Al Pacino na planie "Idola" spotkał... swojego idola: Plummer to geniusz, a także przyjaciel [WIDEO]

Kilka lat temu reżyser Dan Fogelman usłyszał niewiarygodną historię, która podziałała na jego wyobraźnię tak mocno, że nie potrafił o niej zapomnieć. Teraz do kin wchodzi "Idol" z Alem Pacino, który jest właśnie nią inspirowany. Na planie aktor spotkał się ze swoim idolem - Christopherem Plummerem.

Al Pacino od dawna miał chęć, by wcielić się na ekranie w piosenkarza. Udało mu się to w filmie "Idol", który zainspirowała bardzo ciekawa historia - prawdziwego listu, który wysłał kiedyś John Lennon. Przy okazji opowieści o produkcji aktor zdradził także, że sam napisał kiedyś list do innego członka obsady tej produkcji... Wiele lat temu jako fan napisał do Christophera Plummera, którego grę podziwia.

- To czysty geniusz, poziom Brando i innych wielkich - chwali Plummera Pacino, który sam przecież jest laureatem Oscara za "Zapach kobiety". Wcześniej spotkali się na planie "Informatora", a Plummera widzowie znają także z takich produkcji jak "Dźwięki muzyki", "Dziewczyna z tatuażem" czy 'Debiutanci". Dzisiaj aktorów nie łączy jedynie relacja fan - idol, ale przyjaźń. Pacino opowiadział o tym, a także m.in. o współpracy z Annette Bening i relacji ojciec - syn, która w "Idolu" jest równie ważna, jak historia listu od Lennona.

Zobacz wideo

Skąd inspiracja?

Scenarzysta, reżyser i producent Dan Fogelman pewnego dnia dowiedział się, że w 1971 roku rozpoczynający wówczas karierę piosenkarz i tekściarz folkowy Steve Tilston wydał świetnie przyjęty pierwszy album "An Acoustic Confusion". W trakcie wywiadu dla czasopisma "Zig Zag" Tilston usłyszał, że ma dużą szansę, żeby stać się szlagierem. - Chwilę później Richard Howell zapytał, czy myślę, że jeśli zdobędę bogactwo i wielką sławę, wpłynie to w jakiś sposób na teksty moich piosenek - wspomina Tilston. - Byłem młody i zbyt wcześnie osiągnąłem sukces, więc odpowiedziałem, że na pewno wpłynęłoby to negatywnie na cały mój proces twórczy.

Artykuł został opublikowany, a ja przestałem się nad nim dłużej zastanawiać - dodaje Tilston, który w ciągu kolejnych czterech dekad stał się uznanym na międzynarodowej scenie artystą folkowym, uwielbianym za swoje piosenki. - Utrzymywał się ze swojej muzyki przez ponad czterdzieści lat - opowiada z podziwem Fogelman. - Nigdy się nie sprzedał, nie zaczął grać pod publiczkę. Zawsze pozostawał wierny sobie - mówi.

W 2005 roku Tilston otrzymał od pewnego amerykańskiego kolekcjonera informację, której nigdy w życiu się nie spodziewał - człowiek ten nabył nietypowy list zaadresowany do Steve'a Tilstona i chciał potwierdzić jego autentyczność. Został on napisany przez jednego z bohaterów muzyka: ex-Beatlesa Johna Lennona, który najwyraźniej przeczytał wspominany artykuł w czasopiśmie "Zig Zag" i postanowił utwierdzić Tilstona w przekonaniu, że można być bogatym oraz sławnym i nie zatracić w tym wszystkim samego siebie. - List był napisany w bardzo przyjaznym tonie, nie było w nim żadnego karcenia czy strofowania, Lennon pisał, że: Posiadanie dużej ilości pieniędzy nie zmienia człowieka w taki sposób, jak ci się wydaje - wyjaśnia Tilston. - W ostatnim zdaniu Lennon zapytał, co sądzę o tym, co mi napisał, po czym podał swój domowy numer telefonu - dodaje muzyk, który ciągle nie potrafi się nadziwić, że ex-Beatles naprawdę wysłał mu taki list.

Fogelman zaczął się zastanawiać, jak potoczyłaby się kariera Tilstona, gdyby udało mu się porozmawiać z Lennonem. Czy jego życie uległoby dużej zmianie? Postanowił skontaktować się z muzykiem. Później zdecydował natomiast, że list od Lennona stanie się inspiracją do napisania luźno opartej na prawdziwych wydarzeniach historii. To właśnie ją opowiada "Idol".

Zobacz wideo

Obok Ala Pacino, który wcielił się w 65-letniego Danny'ego Collinsa, w "Idolu" występują Annette Bening, Christopher Plummer, Bobby Cannavale i Jennifer Garner. Produkcja trafi na ekrany polskich kin 3 lipca 2015 roku.

Więcej o: