Dwie dziewczyny i jedna noc w Berlinie. Wojcieszek: Opowiadam o pragnieniu, żeby na chwilę być kimś innym [WYWIAD]

- To film o pragnieniu, żeby zerwać ze swoją samotnością, zmienić się w kogoś innego, oszaleć - mówi Przemysław Wojcieszek. A bieżąca polityka? Kompletnie przestała go interesować. "Jak całkowicie zniknąć? od piątku w kinach.

W "Jak całkowicie zniknąć" dwie dziewczyny poznają się w berlińskim metrze i postanawiają spędzić ze sobą całą noc. Zainteresowanie zmienia się w fascynację, a ta w uczucie. Pytamy reżysera o rozwiązania zastosowanie w filmie.

Mówił Pan: "Nie cierpię kina politycznego, społecznego. Żenują mnie takie filmy". Ile jest kontekstu społecznego w filmie "Jak całkowicie zniknąć"? Czy też całkiem odżegnuje się Pan od takiej perspektywy?

Przemysław Wojcieszek: Na wszystko jest czas i miejsce. Bardzo chciałem zrobić taki film, którego fabuła byłaby opowiedziana wprost, ale dotyczyłby rzeczy ważnych. O czym jest ten film? To czysty film o miłości.

Historia bohaterek "Jak całkowicie zniknąć" zaczyna się od spojrzenia. To taka sytuacja, kiedy ktoś podejmuje twoje spojrzenie i idzie za tym. A ty idziesz za nim. To początek. Widzimy kogoś, kto z jakichś powodów nam się podoba, niekoniecznie musi być piękny; kto nas pociąga, przed kim chcemy się otworzyć. Czujemy ogromne pragnienie, żeby zerwać ze swoją samotnością albo po prostu na chwilę zniknąć, stać się kimś innym, zmienić się w kogoś innego, oszaleć.

Zobacz wideo

Każdemu zdarzyło się, że chciałby podejść do kogoś i zagadać, albo podejść do kogoś i pocałować. Takich rzeczy nie realizujemy w życiu, bo się wstydzimy, boimy się, bo mamy mnóstwo blokad. Wydaje nam się, że byłoby to niewłaściwe albo po prostu brakuje nam odwagi.

W animacji, która jest przedstawiona na początku filmu, jedna z dziewczyn płynie z nurtem rzeki. W sytuacji, o której opowiadam, próbujemy płynąć pod prąd, próbujemy na chwilę stać się kimś innym, na chwilę zmienić bieg swojego życia. I oczywiście jest to niemożliwe, ponieważ życie miażdży i wymusza na nas powrót w koleiny, którymi idzie nasze życie.

Nie p******ę o bieżącej polityce. Jeśli porównać Polskę z państwami, które znajdują się na mapie tysiąc kilometrów na południe od nas, jesteśmy bogatym nudnym krajem, w którym wszystko jest przewidywalne. Zajmowanie się wadami narodowymi Polaków, czy bieżącą polityką, kompletnie mnie przestało interesować.

Opowiadając o filmie we wcześniejszych wywiadach, określał Pan miłość przedstawioną w filmie jako niemożliwą. Dlaczego?

Jeżeli zakładasz, że coś będzie krótkotrwałe i na pewno się skończy, to możesz sobie pozwolić na więcej, żeby być bardziej otwartym. Łatwiej otwierać się przy obcych.

Nie wyobrażam sobie dalszego ciągu relacji dziewczyn z "Jak całkowicie zniknąć". Tego, że budzą się rano i jedzą śniadanie. Mieszkają w kawalerce w oficynie? Nie wiem. Myślę, że fajniej jest, jak ich relacja się kończy. To jest bardziej niepokojące.

Mnie po obejrzeniu "Jak całkowicie zniknąć" narzuca się pytanie o sposób przedstawienia relacji homoseksualnej. Nie jest dużo takich filmów w polskim kinie.

Nie takie było moje zamierzenie. Nie chodziło mi o budowanie relacji lesbijskiej. Zależało mi raczej na uchwyceniu duchowej, emocjonalnej, sytuacyjnej wspólnoty tych dwóch postaci.

Nie lubię realizmu. Ta opowieść jest ujęta w cudzysłów. Bohaterki mojego filmu przepoczwarzają się - wymowny jest moment, kiedy zakładają wieczorowe stroje i uderzają w nich w miasto. W tych scenach jest coś nierealnego, jednocześnie jest to rodzaj wyzwolenia się.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie powinna to być historia o chłopakach. Prawdopodobnie zrealizowałbym ją identycznie. Też opowiedziałbym ją o tym, co się staje, jest ważne i dotyka tych dwóch osób bardzo mocno, jednocześnie nie tyle jest skazane na klęskę, co nie przeradza się w banalność, w codzienność. Tylko jest rodzajem bajkowego, nierealnego doświadczenia, które ci dużo daje, a jednocześnie idziesz dalej.

Czy postawę pragnienia zmiany swojego życia przez bohaterki można nazwać buntem?

