"Amy", dokument wyreżyserowany przez brytyjskiego reżysera Asifa Kapadię, już teraz okrzyknięty mianem obowiązkowego przez festiwalową widownię Nowych Horyzontów i arcydziełem przez krytyków, opowiada o życiu, spektakularnym sukcesie i tragicznym upadku Amy Winehouse, dziewczyny o niezwykłym głosie i "starej duszy" jak mówi o niej jeden z bohaterów filmu. Ale przede wszystkim oskarża jej najbliższych o zaniechanie pomocy staczającej się w dół piosenkarce, o niemą zgodę na jej upadek i śmierć.
Z jednej strony pokazuje Amy, jakiej w czasach sukcesu jej drugiej i ostatniej płyty solowej "Back to Black" nikt nie znał. Z drugiej zajmuje stanowisko w sprawie krótkiego życia i nieodżałowanej śmierci kobiety, która mogła przejść do historii jako ikona muzyki. Reżyser wykorzystał w swoim dokumencie gigantyczny materiał archiwalny, by przedstawić nam osobę, której Amy-bohaterka tabloidów na kilka lat przed swoją tragiczną śmiercią była tylko cieniem.
Życie Amy, niezwykle utalentowanej muzycznie nastolatki o porywającym soulowym głosie i świetnych, dojrzałych tekstach piosenek można podzielić na czas przed i po spotkaniu Blake'a Fieldera-Civila, swojego przyszłego męża, który otworzył przed nią cały narkotyczny arsenał, jaki pomoże Amy w późniejszym czasie stoczyć się w dół.
Ale najpierw poznajemy Amy-dziewczynę z sąsiedztwa, nastolatkę z błyskiem w oku, o szerokim uśmiechu, donośnym śmiechu i inteligentnych ripostach, która wygłupia się na filmikach nagrywanych przez jej przyjaciół i pozwala koledze wysłać wytwórni swoje demo z piosenkami. Ma 17 lat, jest pulchną dziewczyną z ogromną energią, apetytem na życie, ale z niezwykłą dojrzałością podchodzi do muzyki. Pisze własne tekst piosenek, sama na gitarze dodaje melodie, fenomenalnie śpiewa.
Trzy lata później, gdy wychodzi jej pierwsza płyta "Frank", na pytanie dziennikarza, czy myśli, że dzięki tej płycie będzie sławna, odpowiada, "Nie sądzę, że będę naprawdę sławna, chyba bym wtedy oszalała" - śmieje się. To jest jej najlepszy czas. Jej przyjaciel zostaje jej menedżerem, wynajmuje mieszkanie z koleżanką, wieczorami śpiewa w klubach dla niewielkiej publiczności. Jeździ w małe trasy koncertowe po klubach, śpi w aucie i bez makijażu wygląda jak dziecko.
Dla niej przede wszystkim liczy się muzyka. Gdy Amy śpiewa w londyńskich klubach, zaczyna być rozpoznawana i coraz częściej pojawia się "na ściance", Blake Fielder-Civil spędza głównie czas na imprezach i wyrywaniu kolejnych dziewczyn. Gdy poznaje Amy, klamka zapada, wydaje się, ze tych dwoje jest sobie przeznaczonych. Spędzają swoje lato miłości, są właściwie nierozłączni. Amy chudnie w oczach - z miłości ale też uzależnienia od swojego ukochanego i regularnie wypijanego alkoholu.
Jednak lato się kończy, Blake wraca do swojej dziewczyny, od której uciekł na chwilę do Amy, ona zostaje sama, zapijając się w swoim mieszkaniu na Camden. To pierwszy upadek Amy.
Przyjaciele namawiają ją na odwyk- Kiedy Amy po raz pierwszy wpadła w uzależnienie i mało nie umarła z przepicia, to był moment, kiedy trzeba było ją ratować - mówi z perspektywy czasu Nick Shymansky, jej przyjaciel i pierwszy menadżer. Zaniepokojeni przyjaciele namawiają ją na odwyk, ale Amy chce, żeby decyzję podjął jej ojciec, Mitch Winehouse.
Gdy się spotykają, Amy zachowuje się jak mała dziewczynka, siada mu na kolanach. Kryje się za tym rodzinny dramat. Gdy Amy miała 9 lat, jej ojciec porzucił rodzinę, zostawiając żonę z dwójką dzieci. I choć on sam twierdzi w dokumencie, że Amy szybko się z tym pogodziła, całe życie Amy będzie jednym wielkim wołaniem o miłość i akceptację.
