Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Filmowcy ekscytują się 3D czy technologią motion-capture, a Woody Allen spokojnie robi swoje. Nawet najwięksi fani muszą przyznać, że nie zawsze wszystko mu wychodzi - o "Irrational Man" za rok nikt nie będzie już pewnie pamiętał. Na dłużej zostanie chyba tylko smakowite stwierdzenie, że filozofia to... mentalna masturbacja.
Abe Lucas (Joaquin Phoenix) wykłada filozofię na uniwersytecie w małym miasteczku. Jeśli swoje człowieczeństwo rzeczywiście można odkryć dopiero wtedy, gdy człowiek znajdzie się na samym dnie, Abe jest na dobrej drodze - nigdy nie trzeźwieje, cierpi na twórczy impas i od roku nie poszedł z nikim do łóżka. Głębszych emocji nie wywołuje w nim nawet zainteresowanie zamężnej koleżanki z pracy (Parker Posey) i młodej studentki (Emma Stone), która fascynacji Abem nie ukrywa nawet przed swoim chłopakiem. Wszystko zmienia się, gdy przypadkiem udaje mu się podsłuchać w kawiarni rozmowę obcych ludzi. Początkowo nieśmiało, a potem w pełni świadomie zaczyna wprowadzać w życie szalony plan.
Woody Allen jest obecnie chyba jedynym reżyserem na świecie, który wciąż robi to, na co ma ochotę - zupełnie ignorując zachodzące zmiany, od lat konsekwentnie opowiada o tych samych w gruncie rzeczy ludziach. W "Irrational Man" nerwowi intelektualiści dyskutują o poglądach Kanta, cytują rosyjskich pisarzy i obdarowują się tomikami poezji Edny St. Vincent Millay, a gdy profesor nawiązuje romans ze swoją uczennicą, jej rodzice nie oskarżają go o molestowanie, tylko zapraszają na kolację. To tak hermetyczny świat, że nawet Joaquin Phoenix (grający tak, jakby wciąż znajdował się na planie "Wady ukrytej") wydaje się w nim nieco zagubiony.
Biorąc pod uwagę tempo pracy Allena nie powinno dziwić to, że dość często się powtarza. Największy problem z "Irrational Man" polega jednak na tym, że przypomina on szkic do wcześniejszych, o wiele lepszych filmów reżysera. Allen wraca w nim do wątków podejmowanych wcześniej w "Zbrodniach i wykroczeniach" czy "Wszystko gra". Niestety, w przeciwieństwie do tamtych tytułów tym razem nie udaje mu się powiedzieć na temat ludzkiej natury nic odkrywczego. "Irrational Man" nie stanowi wprawdzie spektakularnej porażki, ale nie jest ani poruszający, ani specjalnie zabawny. To film, który Allen zrobił chyba na autopilocie.