Embargo na recenzje obowiązywało recenzentów do środy rano. Wcześniej pojawiły się pierwsze - pozytywne! - doniesienia o filmie na Twitterze . A teraz zagraniczni recenzenci ocenili już jedną z najbardziej oczekiwanych, jeśli nie najbardziej oczekiwaną produkcję, ostatnich lat! - Najważniejsza wiadomość o "Gwiezdnych wojnach: Przebudzeniu Mocy" jest taka, że - uwaga spojler! - to dobry film - rozpoczyna swoją recenzję Manohla Dargis w "The News York Times".
To, że "Przebudzenie Mocy" spełnia oczekiwania fanów, jest godną kontynuacją trzech pierwszych filmów serii i poziomem przewyższa prequele podkreśla większość recenzentów.
- To ożywienie cyklu za pomocą dawki energii, ciepła i entuzjazmu po cyklu wstrętnych prequeli, które miały premiery między 1999 a 2005 rokiem. Wygląda na to, że przybywający reżyser i scenarzysta J.J. Abrams miał dobrze zapisane w pamięci trzy oryginalne filmy , kiedy podjął się tego monumentalnego nowego przedsięwzięcia, ukształtowanego z serii sprytnych, czasem chwiejnych, odwołań do trylogii, która zachwyciła międzynarodową publiczność i pomogła scementować paradygmat blockbusterów Hollywood - pisze Justin Chang w "Variety".
- "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" przywołują ducha pierwszych filmów , zostawiając w tyle niezgrabne i nieskładne prequele serii. Tak, przyczynił się do tego powrót aktorów, którzy stanowią rdzeń oryginalnych filmów, ale spowodowane jest to także energią, humorem i prostotą obranego kierunku. To ogólny klimat - pisze Tom Long w "The Detroit News".
- Najlepszy ze wszystkich filmów serii? - podsumowuje recenzję Brian Truitt w "USA Today". - Ten film pozwoli ci poczuć się jak dzieciak , który zostaje ponownie wprowadzony w coś naprawdę wyjątkowego - podkreśla.
Todd McCarthy również docenia mistrzowskie nawiązania do klasyki, ale pozytywnie ocenia superprodukcję także za nowe rozwiązania.
- Moc powróciła. To wielki czas. (...) "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" tłoczą nową energię w świętą serię w sposób, który zarówno wskrzesza dawne przyjemności jak i wytycza nowe obiecujące kierunki. Jednak podczas gdy fundamentalne standardy wyznaczone przez oryginalną kreację George'a Lucasa zostały zachowane, w reżyserii J.J. Abramsa widać zwrot w tonie, który przybliża film do obrazów Stevens Spielberga - pisze McCarthy w "Hollywoodreporter".
- Jest mu szczególnie blisko do królestwa filmów "Indiana Jones", co w większości, ale nie zawsze, wychodzi filmowi na dobre - dodaje McCarthy. I zaznacza, że "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" wkrótce okaże się jednym z dwóch lub trzech najbardziej dochodowych filmów w historii.
Manohla Dargis w "The News York Times" mimo jednoznacznie pozytywnej oceny filmu, zaznacza jednak, że film J.J. Abramsa to nie to samo, co filmy George'a Lucasa. "Reżyser >>Przebudzenia Mocy<< może i nie ma zadatków na boga ani budowniczego imperium na miarę George'a Lucasa, ale jest tym, czego potrzebuje jego część serii: superfanem "Gwiezdnych wojen" i erudytą popkultury" - czytamy w recenzji.
"Pana Abramsa można nazwać ukochanym dzieckiem pana Lucasa i pana Spielberga, urodzonym dla świata blockbuster, który stworzyli" - podkreśla Dargis, ale zaznacza, że w "Przebudzeniu Mocy" "zbyt często efekty specjalne i anonimowość wynoszone są nad historię".
Aż 99 proc. recenzji zgromadzonych przez portal Rottentomatoes.com jest pozytywnych. A wśród recenzji autorów określonych przez portal jako najważniejszych nie znalazł się ani jeden tekst negatywnie oceniający film J.J. Abramsa. Ale jak jest naprawdę najlepiej oceńcie sami. Już 18 grudnia w polskich kinach.