Kołakowska: > Łukasza Kusia, można by wpaść w pułapkę analogii i odniesień do tradycji fotografii migawkowej. Z tym, że ulotne chwile, które Kuś <<łapie>> swoim obiektywem, nie są próbą zatrzymania rzeczywistości ani też nie tworzą jednorodnego dokumentu. (...) Szukamy fabuły, powiązań między kolejnymi fotografiami. Na końcu jednak orientujemy się, że tu żadnej konkretnej historii nie ma. Nie ma początku ani końca. Są za to migawki przysłonięte mgłą. Dajemy się uwieść pierwszemu wrażeniu, by potem dostrzec światło, które jest zmysłowym elementem każdej kompozycji. Nie ma przypadku"." title="Kuratorka Marta Kołakowska: "Gdyby się zastanawiać, czym jest cykl <> Łukasza Kusia, można by wpaść w pułapkę analogii i odniesień do tradycji fotografii migawkowej. Z tym, że ulotne chwile, które Kuś <<łapie>> swoim obiektywem, nie są próbą zatrzymania rzeczywistości ani też nie tworzą jednorodnego dokumentu. (...) Szukamy fabuły, powiązań między kolejnymi fotografiami. Na końcu jednak orientujemy się, że tu żadnej konkretnej historii nie ma. Nie ma początku ani końca. Są za to migawki przysłonięte mgłą. Dajemy się uwieść pierwszemu wrażeniu, by potem dostrzec światło, które jest zmysłowym elementem każdej kompozycji. Nie ma przypadku"." width="797" height="1200" /> Kuratorka Marta Kołakowska: "Gdyby się zastanawiać, czym jest cykl <> Łukasza Kusia, można by wpaść w pułapkę analogii i odniesień do tradycji fotografii migawkowej. Z tym, że ulotne chwile, które Kuś <<łapie>> swoim obiektywem, nie są próbą zatrzymania rzeczywistości ani też nie tworzą jednorodnego dokumentu. (...) Szukamy fabuły, powiązań między kolejnymi fotografiami. Na końcu jednak orientujemy się, że tu żadnej konkretnej historii nie ma. Nie ma początku ani końca. Są za to migawki przysłonięte mgłą. Dajemy się uwieść pierwszemu wrażeniu, by potem dostrzec światło, które jest zmysłowym elementem każdej kompozycji. Nie ma przypadku". Łukasz Kuś, Bez tytułu 1, z cyklu Haze, 2014. Łukasz Kuś. Dzięki uprzejmości artysty
Zdjęcie Yulia Krivich z cyklu
- Przeczucie jest zapisem świadomości. Zewnętrzną formą odczuwania zmian, które wystąpiły lub mogą wystąpić. Przeczucie jest stanem irracjonalnym, niemożliwym do wysłowienia sygnałem, że coś się zbliża. Bohaterami mojej fotografii są młodzi ludzie i ich nieokreślone miejsce bycia. Nie chodzi tu o samą lokalizację, a o wymiar egzystencjalny, tożsamościowy.

Bywam na Ukrainie kilkakrotnie w ciągu roku i zauważyłam pewien zbieg okoliczności: jadę do domu tuż przed rozpoczęciem znaczących wydarzeń-protestu na Majdanie czy otwartej inwazji wojsk rosyjskich na wschodni region kraju. Wiążę to z niepokojem panującym we mnie.

Refleksja stała się moim punktem zaczepienia. Rejestrowałam gwałtowne zmiany zachodzące w moim kraju, ale także we mnie. Z tego wynika połączenie kadrów niemalże fotoreportażu z wymyślonymi i inscenizowanymi przeze mnie sytuacjami.

Jest to skomplikowane przeczucie konfliktowości ziemi zagubionej pomiędzy kontrastami. Jest to intuicyjna próba rejestracji podświadomości i mojego niepokoju z tym związanego." title="Zdjęcie Yulia Krivich z cyklu "Przeczucie", której praca otwierała również naszą galerię. Oddajemy głos artystce:

- Przeczucie jest zapisem świadomości. Zewnętrzną formą odczuwania zmian, które wystąpiły lub mogą wystąpić. Przeczucie jest stanem irracjonalnym, niemożliwym do wysłowienia sygnałem, że coś się zbliża. Bohaterami mojej fotografii są młodzi ludzie i ich nieokreślone miejsce bycia. Nie chodzi tu o samą lokalizację, a o wymiar egzystencjalny, tożsamościowy.

