"Widzowie muszą nam zaufać". Roman Gutek przed otwarciem największego kina studyjnego w Polsce [WYWIAD]

- Wykształcony człowiek powinien znać nie tylko kanon literatury czy najważniejsze nazwiska z historii sztuki, ale też kamienie milowe w historii kina - opowiada Roman Gutek tuż przed otwarciem Heliosa Nowe Horyzonty, największego kina studyjnego w Polsce. Liczby mówią same za siebie: będzie dziewięć sal, dwa i pół tysiąca miejsc i 45 seansów dziennie.

Helios Nowe Horyzonty to ewenement na skalę krajową. Równo o godz. 17 przy ul. Kazimierza Wielkiego we Wrocławiu rozpoczną się pierwsze seanse. W dziewięciu salach będzie można oglądać kino artystyczne, autorskie, eksperymentalne, ale też wartościowe kino środka. Nowi gospodarze placówki zapowiadają, że HNH ma stać się miejscem dobrego kina, edukacji, sztuki i świetnym miejscem do spędzenia wolnego czasu, nie tylko pomiędzy seansami.

Ewenementem jest też wsparcia władz Wrocławia, które rocznie na ten cel wyłożą trzy miliony złotych. Atutem kina, poza różnorodnym repertuarem, mają być również przystępne ceny. W poniedziałki bilety będą kosztowały 11 zł, ceny w pozostałe dni to 15 zł (bilet ulgowy) i 17 zł (bilet normalny), zaś w weekendowe wieczory odpowiednio 18 i 20 zł.

Na pierwszy ogień pójdą m.in. "Siostra twojej siostry" Lynn Shelton nagrodzonej na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, "W pół drogi" Andreasa Dresena, "Wrong" Quentina Dupieux czy "Nietykalni" Oliviera Nakache i Erica Toledano. Repertuar na najbliższy tydzień oraz program na cały wrzesień znajdziecie na stronie: www.heliosnh.pl .

Rozmowa z Romanem Gutkiem, dyrektorem Stowarzyszenia Nowe Horyzonty

Patrycja Wanat: Znudziła się Panu Warszawa?

Roman Gutek: Nie znudziła się, po prostu mam bardzo fajny projekt we Wrocławiu. Wrocław wydaje mi się wdzięczniejszy do uprawiania takiego poletka, które nazywa się "kultura", szczególnie "kultura filmowa". W Warszawie jest dużo festiwali czy kin studyjnych, a we Wrocławiu jeszcze rok temu nie było żadnego porządnego kina z ambitniejszym repertuarem.

No to powiedzmy więcej o tym projekcie. Kino Helios we Wrocławiu zmienia się w kino studyjne i Pan tym kinem będzie zarządzał.

- Tak, od najbliższego piątku kinem będzie kierować Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, instytucja non profit. Finansowo wspierają nas władze Wrocławia, to 3 miliony złotych rocznie, czyli 20 procent budżetu. Helios Nowe Horyzonty jest ważnym elementem programu Europejskiej Stolicy Kultury, którą Wrocław będzie w 2016 roku. Urzędnikom zależy na tym, żeby wzrosła liczba mieszkańców uczestnicząca w kulturze i mam nadzieję, że nasz projekt przyczyni się do tego. W Heliosie jest dziewięć sal, dwa i pół tysiąca miejsc, codziennie będzie 45 seansów. W pięciu mniejszych salach chcemy pokazywać kino autorskie, a w tych większych będziemy pokazywali dobre kino środka. Poza tym będą też projekty edukacyjne.

Co to znaczy?

- Od początku października wprowadzamy trzy programy. Pierwszy to Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej dla dzieci i młodzieży szkolnej. Poza tym czteroletni kurs historii światowego kina, gdzie będziemy pokazywali w sumie 200 filmów i dwuletni kurs Akademii Polskiego Filmu, również od kina niemego do współczesnych czasów, w sumie około 90 tytułów. Uczestnictwo w tych obu kursach będzie traktowane przez 9 wrocławskich uczelni jako zajęcia fakultatywne. Każdy semestr będzie się kończył egzaminem. Co ważne, nie tylko uczelnie humanistyczne będą brały w tym udział, ale też np. Akademia Wychowania Fizycznego. Wykształcony człowiek powinien znać kanon literatury czy najważniejsze nazwiska z historii sztuki, ale kamienie milowe w historii kina również.

Helios zmienia się też fizycznie. Teraz, przez tydzień, kino jest zamknięte, pracują tam maszyny i robotnicy. Co się zmieni?

- Widziałem tam nawet alpinistów, którzy malowali bardzo wysokie słupy i ściany! Zaskoczymy na pewno widzów. Zmieniamy kolory, zniknęło sporo obiektów, które uznaliśmy za niepotrzebne. Mamy bardzo mało czasu, bo zmieniamy też serwery i system sprzedaży biletów. Poza tym to ogromna przestrzeń: 7 tysięcy metrów kwadratowych, naliczyliśmy 100 drzwi, potężna machina. Chcemy, żeby ta przestrzeń była przyjazna, ale też nowoczesna, grała z ideą nowohoryzontowości.

Otwarcie będzie huczne?

- Nie, po prostu w najbliższy piątek, około 17, rozpoczynamy pracę. Wiążę z Heliosem duże nadzieje i myślę, że mieszkańcy Wrocławia będą mieli fajne miejsce. Chociaż wiem, że pierwsze miesiące będą dla nas bardzo trudne. Musimy zmienić wizerunek tego kina, musimy poinformować o tych zmianach bardzo wielu wrocławian. Nie ukrywam, że ważny jest wynik ekonomiczny; żeby to miało sens, potrzebujemy pół miliona widzów rocznie. Widzowie muszą nam więc zaufać...

A wy musicie ich przekonać, że warto.

- Tak. Oczywiście sale na naszych przeglądach nowohoryzontowych są zapełnione, ale tam jest dużo przyjezdnych. No i festiwale to zawsze spektakularne wydarzenia, w których więcej osób chce brać udział. Wrocław to jednak 700-tysięczne miasto, gdzie jest 150 tysięcy studentów i ze wszystkimi trzeba pracować. Będziemy np. transmitować opery z Metropolitan na żywo, tego nikt we Wrocławiu jeszcze nie robił. Być może melomani, gdy wezmą program do ręki, to zainteresują się też "Miłością" Michaela Hanekego, którą wprowadzamy na początku listopada. Studenci, którzy przyjdą na Akademię być może będą chcieli obejrzeć "Bestie z południowych krain". Licealiści może będą chcieli wziąć udział w jakimś przeglądzie, bo tych będzie bardzo dużo. Avant Art Film, Święto Niemego Kina, Tydzień Kina Niemieckiego, Festiwal Filmów Koreańskich - to tylko w październiku. W listopadzie trzecia edycja American Film Festival, retrospektywa Herzoga... Gdy wydrukowaliśmy program, wyszła z tego 30 stronicowa książeczka.

No a co z Warszawą? Kino Muranów będzie funkcjonować?

- Wszystko zostanie bez zmian. Gdy Muranów powstawał, byłem bardzo blisko widzów, miałem tam biuro, ale teraz to kino funkcjonuje już beze mnie. Oczywiście cały czas rozmawiamy o tym, co grać, jakie organizować przeglądy, festiwale, bywam tam często, ale większość dzieje się już bez mojego udziału, podobnie jak Gutek Film. Mocno się teraz angażuję we Wrocław, być może część osób ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty również tam się przeniesie, ale uspokajam miłośników kina Muranów: tu nic się nie zmieni.

Więcej o: