Gdy jeden z uczniów liceum ginie na szubienicy podczas szkolnego spektaklu pod tym samym tytułem, nie ma nic naturalniejszego od próby ponownego wystawienia sztuki dwie dekady później, prawda? No pewnie, że nieprawda, ale w tym horrorze w stylu found footage nic nie trzyma się kupy.
Reese (Reese Mishler) zakochał się w kujonce Pfeifer (Pfeifer Brown), dla której zrezygnował z futbolu i zajął się teatrem. Wkurzony (i potwornie wkurzający) kumpel, Ryan (Ryan Shoos), wraz ze swoją dziewczyną, cheerleaderką Cassidy (Cassidy Gifford), próbuje go nawrócić. Namawia Reese'a do zakradnięcia się w nocy do szkoły i zniszczenia dekoracji, co uniemożliwi wystawienie "Szubienicy". Cała trójka wyrusza na "demolkę", "rozróbę" i inne takie, polegające na... delikatnym przewracaniu rekwizytów. No rzeczywiście, nikt nie zdoła ich naprawić (czyt.: podnieść). Nakrywa ich na tym Pfeifer, bo to przecież normalne, że dziewczyna przechadza się nocą koło szkoły (czyt.: scenarzyści potrzebowali czwartej bohaterki w budynku), tak jak normalne jest, że głupi bohaterowie zabierają ze sobą kamerę, by udokumentować przestępstwo. Spokojnie, kara ich nie ominie - po szkole grasuje duch powieszonego ucznia...
Poza Gifford ("Bóg nie umarł"), reszta aktorów nie nadaje się nawet do szkolnego przedstawienia. Mishler to beztalencie, a Brown podczas wielu scen nie potrafi ukryć śmiechu (skoro film kosztował sto tysięcy dolarów, to może nie było czasu na duble). Najgorsze jest to, że w USA zarobił już 18 milionów... Podejrzewam, że to zasługa ryzykownej zagrywki i przyznania filmu kategorii wiekowej od 17 lat (w Polsce można go oglądać od 15 lat), co wydaje się kompletnie niczym nieumotywowane. Spragnieni brutalności dorośli połknęli haczyk. Dostali taki koszmar, że podsumować go mogę tylko tytułem świętującej właśnie swe 30-lecie licealnej komedii z Johnem Cusackiem - "Lepiej się powiesić".