Andy Samberg to 37-letni komik, znany choćby jako jeden z członków obsady show "Saturday Night Live" czy gwiazda serialu komediowego "Brooklyn 9-9". 67. gala wręczenia nagród Emmy to był jego debiut w roli gospodarza tak dużej imprezy. Poradził sobie z tym zadaniem świetnie. Już pierwsze żarty, stworzone przez Samberga i ekipę specjalistów, które nawiązywały do czasu, jaki trzeba spędzić, by obejrzeć wszystkie seriale (a także do kultowych piosenek Billy'ego Crystala otwierających orcarowe gale), trafiały w punkt:
W czasie gali nie mogło zabraknąć żartów z różnicy między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn, kandydującego na prezydenta Donalda Trupa czy Billa Cosby'ego. Na koniec Samberg sparodiował końcowe sceny serialu "Mad Men", stwierdzając, że jeden wygrany w każdej kategorii to za mało i Emmy powinien dostać cały świat. Nie wszystko jednak poszło po jego myśli:
Viola Davis, która gra główną rolę w serialu "Sposób na morderstwo", została pierwszą Afroamerykanką nagrodzoną Emmy za pierwszoplanową rolę w serialu dramatycznym. Ze sceny dziękowała innym czarnoskórym aktorkom. Miała także przesłanie dla wszystkich. - To, co odróżnia białe kobiety od tych czarnoskórych, to szansa - mówiła, trzymając w ręku Emmy. - Nie możesz dostać nagrody za rolę, która nie istnieje - dodała Davis. Oklaskiwała ją na stojąco m.in. Taraji P. Henson, nominowana w tej samej kategorii za "Imperium".
Inną wzruszającą przemowę tegorocznej gali ma na koncie aktor Jeffrey Tambor, nagrodzony za "Transparent". W serialu gra dojrzałego mężczyznę, którego rodzina dowiaduje się, że jest on osobą transgenderową. Tambor zadedykował statuetkę całemu środowisku trangenderowemu. - Dziękuję za waszą odwagę. Dziękuję za wasze historie. Dziękuję za inspirację - powiedział.
LUCY NICHOLSON / REUTERS / REUTERS
Gospodarzem 67. gali Emmy był Andy Samberg, ale w końcówce zdecydowanie przyćmiło go pojawienie się na scenie innego komika. Tracy Morgan, znany m.in. z show "Saturday Night Live" i serialu "Rockeffeler Plaza 30" (na zdjęciu powyżej przytula koleżankę z planu tej produkcji, Jane Krakowski), pojawił się przed publicznością po raz pierwszy od ponad roku po tym, jak w lipcu 2014 roku odniósł obrażenia w wypadku samochodowym, w którym zginął inny aktor - James McNair. Zderzyło się wtedy sześć aut.
Morgan był przez osiem dni śpiączce, miał poważny uraz mózgu, a przez ostatni rok powoli wraca do zdrowia. Kiedy powoli wszedł na scenę, wielu widzów nie tylko go oklaskiwało, ale także się wzruszyło. Jak na Morgana przystało, jego wystąpienie nie było pozbawione poczucia humoru. - Od niedawna czuję się znowu sobą, więc kilka kobiet może na poimprezowym przyjęciu zajść w ciążę - żartował komik, który na galę Emmy przyjechał z żoną i córeczką.
MIKE BLAKE / REUTERS / REUTERS
To jest zdecydowanie rok Amy Schumer - aktorka nie tylko zagrała główną rolę u Juda Apatowa w komedii "Wykolejona", ale jest także chwalona za świetny telewizyjny show autorski, "Inside Amy Schumer". Kiedy odbierała statuetkę, też nie stroniła od dowcipów, ogłaszając choćby, że na 22:00 ma zaplanowany "zgon".
Świetnym posunięciem organizatorów gali było zaproszenie do wręczenia jednej z nagród dwóch Amy: Schumer i Poehler. Obie aktorki słyną z ciętego języka.
Chcecie więcej? Proszę bardzo:
16 nominacji, w tym każdego roku od 2008 za kreację Dona Drapera w "Mad Men" i dopiero teraz Jon Hamm doczekał się nagrody Emmy. - Zaszła chyba jakaś pomyłka - żartował, gdy trzymał już w ręku statuetkę. Wcześniej postanowił w nietypowy sposób dostać się na scenę. Gdy Tina Fey ogłosiła, że to właśnie on jest najlepszym pierwszoplanowym aktorem w serialu dramatycznym, Hamm zamiast skorzystać ze schodów, postanowił wczołgać się na scenę.