Aferim! ****

Aforyzm goni aforyzm.

Poprzedni film Radu Judego, "Wszyscy w naszej rodzinie", kumulował to, co najgorsze w nowofalowym kinie rumuńskim. Na szczęście, nastał czas odpływu. Jeden z głównych przedstawicieli tego nurtu nakręcił film pod względem problematyki teoretycznie zbliżony do swoich wcześniejszych dokonań, ale tak naprawdę "Aferim!" nie mogłoby być od nich bardziej odmienne.

Połowa XIX w. Lokalny stróż prawa wyrusza wraz z synem w pościg za zbiegłym Cyganem, który nie tylko postanowił zmienić niewolniczy status, ale przy okazji znieważył też swego pana. Wędrówka przez Wołoszczyznę będzie dla Costandina znakomitą okazją do popracowania nad wątpliwą męskością syna. Costandin jest postacią przypominająca podchmielonego wujka na rodzinnej imprezie - to obmaca najbliżej siedzącą dziewkę, to rzuci rasistowskim tekstem, ale na koniec wylezie z niego uniewinniająca resztka człowieczeństwa.

Jude portretuje realia, w których podziały kastowe są czymś oczywistym, a kobieta jest w połowie drogi między mężczyzną a niewolnikiem. I nikogo to nie dziwi. Reżyser wyjątkowo nie grozi palcem zza kamery i nie tłumaczy, że tak być nie powinno. Tak, po prostu, w tamtej epoce było. Naturalność i prostolinijność filmu jest jego wielką zaletą. Największą wartością scenariusza są jednak wyśmienite aforyzmy, którymi Costandin częstuje widzów co parę chwil. Rzecz jest rumuńskim kandydatem do Oscara, na ostatnim Berlinale dostała Srebrnego Niedźwiedzia ex aequo z "Body/Ciało" Małgorzaty Szumowskiej. Z tej dwójki, "Aferim!" jest filmem zdecydowanie lepszym.

Ocena: 4/6

Zobacz wideo

"Aferim!", dramat, historyczny, Czechy, Francja, Bułgaria, Rumunia 2015, 110 min., reż. Radu Jude, występują: Teodor Corban, Mihai Com noiu, Cuzin Toma

Więcej o: