"Ida" przeszła do historii. Kto jeszcze? PEŁNA LISTA NAGRODZONYCH >>
Zaczął on - "supergospodarz" - Neil Patrick Harris . Obiecał, że nie będzie złośliwy i oszczędzi gwiazdy zgromadzone w Dolby Theatre. Udało mu się. No... prawie.
- Dzisiejszego wieczoru świętujemy to, co w Hollywood najlepsze i najbielsze... wybaczcie, najjaśniejsze - rzucił ze sceny.
Podobnych żartów, dalekich od poprawności politycznej, było więcej. W którymś momencie Harris przechadzał się wśród zgromadzonej publiczności i zaczepił Davida Oyelowo. Na sali rozległy się brawa, a on wtedy wypalił: "No tak, teraz go lubicie".
Oscary 2015. Kliknij tutaj, żeby zobaczyć więcej zdjęć z gali >>
O co chodziło? Harris nawiązał do "Selmy" , która walczyła w kategorii wśród najlepszych filmów, ale otrzymała w sumie tylko dwie nominacji i została okrzyknięta najbardziej niedocenionym filmem tegorocznego rozdania. Kinowa historia batalii Martina Luthera Kinga o równouprawnienie miała stać się kolejną ofiarą konserwatywnych gustów Amerykańskiej Akademii Filmowej - zdominowanej przez białych mężczyzn o średniej wieku w okolicach sześćdziesiątki.
"Ida", "Nasza klątwa" i "Joanna" - te trzy polskie filmy miały szansę statuetkę. Obraz Pawła Pawlikowskiego podwójnie - "Ida" walczyła o Oscara za zdjęcia, a także w kategorii filmów nieanglojęzycznych. Udało się tylko w tej ostatniej. Wyższość rywali musiały uznać i polskie dokumenty, i Anna Biedrzycka-Sheppard nominowana za kostiumy do "Czarownicy".
- Nie wiem jak się tu dostałem, zrobiłem czarno-biały film o potrzebie spokoju, wycofania się ze świata i kontemplacji. I oto jestem, w tym zgiełku, w centrum światowej uwagi. Życie jest pełne niespodzianek - stwierdził Pawlikowski, na co publiczność odpowiedziała owacją i salwą śmiechu.
Mówił długo, na tyle, że producenci próbowali go "przegonić" ze sceny muzycznym przerywnikiem.
Wielki przegrany? "Boyhood" . Mimo sześciu nominacji, ostatecznie zgarnął statuetkę tylko w jednej - dla Patricii Arquette za drugoplanową rolę. "Birdman" do ostatniej chwili rywalizował z "Grand Budapest Hotel" - każdy z nich zdobył po cztery statuetki. Ale najważniejsze powędrowały do "Birdmana" - za zdjęcia Emmanuela Lubezkiego , który już drugi rok z rzędu stanął na scenie z Oscarem (wcześniej został nagrodzony za "Grawitację"), za reżyserię Alejandro Gonzáleza Inárritu i dla najlepszego filmu.
W kategoriach aktorskich zaskoczeń nie było. Za role drugoplanowe - obok Arquette - zgodnie z oczekiwaniami statuetkę zgarnął J.K. Simmons za świetny występ nauczyciela muzyki w "Whiplash". Najwięcej emocji rzecz jasna wzbudził pierwszy plan. I tu było tak, jak być powinno. Czyli Oscara odebrał Eddie Redmayne za "Teorię wszystkiego", gdzie zagrał Stephena Hawkinga, i wreszcie Julianne Moore za kreację w "Still Alice" - to była już jej piąta nominacja. I dopiero pierwsza zwieńczona Oscarem.
Fani kategorii technicznych powinni być zadowoleni ze statuetki za efekty specjalne. Tutaj zwycięzca mógł być tylko jeden: ">Interstellar< zabiera nas tam, gdzie jeszcze nigdy nie zabrało nas kino. To kosmos jeszcze piękniejszy niż ten z >Grawitacji< Cuarona" - pisaliśmy jeszcze przed ceremonią. I właśnie ten kosmos w tym roku został uhonorowany Oscarem.
Jeden z bardziej wzruszających momentów gali? Ten, kiedy statuetkę za scenariusz adaptowany odbierał Graham Moore . - Kiedy miałem 16 lat, próbowałem się zabić, bowiem czułem się inny. Teraz jestem tutaj i ten moment należy właśnie do tego dzieciaka, który czuł się dziwny i inny - powiedział scenarzysta "Gry tajemnic". I dodał: - Zostań dziwny, zostań inny.
Innym ważnym, politycznym akcentem Oscarów 2015 był moment wręczenia statuetki dla najlepszego dokumentu - otrzymali go twórcy filmu "Citizenfour" o Edwardzie Snowdenie. Harris skomentował to krótko i we właściwym sobie stylu: - Bohater tego filmu, Edward Snowden, nie mógł być dzisiaj z nami z powodu jakiejś... zdrady [dokładnie użył nieprzetłumaczalnej gry słów: "for some treason"].