Oscary 2016. Kto zadecyduje o przyznaniu tegorocznych statuetek? Ciągle loża białych emerytów

Najpierw były głośne zapowiedzi bojkotu gali wręczenia Oscarów 2016. Amerykańska Akademia Filmowa w końcu wyprowadziła nowe zasady. Ale zmiana nie przyjdzie szybko.

Bojkot ogłosił najpierw Spike Lee, reżyser, który miał świętować na tegorocznej gali przyznanie honorowego Oscara. - Jak to możliwe, że drugi rok z rzędu wszyscy nominowani w kategoriach aktorskich są biali? Aby nie wspominać o pozostałych kategoriach. 40 białych aktorów w ciągu dwóch lat z rzędu i żadnej różnorodności. Nie potrafimy grać?! WTF!! - napisał Lee na Instagramie.

Liczne głosy krytykujące decyzje Amerykańskiej Akademii Filmowej spowodowały, że jeszcze w styczniu zarząd tej organizacji uzgodnił wprowadzenie nowych zasad. Te mają spowodować, że do 2020 roku liczba kobiet i przedstawicieli mniejszości wśród ok. 6 tys. członków Akademii wzrośnie dwukrotnie. A obowiązujące dotychczas dożywotnio prawo głosowania na filmy zostanie ograniczone do 10 lat - z możliwością przedłużenia, jeśli osoba głosująca w trakcie tej dekady była czynna zawodowo w przemyśle filmowym. To rewolucja?

Akademia jest tylko jednym ogniwem w łańcuchu

Zagraniczni komentatorzy podkreślają, że zmiany nie nadejdą szybko. A nowe zasady funkcjonowania Amerykańskiej Akademii Filmowej nie zmienią sytuacji z dużym prawdopodobieństwem w przyszłym roku. "USA Today" przeanalizowało 184 filmy, które pojawią się w kinach między styczniem a grudniem 2016 roku. Maria Puente, Andrea Mandell i Brian Truitt z "USA Today" na tej podstawie stwierdzają, że możemy przewidywać, że przyszłoroczne Oscary także będą zdominowane przez białych mężczyzn .

- Jeśli w przemyśle filmowym brak różnorodności wśród zatrudnianych pracownikach i filmach, które pojawiają się na ekranach, problem, jak zaznaczają znawcy tematu, leży w samym przemyśle filmowym, nie w Oscarach - zaznacza Kenneth Turan w "Los Angeles Times" .

Indywidualne gusta i ułomne decyzje

Krytyk "Los Angeles Times" podkreśla także, że wybory Amerykańskiej Akademii Filmowej z zasady są ułomne. A to po prostu dlatego że dokonują ich ludzie, kierujący się indywidualnymi gustami. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że Ridley Scott nie ma na swoim koncie Oscara, ani Glenn Close, która występowała m.in. w "Fatalnym zauroczeniu" i "Niebezpiecznych związkach". Lista wielkich niedocenionych przez Akademię jest długa. Nie można w tym kontekście nie wspomnieć oczywiście o największym pechowcu - Leonardo DiCaprio.

Jak najbardziej aktualne pozostaje więc pytanie, kim są ludzie, którzy podejmują decyzję o najważniejszych nagrodach w przemyśle filmowym? Nadal nie wiadomo o nich dużo więcej niż to, co udało się ustalić redaktorom "Los Angeles Times" w 2012 roku.

Liczby mówią same za siebie

"Los Angeles Times" na podstawie setek rozmów i dokumentów ustalił tożsamość ponad 5 tys., czyli około 89 proc., członków akademii. Wśród nich znaleźli się reżyserzy, producenci, operatorzy, muzycy, scenarzyści czy aktorzy - w sumie stowarzyszenie dzieli się na kilkanaście specjalizacji.

Cały tekst "Los Angeles Times" możesz przeczytać TU >>

Ale najciekawszy okazał się wyniki analizy demograficznej zebranych danych. Liczby mówią same za siebie: 94 proc. członków akademii to biali, 77 proc. stanowią mężczyźni, średnia wieku wynosi 62 lata, a osoby poniżej 50 roku życia stanowią tylko 14 proc.

Chociaż wynik analizy już w 2012 roku nie zaskoczył amerykańskich dziennikarzy. - W końcu cały przemysł filmowy słynie z dominacji białych mężczyzn - komentowała Kate Ward z "Entertainment Weekly" .

Gazeta.pl

Która produkcja dostanie Oscara dla najlepszego filmu?
Więcej o: