Jim Terrier (Sean Penn) pracuje jako najemnik w Kongo. Za dnia dba o bezpieczeństwo wysłanników organizacji pozarządowych, którzy próbują zaprowadzić w kraju pokój, a nocą pociąga za spust w imię tych, którym odpowiada zasianie jeszcze większego chaosu. Po jednym z większych zleceń, musi opuścić ukochaną lekarkę (Jasmine Trinca - jeden z jaśniejszych punktów filmu) i uciekać z powrotem do Europy. Po latach, ktoś zacznie likwidować wszystkich zaangażowanych w tamtą akcję. Żeby przeżyć, Terrier będzie musiał odkryć, kto stał za zleceniem i dotrzeć do niego pierwszy.
Za nowym filmem akcji Pierre'a Morela długo ciągnęło się podejrzenie o bycie kolejną zrzynką z jego największego hitu, "Uprowadzonej". Na szczęście, jest to wystarczająco odrębny obraz, rzecz o polityczno-społecznych ambicjach "Krwawego diamentu" czy "Wiernego ogrodnika". Kłopot w tym, że zbyt często zawodzi na polu samej akcji.
Adaptując powieść Jeana-Patricka Manchette'a, scenarzyści szczególnie się nie wysilali. Gdy chcą pokazać, że ktoś długo kogoś zna i łączy go z nim przyjaźń, wsadzają mu w usta kwestię: "Ile my się już znamy? 20 lat?". To pomaga jednak szybko zawiązać akcję, której prolog jest świetny i mocno trzyma w napięciu. Problemy pojawiają się w drugiej godzinie filmu - strzały niby nadal są głośne, krew nadal czerwona a Penn nadal do komicznej przesady napręża doskonale wyrzeźbione ciało, ale spomiędzy krwawych wierszy przemawia do widza... coraz większa nuda. Wszystko to już widzieliśmy, niejednokrotnie w lepszym wydaniu.
Uwierzyć w jakość filmu pomaga obsada. Na drugim planie pojawiają się jeszcze Javier Bardem, Ray Winstone, Peter Franzen czy grający stereotypową postać, ale nieźle w tej roli wypadający Mark Rylance. Niespodzianką na deser jest gościnny występ Idrisa Elby, pojawiającego się na ekranie na zaledwie parę scen, w których z powodzeniem zastąpić go mógłby jakiś niezbyt utalentowany kij od szczotki.
Jeśli macie ochotę na kolejny z serii coraz bardziej podobnych do siebie filmów o przygodach emerytowanych bohaterów kina akcji, "Gunman: odkupienie" powinien wam się spodobać. Tylko nie liczcie na nic powyżej przeciętnej.