Cannes 2015. Jeden na jeden z Catherine Deneuve? Tak, to tutaj jest możliwe. Artur Zaborski o kulisach festiwalu [KORESPONDENCJA Z CANNES]

- Sam wpadłem na Catherine Deneuve, wychodząc z hotelowej windy, kiedy wgapiony w telefon, mało jej nie przewróciłem - pisze w korespondencji z Cannes Artur Zaborski. Canneński szał udziela się nawet tym, którzy na co dzień nie przejawiają zainteresowania celebrytami.

Festiwal w Cannes dzieli się na dwie imprezy: wielkie święto kina i - kto wie, czy nie większe - święto próżności. To na okoliczność tej imprezy gwiazdy wykładają zawrotne sumy na swoje kreacje.

Dziennikarze, widzowie i ci, których filmy interesują najmniej

Pałac festiwalowy, palące słońce (pogoda w tym roku wspaniale dopisuje), kilka gigantycznych kolejek. W pierwszej stoją dziennikarze akredytowani na festiwal, w drugiej - regularni widzowie - wszyscy stoją z nadzieją, że znajdzie się dla nich miejsce w sali projekcyjnej. Trzecią kolejkę, najbardziej rozproszoną, tworzą ci, których filmy interesują najmniej. Przyszli tu, by zobaczyć czerwony dywan i przechadzające się po nim gwiazdy. Zrobić sobie selfie i natychmiast podzielić się nim ze światem poprzez Facebooka lub inne medium społecznościowe. Ewentualnie pomachać ulubionej aktorce, posłać całusa popularnemu aktorowi, a może nawet zdobyć autograf?

Więcej o Cannes 2015 >>

Komentatorzy mody są bezwzględni...

Gwiazdorzy nie mają wyjścia. Muszą odgrywać swój show przed publicznością. Obwieszeni biżuterią, w idealnie skrojonych sukniach i garniturach paradują więc dumnie w blaskach fleszy i krzyków rozentuzjazmowanych fanów.

Zobacz wideo

W tym roku w Cannes pojawili się, m.in., Julianne Moore, Naomi Watts, Benicio del Toro, Natalie Portman, Jane Seymour, Matthew McConaughey, Charlize Theron, Jake Gyllenhaal czy Catherine Deneuve.

Ich kreacje pochodzą od Diora (Theron), Ralpha Laurena (Watts) czy Givenchy (Moore). Gwiazdy, choć temu zaprzeczają, prześcigają się w walce o tytuł najlepiej ubranej osoby na czerwonym dywanie. Oczywiście, przeciętny widz dałby się zarżnąć za kreację którejkolwiek, ale komentatorzy mody są bezwzględni.

Filmy z poprzednich edycji festiwalu możesz zobaczyć na Kinoplex.pl >>

... i za najlepiej ubraną uznali Camilę Alves

Oceniają stroje równie surowo, jak jury filmy z konkursu głównego. Póki co, za najlepiej ubraną uznali Camilę Alves, która aktorką nie jest. To żona Matthew McConaugheya. Aktor zjawił się w Cannes w związku z premierę najnowszego filmu Gusa van Santa - bezlitośnie przez canneńskich widzów wygwizdanego - "The Sea of Trees", w którym gra główną rolę.

Cannes 2015. "Gusowi Van Santowi bliżej do Paulo Coelho niż ikony kina niezależnego" >>

Trafić w ogień fleszy

Rywalizacja modowa obowiązuje też osoby, które nie mają z kinem wiele wspólnego, ale do festiwalowego pałacu wchodzą po czerwonym dywanie. Mowa o politykach i ich żonach (lub polityczkach i ich mężach), którzy wykorzystują okazję, by pojawić się na okładkach lub rozkładówkach plotkarskich magazynów. Przykłady pań, które wracają do samochodu "bo czegoś zapomniały" z połowy czerwonego dywanu, byle tylko trafić w ogień fleszy jeszcze raz, nie są pojedyncze.

Od barwy opaski zależy, jak jesteś ważny

Cannes ma zresztą to do siebie, że jest niezwykle konserwatywne w podejściu do klasowości. Żadna inna impreza filmowa nie traktuje hierarchiczności z takim namaszczeniem. To tutaj przyznaje się kolorowe akredytacje - to właśnie od barwy zależy, jak ważny jesteś. Właściciele białych plakietek wchodzą wszędzie bez kolejek, różowych (i różowych z kropką) - muszą swoje odczekać, zanim dostaną się do kina. Posiadaczom niebieskich akredytacji zdarza się pocałować klamkę, zaś żółtych i pomarańczowych - z rzadka udaje się wejść na pokaz premierowy filmu.

Lista filmów 68. edycji festiwalu >>

W Cannes każdy zna swoje miejsce. Gwiazdy znajdują się na szczycie piramidy, to im przyklaskują ci, którzy są na jej spodzie. Canneński szał udziela się zresztą nawet tym, którzy na co dzień nie przejawiają zainteresowania celebrytami. Na festiwalu nawet poważnym dziennikarzom zdarza się fotografować z aktorami, z którymi przeprowadzają wywiad.

Można natknąć się na znakomitość kina

Dziennikarze są w o tyle uprzywilejowanej pozycji, że z gwiazdorami mają okazję spotykać się nawet jeden na jeden. Takiej szansy nie dostają inni widzowie, chociaż przy odrobinie szczęścia i oni mogą natknąć się na znakomitość kina, często zupełnie przypadkiem. Sam wpadłem na Catherine Deneuve, wychodząc z hotelowej windy, kiedy wgapiony w telefon, mało jej nie przewróciłem. Na sytuację z opóźnieniem zareagował ochroniarz aktorki, co pozwoliło nam z diwą kina na sekundowy kontakt bezpośredni. Jakie wrażenia wyniosłem z tego spotkania? Żadne, poza tym, że okazało się, że Deneuve jest niższa niż na filmach. No i że z uśmiechem reaguje na ludzi, którzy mało jej nie przewracają.

"Fachowi" łowcy celebrytów i są skandale!

W Cannes są podobno "fachowi" łowcy celebrytów (przynajmniej zdaniem Internetu, w którym ci przechwalają się, kogo i przy jakiej okazji wytropili). Szukają oni kontaktu z opiekunami gwiazd, od których próbują się dowiedzieć, gdzie ich podopieczny zje dziś kolację lub wypije wieczorem drinka.

Podobno satysfakcja z docierania po śladach do celu (ofiary?) przynosi dużą satysfakcję i wydaje się niegroźna, w odróżnieniu od pracy paparazzi. Ci mają tu prawdziwe używanie. Dwoją się i troją, by tylko wykreować atmosferę skandalu. Tych gwiazdy tegorocznej edycji festiwalu mają już na koncie kilka. Ale pamiętajmy, że są to skandale w rodzaju zdjęcia Diane Kruger, na którym widać jej bieliznę (gwiazda wierciła się podczas sesji zdjęciowej z aktorem Matthiasem Schoenaertsem, z którym zagrała w prezentowanym tu filmie "Disorder").

Woody Allen znów wypiął się na modę

Jak widać, także pod tym kątem Cannes tworzy wspaniałą hierarchię: intelektualistom daje poczucie wyższości nad modnisiami (przykładowo: Woody Allen znów wypiął się na modę, paradując z odstrzelonymi gwiazdami swojego filmu "Irrational Man" - Emmą Stoną i Parker Posey - w zwykłej koszuli w niebiesko-białą kratę), tym drugim zaś daje poczucie, że są najpiękniejsi, bo to oni sprawiają, że fotoreporterom wydłużają się obiektywy.

Podobnie z dziennikarzami: ci piszący o wielkim kinie czują się równie wielcy w porównaniu z tymi, którzy piszą o tym, jaką fryzura miała dziś kolejna celebrytka. Ale to ci drudzy dostają wywiady z najważniejszymi gośćmi imprezy, o których ci pierwsi mogą często jedynie marzyć. Cóż, nieprzypadkowo o Cannes mówi się, że to festiwal, który się kocha i jednocześnie nienawidzi. Przyjeżdżając tu, trzeba mieć odpowiednie nastawienie. Bo chociaż na Francuskiej Riwierze świętować mogą wszyscy, to jednak stany zazdrości nikomu nie są tu obce. Bitwa trwa.

Więcej o: