Gyorgy Palfi ("Czkawka", "Taxidermia") twierdzi, że siedem historii z jego ostatniego komediodramatu łączy się na jakimś głębszym poziomie, sam miewa jednak problemy z eksplikacją części z nowelek. W jaki sposób zrozumiecie jego zróżnicowane gatunkowo (i jakościowo) opowieści - i czy w ogóle coś z nich wyniesiecie - zależy więc od was samych. Przymusu nie ma, przecież to "Swobodne opadanie".
Mamy tu m.in. parę mieszkającą i uprawiającą seks w tak sterylnych warunkach, że zawstydziłaby porucznika Franka Drebina, wytworne przyjęcie, na którym gospodyni podejmuje gości w stroju Ewy, miłosny trójkąt przedstawiony w konwencji amerykańskiego sitcomu (wyjątkowo kiepska parodia) czy lekarza przeprowadzającego zabieg w rodzaju aborcji połączonej z eutanazją.
Wszystko powiązane historią popełniającej nie-do-końca-samobójstwo staruszki, która zagląda w okna poszczególnych mieszkań po oddaniu skoku z bloku oraz mocną, dudniącą na klatce schodowej elektroniczną muzyką. Taki poziom czarnego, absurdalnego humoru z Węgier nie spodoba się każdemu. Jest nieźle, ale szału nie ma.
Ocena: 3/6