Myślę, że słowo bunt nie do końca tu pasuje. Bunt ma bardzo wyraźne konotacje społeczne. Wynika ze złych warunków życia, z pewnej presji społecznej.

Tutaj to nie jest wyraźne. Ja opowiadam o takim utajonym pragnieniu, żeby być kimś innym. Nagle czujesz, że to jest ten moment, kiedy możesz spróbować zaszaleć, możesz spróbować wykorzystać kogoś jako medium do swojej własnej przemiany. Bunt jest zewnętrzny - jest pokazaniem światu swojej niezgody. W moim filmie chodzi raczej o próbę dopełnienia się, przemienienia się, stania się kimś innym. Wydaje mi się, że takie określenia są bardziej trafione.

Pożądanie, pragnienie. To są rzeczy, które bardziej dotyczą niespełnienia, pragnień erotycznych, fantazji, energii, która się kumuluje i której nie potrafisz uwolnić. To jest bardzo silne pragnienie, żeby z kimś być, żeby się przed kimś otworzyć. Żeby z kimś pójść w miasto, pójść z kimś do łóżka, odurzyć się, stać się kimś innym.

Ale czy to nie jest niespełnienie, które realizuje się właśnie w namiętności?

Dokładnie tak. Jak widzisz, nie ma tu żadnego kontekstu społecznego, polskiego...

Rozumiem, że założeniem było ukazanie zmysłowości relacji bohaterek. Ale ograniczenie dialogów powoduje, że samo zakończenie filmu, w którym bohaterki się rozstają, jest dla mnie niejasne. Czy to jest pewnego rodzaju niezrealizowanie w życiu, które ujawnia się podczas tej jednej nocy? Dlaczego wracają do tego porządku, z którego próbowały się wydostać?

Myślisz, że mogą ten porządek zanegować?

To pewnie pytanie, jakiego rodzaju jest to porządek. Czy to jest porządek ich wyborów, czy to jest porządek jakiegoś rodzaju opresji, czy modeli społecznych, które je ograniczają.

Myślę, że czasem wiesz, że powinieneś zacząć coś innego, zacząć żyć inaczej, ale nie chcesz jednak tego zrealizować, bo wiesz, że nie możesz. Powodem naprawdę nie musi być opresja społeczna, patriarchalne społeczeństwo, w którym żyjemy.

Społeczeństwo stawia wobec nas pewien zestaw oczekiwań. Na każdym etapie nas to dogania. Wystarczy pójść do banku i spytać o kredyt, a zapytają cię od razu, na ile jesteś przewidywalny, na ile bierzesz na siebie oczekiwania, które są wobec ciebie formułowane.

Kto i co jest gwarantem twojej wiarygodności. Twoja żona, mąż, twoje mieszkanie, dzieci. Trudno jest przed tym uciec. Ale z drugiej strony czasami masz ochotę to wszystko wysadzić w powietrze.

Dlaczego to Berlin stał się miejscem akcji filmu?

Bardzo lubię to miasto. To najbliższe miasto, w którym możliwa była taka historia. To jest właściwie polskie miasto, tylko z dużą mniejszością niemiecką. Berlin jest także dosyć bezpieczny, przytulny. To system małych miasteczek, bardzo dobrze ze sobą skomunikowanych. Ludzie potrafią nie ruszać się z takiego małego miasteczka typu Kreuzberg przez całe życie. Tego nie ma w Warszawie, gdzie wszystko skupia się w centrum.

Zimą zrealizowałem kolejny projekt w Berlinie. Kręciłem coś w rodzaju dziennika. Myślałem, że będę jeździł po całym mieście i nagrywał wszystko, a tak naprawdę siedziałem na swojej ulicy i nie ruszałem się. Cały czas nagrywałem te same miejsca.

A dlaczego Polska nie jest nie tylko miejscem akcji, ale także krajem realizacji przedsięwzięcia? Mówił Pan w jednym z wywiadów, że w Polsce pomysł "Jak całkowicie zniknąć" został uznany za zbyt kontrowersyjny.

Chcieliśmy początkowo zrobić ten film w Warszawie, ale nie dostaliśmy wtedy pieniędzy na ten projekt. Musiałem od nowa pisać scenariusz i zrealizowałem go w Berlinie. Kino wymaga kasy albo czasu albo kasy i czasu. Czasami prowadzę projekty przez kilka lat. Próbuję zdobyć pieniądze na scenariusz, jak mi się nie udaje, to niechętnie rozstaję się ze swoimi pomysłami, raczej staram się napisać ich nową wersję.

Tekst scenariusza "Jak całkowicie zniknąć" bardzo się zmieniał. I w pewnym momencie miejsce akcji zmieniło się z Warszawy na Berlin.

Jakiego pytania nie zadałam, a które jest ważne w kontekście "Jak całkowicie zniknąć"?

Za mało mówiłem, że to jest film o miłości. Bo to jest film o miłości... Słuchaj: to jest film o miłości! Miłość jest najważniejsza.

To dobre zakończenie.

"Jak całkowicie zniknąć", Polska 2014, 97 min., reż. Przemysław Wojcieszek, występują: Agnieszka Podsiadlik, Pheline Roggan

Więcej o: