Zbliża się Gwiazdka. Także zwierzaki cieszą się na myśl o prezentach, które dostaną od Św. Mikołaja... Ale zaraz: zwierzęta przecież nie dostają prezentów. Czy Mikołaj ich nie lubi? A może nie wie, że zwierzęta też zasługują na podarki? Trio przyjaciół postanawia to zmienić i zanieść Mikołajowi listę życzeń. To będzie (odrobinę) niebezpieczna i (bardzo) pouczająca wyprawa.
Holenderski "Święty Mikołaj...", napisany przez dwóch debiutantów i wyreżyserowany przez parę takich samych nowicjuszy, wygląda jakby powstał trzy dekady temu. I jest to największy komplement. Oczy widzów cieszy piękna, klasyczna kreska i przesympatyczni bohaterowie, od których nie chce się odrywać wzroku z uroczo zawadiacką fretką na czele. Główna wada? Film trwa zaledwie godzinę. Można się pocieszać, że dzięki temu nawet najbardziej niecierpliwy widz nie zdąży znudzić się bardzo dynamicznym seansem.
Uwaga: recenzowałem wersję oryginalną, z napisami, choć w polskich kinach obraz zostanie wyświetlony z dubbingiem. Naturalnie, to może wpłynąć - pozytywnie bądź negatywnie - na jakość filmu.