- Bracia, wkrótce będziecie musieli zabijać inne istoty ludzkie! Brońcie wiary, żeby wasze dzieci mogły czcić Boga! - nawołuje F. Murray Abraham w najnowszym zwiastunie "Bitwy pod Wiedniem".
Premiera filmu już 12 października, więc dystrybutorzy udostępnili w sieci kolejny klip zapowiadający produkcję. Tym razem można zobaczyć w nim jeszcze więcej fragmentów z udziałem polskich aktorów - m.in. Jerzego Skolimowskiego (wciela się w rolę Jana III Sobieskiego), Wojciecha Mecwaldowskiego (Jerzy Franciszek Kulczycki), Alicji Bachledy-Curuś (księżna Eleonora Lotaryńska), Borysa Szyca (hetman wielki koronny Adam Mikołaj Sieniawski) czy Daniela Olbrychskiego (generał Marcin Kazimierz Kątski).
Przypomnijmy, że "Bitwa pod Wiedniem" to koprodukcja Włoch, Polski i Turcji. Jej realizacja kosztowała 50 mln zł (dla porównania budżet "Bitwy Warszawskiej 1920" wyniósł 27 mln); na stołku reżyserskim zasiadł Włoch Renzo Martinelli, autor kontrowersyjnego filmu historycznego "Barbarossa" i dramatu "Szlachetny kamień", w którym zarzucano mu manifestowanie antyislamskich poglądów.
Czy czeka nas zwycięstwo pod Wiedniem? - pytał przed paroma miesiąca serwis Stopklatka . Sądząc po komentarzach, które pojawiają się pod kolejnymi materiałami promocyjnymi filmu, bardziej należy spodziewać się druzgocącej klęski niż triumfalnej szarży polskiej i włoskiej myśli filmowej.
"Kolejna kicha w naszym wydaniu" - napisał jeden z internautów, a ktoś porównał go do "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana. ">>Ogniem i mieczem<< to raczej za wysokie progi, żeby porównywać. Zapowiadają to jako wielkie wydarzenie, a to wygląda jak biedny film telewizyjny" - dorzucił inny.
Nie zabrakło też wpadki historycznej. W jednej ze scen zwiastuna widać szarżę husarskiej kawalerii z polskim godłem według wzoru z... 1927 r. Kolejny komentarz: "Kto konsultował heraldykę?! Na 1:20 jest atak polskiej husarii - z >>flagą<< . Tylko to co na niej przedstawiono ma się nijak do historii. I do tego jeszcze orzeł patrzy w lewo".
Skonsultowaliśmy się w tej sprawie z historykiem wojskowości Michałem Mackiewiczem. - To jakaś kpina absolutna. Przecież to orzeł, który stał się oficjalnym państwowym godłem w latach dwudziestolecia międzywojennego - mówi. - Historycy nazywają go wzorem 27 i dziś widnieje on też na oficjalnym godle Rzeczypospolitej Polskiej. Nie od dziś wiadomo, że heraldyka jest skomplikowana, dlatego tym bardziej twórcy powinni zajrzeć do źródeł historycznych . To już bezpieczniej było wykorzystać obecny na chorągwiach husarskich krzyż kawalerski czy popularne w tamtych czasach motywy religijne - dodaje.
Ale wszystko wskazuje na to, że błędów historycznych w "Bitwie pod Wiedniem" będzie znacznie więcej. - Ze zdziwieniem ostatnio oglądaliśmy jeden z fotosów filmu, w którym widać, jak piechurzy przenoszą w tornistrach skrzydła husarskie - opowiada Mackiewicz. - To też jest rewelacja, która nadaje się do solidnego artykułu. O skrzydłach dzisiaj wiemy bardzo mało, nawet nie wiadomo, czy były używane w bitwach, a już na pewno ciężko stwierdzić, jak je przenoszono. Raczej jednak nie były to takie teczki przypominające tornistry z lat 70. czy 80. Nie mamy żadnych wzmianek na ten temat, więc należy to uznać za czystą fantazję autorów .