"Miasto 44" po 17 dniach od kinowej premiery obejrzało już 1 040 000 osób - poinformował dystrybutor. W ciągu ostatnich pięciu lat "magiczny" milion widzów udało się zgromadzić w salach kinowych zaledwie 10 polskim tytułom. Tylko trzy polskie produkcje osiągały go w tak krótkim czasie. To "Jesteś Bogiem", "Och, Karol 2" i "Listy do M." . Inne, również popularne wśród widzów, takie jak "W ciemności", "Śluby panieńskie" czy "Kochaj i tańcz", potrzebowały do tego sześciu tygodni wyświetlania.
Na razie film Jana Komasy, którego akcja rozgrywa się w czasach Powstania Warszawskiego, jest drugą najpopularniejszą produkcją roku w Polsce. Pozycję tę osiągnął, wyprzedzając hollywoodzkie hity "Jak wytresować smoka" oraz "Wilka z Wall Street" (odpowiednio nieco ponad 1 004 000 i 972 500 widzów).
Do pierwszego miejsca brakuje nieco ponad 100 tysięcy widzów. Aby znaleźć się na szczycie rocznego box office'u film Komasy musi wyprzedzić "Jacka Stronga" (blisko 1 173 000 widzów). - Przy utrzymaniu dotychczasowej oglądalności, można spodziewać się, że już w piątek "Miasto 44" będzie największym kinowym przebojem 2014 roku w Polsce - szacuje Tomasz Jawor z Kino Świat, dystrybutora filmu.
Przeczytaj książkę, która powstała na kanwie scenariusza do filmu. Sprawdź >>
Z pewnością na tak dobry wynik mają wpływ m.in. wycieczki szkolne. Wśród filmów, które miały kinowe premiery po 1989 roku aż trzy najchętniej oglądane to ekranizacje powieści omawianych na lekcjach: "Ogniem i mieczem", "Pan Tadeusz" i "Quo Vadis". Nauczyciele chętnie zabierają swoich uczniów do kina również na filmy takie jak "Miasto 44". Tytuły, których akcja rozgrywa się w ważnych historycznie czasach to, obok ekranizacji lektur szkolnych, jeden z chętniej wybieranych gatunków filmowych przez szkoły . Twórcy nie chcą jednak, by o "Mieście 44" mówić jako o filmie historycznym.
- Nie jest filmem historycznym, ani dokumentem o przebiegu Powstania. Mimo że rozgrywa się w walczącym Mieście, opowiada historię ludzi, a nie oddziałów czy barykad - zastrzegają twórcy. - "Miasto 44" nie ma być argumentem w powstańczej dyskusji. Film ma przekazywać emocje, a nie ważyć racje czy odsłaniać kulisy decyzji sprzed 70 lat. To zostawiamy historykom. Nie szukamy spiżowych bohaterów. "Miasto 44" nie jest filmem o polityce. Jest filmem o miłości, młodości i walce - dodają. - Film Jana Komasy ma tylko dwoje bohaterów: wojnę i śmierć. Oboje dają w "Mieście 44" porażający koncert - chwali film Marek Kuprowski z Film.gazeta.pl .
Komasa, który ma na koncie m.in. "Salę samobójców", przebył długą drogę, by móc pokazać "Miasto 44" w kinach. Jak sam przyznał , o produkcji zaczął myśleć już osiem lat temu, ale wtedy nie udało się projektu zrealizować . - Wtedy jeszcze chyba nie wiedziałem, po co miałbym zrobić film o powstaniu warszawskim. Miałem 24 lata i chciałem zrobić film. Po prostu. Był we mnie ogień, przez osiem lat zdążyłem się nim wiele razy sparzyć, nabrałem dystansu, ale też odwagi - mówi. Jego "Miasto 44" jest chętnie oglądane, ale i wzbudza kontrowersje. Język filmu, dostosowany do współczesnego widza, dla jednych jest wadą, dla innych zaletą produkcji.
Pierwszy, specjalny pokaz "Miasta 44" odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie, w ramach oficjalnych obchodów 70. rocznicy Powstania Warszawskiego. Film obejrzało wtedy ok. 12 000 osób. Do regularnej dystrybucji kinowej film Komasy trafił 19 września 2014 roku.