Tytułowy idol, Danny Collins, odcina kupony od swej piosenkarskiej kariery. Mimo wieku nie zwolnił tempa ani stylu życia. Wciąż zadaje się z nieprzyzwoicie młodymi kobietami. Ale jedno wydarzenie sprawia, że zaczyna się zastanawiać, czy jego życie nie mogłoby potoczyć się inaczej.
Collins odkrywa napisany przed 40 latami list, który wysłał do niego sam John Lennon. I to wydarzenie sprawia, że postanawia dać sobie jeszcze jedną szansę na realizację marzeń. Rozpoczyna poszukiwania kobiety swojego życia i nigdy niewidzianego dorosłego syna. Ale realizacja tych planów nie przyjdzie mu z łatwością.
Inspiracją dla Dana Fogelmana, scenarzysty, reżysera i producenta, była historia Steve'a Tilstona, piosenkarza i tekściarza folkowego. Reżyser usłyszał kilka lat temu, że w 1971 roku rozpoczynający wówczas karierę Tilston wydał świetnie przyjęty album "An Acoustic Confusion". W wywiadzie dla czasopisma "Zig Zag" Tilston usłyszał, że ma dużą szansę, żeby jego piosenka stała się szlagierem.
- Richard Howell [dziennikarz "Zig Zag"] zapytał, czy myślę, że jeśli zdobędę bogactwo i wielką sławę, wpłynie to w jakiś sposób na teksty moich piosenek - wspomina piosenkarz. - Byłem młody i zbyt wcześnie osiągnąłem sukces, więc odpowiedziałem, że na pewno wpłynęłoby to negatywnie na cały mój proces twórczy. Artykuł został opublikowany, a ja przestałem się nad nim dłużej zastanawiać - relacjonuje Tilston.
Na wywiad opublikowany w "Zig Zag" odpowiedział Lennon, wysyłając do Tilstona list. Jednak ten dotarł do adresata dopiero w 2005 roku. - List był napisany w bardzo przyjaznym tonie, nie było w nim żadnego karcenia czy strofowania, Lennon pisał, że: "Posiadanie dużej ilości pieniędzy nie zmienia człowieka w taki sposób, jak ci się wydaje" - mówi muzyk. I taki niespodziewany list od Lennon otrzymuje także bohater filmu "Idol".
"Idol" to opowieść o mężczyźnie, któremu udało się na samym początku kariery nagrać ogromny przebój, co wpłynęło na wszystko, co później osiągnął i zrobił. Zagubiony list jest dla Danny'ego Collinsa impulsem, aby przyjrzeć się swojemu życiu i dać sobie szansę - zarówno jako muzyka jak i członka rodziny. - Zawsze wyobrażałem sobie Ala Pacino jako Danny'ego - mówi reżyser "Idola".
- Mógł zatrudnić do tej roli wiele różnych osób, ale wybrał mnie, a kiedy reżyser tak mnie zaskakuje, nie jestem w stanie mu odmówić. Podobnie było z "Ojcem chrzestnym" - Francis Ford Coppola zaoferował mi rolę Michaela Corelone, choć nikt inny mnie w niej nie widział, nawet ja sam! - mówił legendarny amerykański aktor filmowy o propozycji zagrania Collinsa.
Al Pacino jest laureatem Oscara za pierwszoplanową rolę w "Zapachu kobiety" Martina Bresta. Został uhonorowany także Nagrodą za Całokształt Twórczości im. Cecila B. DeMille'a. Jego niezapomniane role to m.in. Michael Corleone w trylogii "Ojciec chrzestny" Francisa Forda Coppoli, Tony Montana w "Człowieku z blizną" Briana De Palmy. Pacino jest także reżyserem filmowym. Nakręcił m.in. "Wild Salome", w którym wystąpił u boku Jessiki Chastain. Pacino będzie można zobaczyć w "Idolu" w polskich kinach 3 lipca.