Bywam na Ukrainie kilkakrotnie w ciągu roku i zauważyłam pewien zbieg okoliczności: jadę do domu tuż przed rozpoczęciem znaczących wydarzeń-protestu na Majdanie czy otwartej inwazji wojsk rosyjskich na wschodni region kraju. Wiążę to z niepokojem panującym we mnie.

Refleksja stała się moim punktem zaczepienia. Rejestrowałam gwałtowne zmiany zachodzące w moim kraju, ale także we mnie. Z tego wynika połączenie kadrów niemalże fotoreportażu z wymyślonymi i inscenizowanymi przeze mnie sytuacjami.

Jest to skomplikowane przeczucie konfliktowości ziemi zagubionej pomiędzy kontrastami. Jest to intuicyjna próba rejestracji podświadomości i mojego niepokoju z tym związanego." width="567" height="378" /> Zdjęcie Yulia Krivich z cyklu "Przeczucie", której praca otwierała również naszą galerię. Oddajemy głos artystce:

- Przeczucie jest zapisem świadomości. Zewnętrzną formą odczuwania zmian, które wystąpiły lub mogą wystąpić. Przeczucie jest stanem irracjonalnym, niemożliwym do wysłowienia sygnałem, że coś się zbliża. Bohaterami mojej fotografii są młodzi ludzie i ich nieokreślone miejsce bycia. Nie chodzi tu o samą lokalizację, a o wymiar egzystencjalny, tożsamościowy.

Bywam na Ukrainie kilkakrotnie w ciągu roku i zauważyłam pewien zbieg okoliczności: jadę do domu tuż przed rozpoczęciem znaczących wydarzeń-protestu na Majdanie czy otwartej inwazji wojsk rosyjskich na wschodni region kraju. Wiążę to z niepokojem panującym we mnie.

Refleksja stała się moim punktem zaczepienia. Rejestrowałam gwałtowne zmiany zachodzące w moim kraju, ale także we mnie. Z tego wynika połączenie kadrów niemalże fotoreportażu z wymyślonymi i inscenizowanymi przeze mnie sytuacjami.

Jest to skomplikowane przeczucie konfliktowości ziemi zagubionej pomiędzy kontrastami. Jest to intuicyjna próba rejestracji podświadomości i mojego niepokoju z tym związanego. Yulia Krivich, Bez tytułu 4 z cyklu Przeczucie / Untitled 4, from the series Presentiment, 2014 Yulia Krivich. Dzięki uprzejmości artystki
Ekspozycję zamykają prace Wiktora Dąbkowskiego. Wariacja na temat reportażu o złowrogo brzmiącym tytule 1200 pogrzebanych żywcem to próba wejścia w struktury pamięci. Pamięci, która należała do dawno zmarłych dziadków artysty - emigrantów mieszkających w dwudziestoleciu międzywojennym we Francji. Ekspozycję zamykają prace Wiktora Dąbkowskiego. Wariacja na temat reportażu o złowrogo brzmiącym tytule 1200 pogrzebanych żywcem to próba wejścia w struktury pamięci. Pamięci, która należała do dawno zmarłych dziadków artysty - emigrantów mieszkających w dwudziestoleciu międzywojennym we Francji. Wiktor Dąbkowski, Budowa domu w Onnaing, z cyklu 1200 pogrzebanych żywcem, 2013. Wiktor Dąbkowski. Dzięki uprzejmości artysty
Trasę jego wędrówki wyznaczały wycinki prasowe i sensacyjne wiadomości z polskiej prasy wydawanej na terenie francuskiego departamentu Nord-Pas-de-Calais w latach 1926-1937. W tym okresie na terenie północnej Francji mieszkało ponad 500 tysięcy polskich emigrantów. Trasę jego wędrówki wyznaczały wycinki prasowe i sensacyjne wiadomości z polskiej prasy wydawanej na terenie francuskiego departamentu Nord-Pas-de-Calais w latach 1926-1937. W tym okresie na terenie północnej Francji mieszkało ponad 500 tysięcy polskich emigrantów. Wiktor Dąbkowski, Ściana w Mont de Peruwelz, z cyklu 1200 pogrzebanych żywcem, 2013. Wiktor Dąbkowski. Dzięki uprzejmości artysty
Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Wystawa finalistów kolejnej edycji Sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie Fot. Studio Luma / mat. prasowe
Miesiąca Fotografii w Krakowie - plakat promujący tegoroczną edycję festiwalu Miesiąca Fotografii w Krakowie - plakat promujący tegoroczną edycję festiwalu Fot. mat. prasowe
Więcej o: