Berlinale poruszone. Szumowska pokazała "Ciało". Będzie Złoty Niedźwiedź? [KORESPONDENCJA Z BERLINA]

Godne pozazdroszczenia oceny krytyków na Berlinale. A konkurencji na festiwalu właściwie nie ma. W "Body/Ciało" są za to nawiązania do klasyki polskiego kina i aktualnych tematów. I w końcu jest szansa na wygranie Konkursu Głównego!

2,3 -taką średnią ocen zdobył pokazywany na Berlinale, jednym z najważniejszych obok Cannes i Wenecji międzynarodowym festiwalu filmowym, film Małgorzaty Szumowskiej "Body/Ciało" od krytyków filmowych z prestiżowych periodyków, oceniających konkursowe filmy dla oficjalnej gazety festiwalowej. W tegorocznej edycji imprezy jest to wynik godny pozazdroszczenia.

Zobacz wideo

Najlepszy film Szumowskiej

Polscy widzowie na Berlinale tworzą największą, obok Włochów, mniejszość narodową. Polski język słychać wszędzie - od sal projekcyjnych, przez biuro prasowe, aż po kawiarnie, restauracje i markety. Ta silna reprezentacja licznie zgromadziła się na wczorajszej międzynarodowej premierze filmu w Berlinale Palast, największym z festiwalowych obiektów. Wielkie oczekiwania - przed, wielkie emocje - w trakcie, wielkie słowa - po.

Nie ma co się czarować - poziom tegorocznego konkursu jest niebywale niski. Pojawiające się w nim nowe filmy takich tuzów kina, jak Wim Wenders, Terrence Malick czy Werner Herzog, przyprawiają o ból zębów. Na ich tle film Szumowskiej wypada na rewelację, zawyża poziom, jest miłym urozmaiceniem. Nie jest jednak "Body/Ciało" godne pochwały jedynie przez wzgląd na słabą konkurenecję. Polscy krytycy nie mieli wątpliwości: na ich prywatnych profilach na Facebooku można było znaleźć wpisy, w których wyjątkowo zgodnie konstatowali, że to najlepszy, jak dotąd, film reżyserki.

Pogrywając z Kieślowskim i Zanussim

Co ujęło kolegów po fachu? Recenzenci zwracają uwagę choćby na to, w jaki sposób Szumowska pogrywa sobie z polską tradycją filmową, tą z ducha późnego Kieślowskiego czy Zanussiego. W tym aspekcie interesujące jest zderzenie dwóch niemal skrajnych recepcji. Polscy recenzenci widzą w nim obśmianie późnych przepełnionych metafizyką dzieł reżyserów, a także tego, co dziś funkcjonuje w kinie jako "kieślowszczyzna". Z kolei zagraniczni krytycy, jak ceniony Brytyjczyk Peter Yeung, widzą w "Body/Ciało" nawiązanie do wczesnych dzieł reżysera "Podwójnego życia Weroniki".

Za cechę wspólną między nim a Szumowską przyjmuje się zwłaszcza poczucie humoru, z którego korzystają, ukazując nieprzyjemne sytuacje ludzkiego życia. Reżyserka bezbłędnie balansuje na granicy absurdu, kiedy portretuje grupę terapeutyczna w ośrodku leczenia anoreksji czy kolejne seanse spirytystyczne, podczas których za pośrednictwem Anny (świetna Maja Ostaszewska) ludzie porozumiewają się ze swoimi zmarłymi bliskimi.

Racjonalizm vs. świat duchowy

Konflikt racjonalizmu (ten reprezentuje prokurator Janusz, grany przez Gajosa) ze spirytualizmem (Anna) jest w filmie Szumowskiej wyważony i aktualny. Ani jedna, ani druga strona nie popada w ekstremizm. To nie jest konflikt postaw, w którym jedna osoba musi przekonać drugą do swoich racji. Nie muszą też osiągnąć porozumienia. Liczy się ten chwilowy pociąg, ta naiwna (a może niekoniecznie?) wiara w to, że może jeszcze w bezsensownej, pustej egzystencji nie wszystko zostało przegrane, nie wszystko stracone. W tym kontekście film Szumowskiej, mimo wpisanego weń komizmu, jest najbardziej bolesny.

Kiedy oglądamy Janusza, wdowca, który stracił żonę przed sześcioma laty i który z racji wykonywanego zawodu musi nieustannie konfrontować się ze zwyrodnieniem i bestialstwem, wiemy, że bardzo chciałby uwierzyć w nadnaturalną moc Anny. Przecież dawno już stracił ufność w ludzi, przynajmniej tych żyjących. Jest niezwykle samotny, nieprzystosowany do pełnienia roli ojca ani partnera. Ukazany w filmie romans między nim i przyjaciółką (w którą kapitalnie wcieliła się Ewa Dałkowska - jej nagi taniec w rytm "Śmierci w bikini" Republiki mógłby funkcjonować jako osobny krótki metraż) nie ma w sobie emocjonalnego podszycia, rozgrywa się jedynie na poziomie ciała, takiego, którym dyryguje pijany umysł. W fizycznym świecie uczucia przestały funkcjonować.

Śmierć Beksińskiego i sprawa Madzi

Wysyłając Janusza w miejsca kolejnych zbrodni, odnosi się Szumowska do toczących polską opinią publiczną i mediami tematów. Jest tu nawiązanie i do śmierci Beksińskiego, i do słynnej sprawy Madzi. Chociaż przy tej okazji w filmie padają zdania pokroju: "Nie doszłoby do tego [mowa o śmierci noworodka], gdyby aborcja była legalna", nie jest "Body/Ciało" kolejnym głosem pełnym wyrzuty w stosunku do nadwiślańskiej rzeczywistości. Film bez wątpienia jest w niej zanurzony (ale - dodajmy - nie traci przy tym na uniwersalnym odczytaniu, widzowie zza granicy nie mają problemu z jego rozumieniem), dużo w nim krytyki, sporo podśmiewywań, ale nie tyle z naszych narodowych przywar, co raczej naszych pragnień i słabości.

Szumowska wygrywa tym, jak portretuje nasze potrzeby i nadzieje, naszą pogoń za spokojem. Z jednej strony traktuje je zupełnie serio, jak na wykładzie naukowca-buddysty. Z drugiej strony - kwestie, które wygłasza mesjasz nowoczesnej medycyny, bawią, zarówno kiedy opisuje formę leczenie, jak i wątpliwy efekt (bo choroba to stan umysłu i trzeba ją zwalczyć samemu). Siedząc przed ekranem równie mocno ma się ochotę wskazać na bohatera palcem i zaśmiać, co rozłożyć na podłodze matę i zacząć uprawiać medytacyjne akrobacje.

Tym, co odróżnia więc nowy film Szumowskiej od jej poprzednich dokonań, jest to, że "Body/Ciało" w pierwszej kolejności działa jak lustro, w którym odbija się jednostka, a nie całe społeczeństwo. Sami musimy ustalić, jak zachowalibyśmy się na miejscu bohaterów, sami decydujemy o tym, czyje postawy są nam w tym filmie bliższe, w co uwierzymy, czy pójdziemy za pełnym niewiary Gajosem, czy też z przekonującą, ale jednak niepewną Anną.

Tutaj, w Berlinie, sami też musimy ustalić, jak bardzo wierzymy w wygraną filmu Szumowskiej w konkursie głównym. Wierzę coraz bardziej, nie tylko oglądając kolejne słabe dokonania konkurencji.

O życiu i pasji Małgorzaty Szumowskiej przeczytaj w książce "Kino to szkoła przetrwania" >>

Więcej o: