Trąbki, puzony, saksofony, sakshorny, tuba, suzafon czy ogromny bęben to tylko część instrumentów, których dźwięki wypełniły wnętrze galerii. Jednak największym zaskoczeniem był dyrygent. Z tłumu wyłonił się Maciej Stuhr, który poprowadził orkiestrę. Wszyscy zebrani mogli usłyszeć standard jazzowy "In the mood", oryginalnie wykonywany przez legendarną orkiestrę Glenna Millera. Zaskoczenie, radość, niedowierzanie, w końcu uśmiech - tak reagowali ludzie, którzy mieli możliwość zobaczenia wydarzenia.
Jaka była intencja organizatorów? Wydarzenie było dedykowane Januszowi Majewskiemu, reżyserowi filmu "Excentrycy", którego także można było zobaczyć w tłumie. To właśnie w filmie reżysera będziemy mogli zobaczyć Macieja Stuhra w roli Fabiana, muzyka jazzowego, który po latach wraca z emigracji do Polski, aby założyć big-band i znów grać.
- Nie będę bardzo daleki od prawdy, jeśli powiem, że przygotowywałem się osiem lat - tyle bowiem trwała moja edukacja muzyczna. Grałem co prawda na fortepianie, a nie na puzonie, ale bez tej szkoły trudno byłoby zagrać Fabiana - świetnego jazzmana - mówi o przygotowaniach do roli Maciej Stuhr.
- To była dość trudna praca. Cała ekipa po zdjęciach szła do łóżek, a ja do pierwszej, drugiej ćwiczyłem grę na puzonie i dyrygowanie big-bandem. Ale była to też olbrzymia frajda! Zwłaszcza stanie naprzeciwko big-bandu. Nawet więcej niż frajda - spełnienie moich muzycznych marzeń. Do tego nauka tańca i śpiewu. Było co robić! - dodaje.
Janusz Majewski zapytany o podobieństwo do postaci Fabiana powiedział: Co do motywów z mojego życia - pewnie jest niejeden, ale ten na pewno: kiedy Fabian wspomina swoją wizytę w nowojorskiej piwnicy, gdzie grał zespół czarnych starców, to jest moje autentyczne przeżycie z roku 1977, kiedy pierwszy raz znalazłem się w Stanach. Takich właśnie doznałem wrażeń, jakbym wrócił do ojczyzny, do której całe życie tęskniłem, bo jazz był moją przybraną ojczyzną, i to także wyjaśnia, dlaczego musiałem zrobić ten film.
"Excentrycy", film nagrodzony na Festiwalu Filmowym w Gdyni Srebrnymi Lwami, to historia jazzmana (Maciej Stuhr), który u schyłku lat 50. XX wieku powraca z Anglii do Polski. Wraz z grupą ekscentrycznych muzyków zakłada swingowy big-band. Gwiazdą zespołu zostaje Modesta (Natalia Rybicka), wspólnie odnoszą wielki sukces. Muzyk szybko traci głowę dla uwodzicielskiej femme fatale. Wkrótce zaczyna ich łączyć gorący romans. I ruszają w trasę koncertową po Polsce, a ich życie zaczyna przypominać hollywoodzki film. Czy uczucie okaże się prawdziwe?
Obok Macieja Stuhra i Natalii Rybickiej na ekranie zobaczymy także Sonię Bohosiewicz, która da popis wokalny. W ekscentrycznego stroiciela fortepianów i geniusza muzycznego - Felicjana Zuppe wcielił się Wojciech Pszoniak. Za swoją rolę otrzymał nagrodę za najlepszą rolę drugoplanową na festiwalu filmowym w Gdyni. Partnerują im: Anna Dymna, Adam Ferency, Jerzy Schejbal, Paweł Królikowski, Wiktor Zobrowski. Obok zawodowych aktorów na ekranie debiutuje Wojtek Mazolewski.
Muzyka według koncepcji Wojciecha Karolaka jest jednym z bohaterów "Excentryków". Wykonują ją Big Collective Band pod muzycznym kierownictwem Wiesława Pieregorólki, który od lat gra z takimi sławami, jak Henryk Majewski, Henryk Miśkiewicz, Tomasz Szukalski, Włodzimierz Nahorny i Zbigniew Namysłowski. Był szefem muzycznym głównych festiwali piosenki, m.in. w Opolu i Sopocie, a także producentem płyt. Do współpracy nad swingowymi przebojami w "Excentrykach" zaprosił sławy, choćby Henryka Miśkiewicza, Marka Napiórkowskiego, Jacka Namysłowskiego czy Grzecha Piotrowskiego.
Film jest adaptacją książki Włodzimierza Kowalewskiego "Excentrycy". Premiera 15 stycznia 2016 roku. Producentem filmu jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, za dystrybucję odpowiada NEXT FILM.