Co mówi Mitch, pytany o odwyk? Że Amy go nie potrzebuje. Skąd to znamy? Ze słów piosenki, która jeszcze kilka lat temu biła rekordy popularności na brytyjskich i amerykańskich listach przebojów. "Rehab" ("próbowali wysłać mnie na odwyk, ale powiedziałam nie () nie mam na to czasu, a skoro tata uważa, że wszystko ze mną w porządku, to nie pójdę"). Ta piosenka i promujący przyszłą płytę kawałek "Back to Black" powstają w domu Salaama Remi'ego, producenta pierwszej płyty "Frank".
Amy nie idzie na odwyk, zamiast tego, zamyka się u niego w domu i tworzy. Nie wypije u niego ani kropli alkoholu, skupiona, będzie pracować nad kolejnymi kawałkami. Już nie uśmiecha się tak często, jej drobna sylwetka w niczym nie przypomina okazu zdrowia i siły sprzed zaledwie dwóch lat.
Wraca do Londynu nagrywać płytę. Od tej pory obecny w jej życiu jest już ojciec. Niby pilnuje Amy i dba o jej interesy, ale tak naprawdę wyczuł żyłę złota, jakim okazuje się porzucona przez niego córka. Mitch zaczyna budować markę "Amy". To wszystko widać w filmie "Amy". Nic dziwnego, że tacie piosenkarki dokument się nie podobał i nazwał go "haniebnym".
Rok 2006, ukazuje się "Back to Black", świat oszalał na punkcie Amy. Listy przebojów windują "Rehab" na szczyty, fani domagają się koncertów, sypią się kolejne nagrody i prośby o występy, a na koncie Amy pojawiają się miliony. Ona sama jest tym oszołomiona, Mitch zaciera ręce. I wtedy pojawia się jej fatum, Blake.
2006 rok to czas kiedy już wszyscy słyszeli o Amy. Co więcej, wszyscy poznaliśmy ją w wersji, w jakiej zachwycił się nią show-biznes: tatuaże, obcisłe sukienki, mocny makijaż i charakterystyczna fryzura. Zniknęła dziewczyna z sąsiedztwa, pojawiła się rockendrolowa gwiazda, która pije, ćpa, rozbija się na imprezach, wiecznie uwieszona rękawa swojego męża.
Bo Blake nie marnuje czasu, bierze z Amy ślub w 2007 roku i od razu przedstawia jej swoich przyjaciół: kokainę, heroinę, crack. Jak wspomina Lauren, jedna z jej przyjaciółek, Amy wyznaje, że musi dotrzymać kroku Blake'owi, musi być taka jak on, bo inaczej się nie rozumieją. Zaczyna się więc seria: imprezy - trzeźwienie - picie i ćpanie - odwyk i tak przez dwa lata.
W tym czasie Amy jest na szczycie - wywiady, występy w największych programach telewizyjnych po obu stronach globu, okładki ze słynną magazynową "Rolling Stones" na czele i wreszcie upragnione Grammy. Jej mina gdy patrzy, jak jej idol Tony Benett odczytuje werdykt to prawdziwa Amy, czysta niewinność i zachwyt obleczona w krzykliwy makijaż i wyzywającą sukienkę.
Gdy Blake i Amy biorą rozwód w 2009, wraca nadzieja, że Amy jeszcze się podniesie. Na pół roku znika z show-biznesu, odstawia narkotyki oczyszcza się. Znowu rozmawia, uśmiecha się. Ale pojawia się Mitch z ekipą telewizyjną, kręci swój program o życiu z Amy. To wytrąca ją z równowagi. Wraca.
Diagnozy medyczne są alarmujące: rozedma płuc, organizm zniszczony w 70 proc. Amy jest wrakiem i nie umie żyć inaczej. Media, które jeszcze niedawno zachwycały się nową ikoną, teraz obśmiewają na każdym kroku jej wygląd, styl życia, paparazzi czatują pod jej domem, rejestrują każde potknięcie. Mieszka sama, w tym samym co zawsze mieszkaniu na Camden, rozmawia tylko z ochroniarzem.
Resztę już znamy. My też czytaliśmy o jej kolejnych alkoholowych i narkotycznych wybrykach, śledziliśmy newsy, że Amy wypadł ząb, że chodzi w potartych ciuchach, że zwymiotowała przed klubem. Pastwiliśmy się nad nią, jako czytelnicy, chcąc jeszcze więcej skandalicznych informacji o dziewczynie, która powinna błyszczeć, a nie staczać się w dół.
Ostatnie koncerty Amy, o których nie chcemy dziś pamiętać, ojciec i menadżer, którzy próbują jeszcze coś z niej wycisnąć i nagła wiadomość o śmierci. Tony Benett na wieść o tym, że odeszła: "Żałuję, że nie powiedziałem jej, kiedy się spotkaliśmy: jesteś zbyt ważna. Trzeba długo żyć, by zrozumieć, o co w życiu chodzi". Nikt nie zdążył pomóc Amy, wszyscy tylko patrzyli.