Oscary 2016. Kto wygra w tym roku, a kto... powinien? [TYPUJEMY]

Nawet ci, którzy nie oglądają każdej premiery na dużym ekranie, mogą się chyba zgodzić, że Oscary mają w sobie "coś". My zapytaliśmy tych, którzy oglądają często i dużo, w czyje ręce ich zdaniem powinny trafić statuetki i o to, w czyje ręce według nich trafią. Jedno i drugie nie zawsze się pokrywa.

Patrycja WanatPatrycja Wanat Fot. Aleksander Pawlikowski Patrycja Wanat, szefowa redakcji kulturalnej Radia TOK FM. Prowadzi #dziejesienazywo na portalu wp.pl i projekt "Prześwietlenie" w Gazeta.pl

Najlepszy film

Obawiam się, że większość statuetek w tym roku, również dla najlepszego filmu, odbiorą twórcy i producenci "Zjawy". Ja trzymam kciuki za "Spotlight". Doceniam ten film za trzymające w napięciu tempo , mimo że samą historię dość dobrze znamy i wiemy, jaki będzie jej finał. "Spotlight" to również pewnego rodzaju hołd dla dziennikarzy, którzy za pomocą żmudnej, trudnej i uczciwej pracy są w stanie uczynić świat choć odrobinę lepszym. Pomijam już wspaniałe kreacje aktorskie, które zasługują na oddzielne statuetki.

Zobacz wideo

Aktor drugoplanowy

Mam poważny problem z moim faworytem w tej kategorii! Podejrzewam, że po statuetkę sięgnie Sylvester Stallone, za rolę w "Creed. Narodziny legendy". I słusznie! Aktor odebrał już za ten występ zadłużony Złoty Glob.

Stallone pozwolił sobie tu na dystans do własnego wizerunku, zagrał niezwykle ciepłą i wzruszającą postać. Poza tym potwierdził, że Rocky jest tylko jeden! Z drugiej strony jestem zachwycona Christianem Bale'm w "Big Short". Geniusz, ekscentryk, introwertyk... A razem z nim nagrodzeni powinni zostać: Steve Carell i Ryan Gosling. Albo (patrz najlepszy film) cały zespół dziennikarzy śledczych ze "Spotlight".

Aktorka drugoplanowa

Tu wybór równie niełatwy. Zresztą kreacje drugoplanowe będą mnie w tym roku bardziej interesować niż pierwszoplanowe. O ile bardzo doceniam wszystkie nominowane role to będę trzymać kciuki za Kate Winslet. Jej występ w filmie "Steve Jobs" niemal przysłonił główną rolę Michaela Fassbendera! Wcieliła się w asystentkę Jobsa, Joannę Hoffman. W wykonaniu Winslet ta konsekwentna, mądra i szczera kobieta nie pozostaje tylko "dodatkiem" do genialnego mężczyzny.

   Katarzyna Czajka, pracuje w "Polityce" i tworzy blog Zwierz popkulturalny

Aktor drugoplanowy

To chyba największa zagadka tego roku. Z jednej strony mamy powszechnie chwalonego i początkowo typowanego do nagrody Marka Rylance. Brytyjskiego aktora, który w zeszłym roku podbił serca widzów na Broadwayu (zdobył nagrodę Tony za swoje występy w repertuarze Szekspirowskim) a w tym "ukradł " Tomowi Hanksowi film "Most Szpiegów".

Z drugiej - jest Sylvester Stallone. Niespodziewanie nagrodzony Złotym Globem, aktor kina sensacyjnego, którego o rolę na oscarowym poziomie raczej nikt nie podejrzewał. Ale Stallone w "Creed" wraca do swojej roli życia , "najlepszego wymyślonego przyjaciela" - Rocky'ego. Starszego, schorowanego ale wciąż kochanego przez widzów. Zwierz ma wrażenie, że ten sentyment i poczucie, że oto nagradzamy nie aktora ale bohatera kina, może w tym roku zaważyć na decyzji Akademii. Osobiście muszę przyznać, że ze wszystkich ról najbardziej podobała mi się ta Toma Hardy'ego w "Zjawie" - ale wydaje się, że zarówno on jaki Mark Ruffalo i Christian Bale w tym rozdaniu oscarowym nie będą się liczyć.

