"Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy". Byliśmy na pierwszym polskim pokazie. Ktoś wątpił? Moc jest! [NASZA RECENZJA]

To od początku miał być film na miarę legendy. J.J. Abrams przyznawał: presja była ogromna. "Przebudzenie Mocy" dorównuje poprzednim częściom serii? Recenzujemy, ale bez obaw! Zero spojlerów.

Nieważne czy J.J. Abrams jest fanem, czy po prostu doskonale wyszkolonym rzemieślnikiem, znakomicie wgryzającym się w zręby świata, w który tchnąć ma nowe życie - facet zna się na rzeczy. Wcześniej dostarczył "Star Treka", jakiego potrzebowaliśmy, a teraz wykonuje dokładnie taką samą robotę przy "Gwiezdnych Wojnach". Miał odrdzewić stare mechanizmy i puścić je w taki ruch, by innym znowu chciało się przy nich pracować i je podziwiać. I Abrams wywiązał się z kontraktu!

Zobacz wideo

Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie 'Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy'Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie "Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy" Kolaż Gazeta.pl

Trzeba przyznać, że w większości trafiono również z obsadą. Wcielająca się w najgłówniejszą bohaterkę żółtodziobka Daisy Ridley jest jednym z najjaśniejszych punktów "Przebudzenia Mocy". Świetny jest też Oscar Isaac i - przede wszystkim - stara gwardia aktorów. Najgorzej wypada rozczarowująco stereotypowy Domhnall Gleeson, wcielający się w głównodowodzącego sił zła. Jasne, rozumiemy, że to tacy nowi naziści, ale aktor naoglądał się chyba nieco zbyt wiele przemówień Hitlera.

Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie 'Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy'Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie "Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy" Kolaż Gazeta.pl

Miejmy to z głowy. Odgrzewanie Mocy jest największym (jedynym?) prawdziwym zarzutem, jaki można postawić Epizodowi VII. Tak naprawdę, nie mamy tu do czynienia z nową częścią "Gwiezdnych Wojen". To remake oryginalnej trylogii. Nowi bohaterowie? To ci sami bohaterowie, co kilkadziesiąt lat temu, tyle że dla niepoznaki pozamieniano ich miejscami. Weźmy takiego Poe'a Damerona (Isaac), najlepszego pilota Rebelii. To nowy Han Solo, chociaż w pełni stanie się nim zapewne dopiero w następnych częściach.

Szkoda, że kuleje również zamachowe koło fabuły. Niestety ponownie mamy do czynienia z klasycznym poszukiwaniem Ważnego Czegoś, na co chrapkę mają Naprawdę Wszyscy. Reszta jest już dokładnie tym samym, co wydarzało się w poprzednich epizodach. Na szczęście, wszystko dzieje się na tyle zadowalająco i tak szybko, że jest naprawdę mało czasu na zadanie sobie fundamentalnego pytania, które mogłoby spod wątłej historii wyjąć najważniejszy klocek: właściwie to dlaczego siły zła robią to, co robią, skoro im także nic dobrego to nie przyniesie?

Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie 'Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy'Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie "Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy" Kolaż Gazeta.pl

Fabuła na bok. Jak ten świat pięknie żyje! Oglądając "Przebudzenie Mocy", czuje się, że patrzymy na ogromny Wszechświat, wypełniony różnorodnymi planetami i zaludniony przez miliardy istnień. I znowu: są to te same (lub bardzo podobne) stworzenia, którymi przed laty zachwycaliśmy się w pierwszych epizodach... ale czy właśnie nie tego chcieliśmy? Raz jeszcze móc zanurzyć się w ten piękny Kosmos...

Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie 'Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy'Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie "Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy" Kolaż Gazeta.pl

Nieziemskie postaci powołane do życia przez Abramsa i spółkę wydają się bardziej żywe, bo w bardzo wielu przypadkach nie zostały wykreowane przez bezduszne komputery, ale są prawdziwymi, mechanicznymi konstruktami. Nigdy dość podkreślania przewagi animatroniki nad (często kiepskiej jakości) CGI. Ciężka praca i oldschoolowe podejście się opłaciły!

Droid, wyglądający jak skrzyżowanie R2-D2 z piłką do nogi albo przecięty na pół śniegowy bałwan, podbije serca małych i dużych. Nie trzeba wiele czasu, by uwierzyć, że ten malec ma najprawdziwsze uczucia. Jeżeli wkrótce dzieci przestaną marzyć o znalezieniu pod choinką uroczego psiaka, stanie się tak dlatego, że będą wolały dostać BB-8. Konstruktorzy spisali się na medal, finansiści od gadżetów zacierają ręce.

Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie 'Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy'Ktoś wątpił? Moc jest! Byliśmy na pierwszym polskim pokazie "Gwiezdnych wojen: Przebudzenie Mocy" Kolaż Gazeta.pl

Są dystrybutorzy, którzy na pokazach prasowych stosują specjalne środki ostrożności. Rozumiem to i nie mam nic przeciwko. Ale nigdy jednak nie było aż tak, jak przed "Przebudzeniem Mocy" - tym razem telefony trzeba było zostawić w depozycie. Niektórym zaglądano nawet w buty, co sprawiło, że poczuliśmy się trochę jak na lotnisku.

Wszystko po to, aby mieć pewność, że nikt nie nagra choćby fragmentu filmu i nie zdradzi widzom ważnych rozwiązań fabularnych. O to także proszono nas przed pokazem wielokrotnie: zero spoilerów w recenzjach. Bardzo to pochwalam, bo zdradzanie istotnych szczegółów fabuły uważam za jedną z najgorszych zbrodni, jakich można dokonać na drugim człowieku.

Chyba nikt tak naprawdę nie obawiał się, że "Przebudzenie Mocy" okaże się słabym filmem. Nowe otwarcie "Gwiezdnych Wojen" wypadło znakomicie, ale z jednym zastrzeżeniem - ten film jest aż tak dobry tylko dzięki jego poprzednim częściom. Gdyby "Gwiezdne wojny" zaczynały się od "Przebudzenia... ", byłby to zaledwie naprawdę dobry film. Potężna Moc nostalgii, radość z kolejnego udanego spotkania z ukochanymi bohaterami sprawia jednak, że "Przebudzenie Mocy" robi znacznie większe wrażenie. Potencjalni nowi fani - miejcie to na uwadze!

Jesteś fanem "Gwiezdnych Wojen"? Może chcesz przeczytać też książkę? Sprawdź tutaj >>

Więcej o: