Przypomnijmy: na przedpremierowy pokaz filmu dla dziennikarzy nie został wpuszczony Maciej Parowski, pisarz, felietonista i wieloletni redaktor miesięcznika "Fantastyka". Powód? Biurokracja i sztywne korporacyjne zasady, zdaniem dystrybutora, ustalone przez samą wytwórnię Lucasfilm.
"Scena przykra sama w sobie. Przykra jeszcze bardziej, kiedy okazuje się, że chodzi o człowieka, bez którego popularność >>Gwiezdnych wojen<< w Polsce byłaby dziś niewspółmiernie mniejsza" - pisał Przemysław Gulda .
"Gwiezdne wojny": przebudzenie niemocy. Cały tekst przeczytasz TUTAJ >>
Dzisiaj publikujemy odpowiedź Pana Parowskiego, którą ten najpierw wysłał do dystrybutora, a później do naszej redakcji. Parowski zapowiedział też, że poruszy temat w felietonie w "Nowej Fantastyce", a przy okazji opisze "45-letnią historię prasowych pokazów w Polsce". Dystrybutor "Gwiezdnych wojen", firma Disney, nie chciał sprawy komentować.
Dzieci, dziękuję, wystarczy! Dziewczyna, która obroniła "Gwiezdne..." przed Parowskim jest odeń młodsza o trzy-cztery generacje. Zderzyły się dwa różne języki i empiria pokoleń odległych o lata świetlne.
Modus operandi mojej generacji polegał na kruszenie głupich, nieludzkich praw empatią i trikami; dziś prawa bywają bardziej racjonalne, więc ich się raczej przestrzega. Miejsce w kinie było do cholery, tylko mnie nie było na liście, bo do wczoraj myślałem, że na pokaz nie zdążę. Gdyby wziął sprawę na chłodno to bym tam nie czekał i powiedział parę złośliwości mniej. Dajcie już spokój Disneyowi, "Gwiezdnym..." i mnie.
Aha, ubawił mnie ten "starszy pan, którego nie wpuścili", dotąd tak o sobie nie myślałem, ale wziąłem lustro i faktycznie zgadza się! Twarda dupa także. Wesołych Świąt!