W życiu Stanisławy Celińskiej ważna jest wiara w Boga. Pomogła ona aktorce wydostać się z niszczycielskiego nałogu, jakim jest alkoholizm. W książce Karoliny Prewęckiej "Stanisława Celińska: Niejedno przeszłam" możemy przeczytać o tym, jak alkohol zawładnął życiem artystki i jak sobie z nim poradziła. Teraz uczy się miłości od nowa i jest na nią gotowa. - Wszystko zależy od Pana Boga. - twierdzi.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Stanisława Celińska w latach 70. XX wieku była już uznaną aktorką. Otrzymywała wiele propozycji filmowych i teatralnych, a jej grafik był zapełniony po brzegi. Jej uroda i zdolności aktorskie wywoływały zainteresowanie wśród reżyserów. W 1971 roku podczas pracy na planie "Wesela" poznała Andrzeja Mrowca.
Na początku trzymałam Andrzeja na dystans, ale ujął mnie, gdy pewnego razu czekał na mnie kilka godzin przed salą, gdzie ćwiczyłam rolę
- czytamy w książce "Stanisława Celińska: Niejedno Przeszłam". Zostali małżeństwem, a później rodzicami dwójki dzieci. Niestety, nie było im dane żyć długo i szczęśliwie. Sława do tego stopnia przytłoczyła aktorkę, że zaczęła sięgać po alkohol. Szybko uzależniła się od trunków. To, jak poważny ma problem, zauważyła, gdy była na dnie. Jak wyznała w wyżej wymienionej publikacji, jedyną pomoc widziała w boskiej opatrzności. Stwierdziła, że "na swoje zerwanie z nałogiem patrzy w kategoriach cudu".
Aktorka ma teraz 75 lat i skupia się na pracy. - Nie jestem typową babcią, która siedzi na kanapie i szydełkuje. Wciąż pracuję zawodowo, pomagam rodzinie, nie za bardzo mam czas. Ale utrzymuję z nimi kontakt. - powiedziała w jednym z wywiadów dla "Dobrego Tygodnia". Stanisława Celińska jest pewna, że zakochać się można w każdym wieku. Sama nie szuka jednak nikogo, zdaje się na Pana Boga. - Myślę, że jeżeli ktoś ma się pojawić, to się pojawi. Miłość nie musi być tylko do mężczyzny. Może być też do przyjaciół, zwierząt, przyrody, publiczności. - stwierdziła.