Mała indyjska wioska. Udai, duma rodziców, wyrusza do tytułowej Umriki, jak niepoprawnie mówi się tam na USA. Podróż do ziemi obiecanej może być jednak podróżą w kierunku umierania, więc nazwa ta nosi w sobie jakiś realistyczny, gorzki posmak. Gdy Ramakant (Suraj Sharma, "Życie Pi"), młodszy syn, dorasta, coraz sceptyczniej podchodzi do korespondencji Udaia. Chłopak postanawia podążyć jego śladem i odkryć prawdziwe losy starszego brata.
Może nie jest to tradycyjne indyjskie danie - bo i śladu bollywódzkich superprodukcji w nim nie ma - ale "Umrika" to naprawdę straszny groch z kapustą. Temat i tonacja filmu zmieniają się bez przerwy. Może i w sumie składa się to na dość wierny obraz dorastania - przecież nie wiemy jaki zakręt może w każdej chwili wykonać nasze życie - ale drugie dzieło Prashanta Naira ("Delhi in a Day") ogląda się przez to niezbyt przyjemnie, a gra nie jest warta świeczki.
Popadanie w posępniejsze tony indyjski dramat stara się rekompensować licznymi akcentami komediowymi, ale humor czerpany z idealizowania Ameryki i przedstawiania mieszkańców wioski jako potwornie zacofanych bardziej pasowałby do "Borata" (gdyby tylko dorównywał mu jakością żartów). Mimo wszystko, odświeżające jest to, jak śmiało "Umrika" igra z oczekiwaniami widzów. Zupełnie jak życie z oczekiwaniami bohaterów.