Jeśli "Wierny ogrodnik" jako dzieło fikcyjne nie zaspokoił waszych wyobrażeń na temat piekła, jakie Biały człowiek potrafi zgotować Afrykanom w imię zysku, swoje samopoczucie pogorszyć możecie dokumentalnym "Jesteśmy waszymi przyjaciółmi". Nie trzeba chyba dodawać, że w szczerość słów zawartych w tytule zwątpić można jeszcze na tym samym wydechu, na którym się je wypowiada.
Film Huberta Saupera ("Koszmar Darwina") pokazuje, jak Sudan Południowy uzyskiwał przed czterema laty niepodległość, a następnie - po wpuszczeniu mających zakusy na tamtejszą ziemię oraz ropę przedstawicieli międzynarodowego biznesu - pogrążył się w jeszcze większym kryzysie i chaosie. "Jesteśmy waszymi przyjaciółmi" też jest odrobinę zbyt chaotyczne i za mało tłumaczy widzowi. Początek i koniec są zdecydowanie bardziej przebojowe od środkowej części obrazu. Ponadto, Sauper ewidentnie przesadza z inscenizowaniem niektórych ujęć.
Jest tu jednak kilka drobnych scen, które w swej prostocie i oczywistości uderzają naprawdę mocno. Na przykład ta, w której uśmiechnięty George Clooney przybywa do Sudanu Południowego, by pokazać się i udzielić paru wywiadów, nigdy nie zapuszczając się w teren i nie widząc, co tak naprawdę się tam dzieje. W szczególności jednak ta, w której Biali przybysze z ONZ-u otwierają szampany i świętują niepodległościowy sukces - w tym samym czasie jeden z tubylców sprząta za oknem ich śmieci.