Andreas (Nikolaj Coster-Waldau - "Mama", serial "Gra o tron") ma piękną żonę i wspaniałego noworodka. Z pozoru może wydawać się, że jedynym cierniem w jego idealnej egzystencji jest policyjny partner, upijający się czasem w lokalnym barze, z którego trzeba go potem ratować. Ale i to Andreas na swój sposób lubi.
Podczas interwencji u - jak się okazuje - znajomego narkomana (Nikolaj Lie Kaas - "Kobieta w klatce", "Anioły i demony") Andreas zauważa malutkie dziecko Tristana i jego partnerki. Całe we własnych odchodach. Gdy okaże się, że opieka społeczna nie może odebrać dziecka wyrodnym rodzicom, a w życiu Andreasa wydarzy się okropna tragedia, policjant wpadnie na budzący spore etyczne wątpliwości, zupełnie niepodobny do niego pomysł...
Susanne Bier ("Serena", "Bracia") w swoim nowym dramacie stawia interesujące pytania - o to, komu należy się przywilej rodzicielstwa czy o to, gdzie przebiega granica między byciem dobrym a złym człowiekiem i czy łatwo jest ją prze(kr)oczyć. Zwroty akcji są emocjonujące, choć wydają się nieco wymuszone i niekoniecznie zaskakujące. Bier ma talent do komponowania klimatycznych, zimnych, szerokich kadrów, ale nie do utrzymywania uwagi widza.
Osiem lat temu Dunka nakręciła swój pierwszy anglojęzyczny film - "Things We Lost in Fire". Polski dystrybutor nadał mu wtedy tytuł... "Druga szansa". Gdy Bier naprawdę nakręciła "Drugą szansę", polski tytuł filmu okazuje się brzmieć... tak samo. Sytuacja zabawna, ale i znamienna - "Film Susanne Bier" byłby bowiem dobrym tytułem alternatywnym tego dzieła. Tak naprawdę, wszystkie jej filmy są do siebie podobne: intrygujący pomysł, wciągający pierwsze minuty i dalej... nic. Nuda. Druga "Druga szansa", na tle pozostałych, i tak wypada całkiem nieźle.