Aktorka pierwszoplanowa

To ciekawa kategoria, choć nie ma co liczyć na zaskoczenia. Od początku sezonu nagród wszystkie trafiały do rąk Brie Larson - młodej aktorki, która rolą matki w poruszającym "Pokoju" przebojem wdarła się do Hollywoodzkiej elity aktorek.

Zobacz wideo

Co ciekawe, jeszcze przed sezonem nagród do Oscara najczęściej typowano Cate Blanchett i jej rolę w "Carol". Wydaje się jednak, że australijska aktorka ma małe szanse na trzecią statuetkę. Na pewno Brie Larson nie zagrożą nominowana nieco na wyrost Jennifer Lawrence ze swoją rolą w marnym "Joy" i Saoirese Ronan , która w "Brooklyn" gra dobrze, ale nie jest to rola na miarę Oscara. Trochę szkoda fenomenalnej Charlotte Rampling i jej doskonałego występu w "45 lat", ale jest małe prawdopodobieństwo, by Akademia przełamała schemat i nagrodziła aktorkę za rolę w tak niewielkim filmie.

Muzyka

Rzadko się zdarza, by jeszcze przed pojawieniem się filmu wszyscy wiedzieli, że napisana do niego ścieżka dźwiękowa będzie nominowana do wszystkich nagród. Tak było w przypadku ścieżki dźwiękowej, którą Ennio Morricone napisał do "Nienawistnej Ósemki". Czasem wydaje się że Tarantino specjalnie nakręcił film, do którego Morricone mógłby napisać muzykę . I nie ma wątpliwości, że za tą muzykę Oscara dostanie, bo to ścieżka doskonała, bardzo charakterystyczna i wyróżniająca się na tle konkurencji.

W tym roku zresztą w muzyce jest dość klasycznie - nikogo za bardzo nie dziwią nominacje dla Williamsa (który robi ładne wariacje na temat swoich wcześniejszych dokonań) za "Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy" czy Thomasa Newmana (za "Most Szpiegów"). Trochę żal, że na liście nominowanych ścieżek dźwiękowych nie pojawiła się ta do "Mad Maxa" . Oscara by nie było, ale powiew świeżości na pewno.

   Dorota Żuberek, wydawca Gazeta.pl i autorka blogu Nie wychodzę z kina

Film nieanglojęzyczny

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że "Syn Szawła" zasługuje na laury . Tak tematu Holocaustu dawno nie opowiedział nikt. Fabuła, którą da się streścić w dwóch-trzech zdaniach, mówi o kulisach obozów zagłady więcej niż niejeden podręcznik. Bardzo mocne sceny, ujęcia na granicy wytrzymałości widza, powściągliwe, przejmujące aktorstwo. Reżyser Laszlo Nemes nie ma litości dla widza.

Kamera na chłodno rejestruje: nie szuka jednostki, nie szuka osobistych tragedii. Nie ma uczuć, nie ma sentymentów. Pokazuje masę w piekle, zwierzęce instynkty i porażający strach.

Węgierski film nie jest dla każdego, no bo "ileż można oglądać filmów na ten sam temat". Wszystkich szukających mocnego kina zachęcam - to absolutnie trzeba zobaczyć.

Scenariusz adaptowany

Waham się między "Big Short" a "Pokojem". Ten drugi widzę raczej jako mocnego zawodnika w kategorii film roku (zasłużenie!), choć adaptacja również jest dobra.

Wydaje mi się jednak, że Akademia doceni "Big short" . Światowy kryzys - wyrzut sumienia Ameryki, potężne malwersacje, wielkie pieniądze i kolosalny szwindel. A u źródeł wielka chciwość. Z ekonomią nie jestem za pan brat, ale odnosiłam wrażenie, że doskonale rozumiem, co się stało. Michael Lewis wyłożył sprawę w książce, Adam McKay z sukcesem przełożył na kino.

Zobacz wideo

Niewątpliwe dużym plusem są świetne kreacje, dawno nie widziałam tak doskonałego składu na ekranie (Bale, Gosling, Pitt, Carell).

Kostiumy

Moje serce najbardziej ucieszyłaby nagroda dla twórców "Dziewczyny z portretu" - bo i klimat, i estetyka moje. Ale obstawiam - i to może być dla osób, które mnie znają zaskoczenie - "Mad Max. Na drodze gniewu". To jest totalnie nie moje kino i wątpię, żeby nim kiedykolwiek się stało. Obejrzałam go z filmowej ciekawości i obowiązku. I jak zawsze w tego typu produkcjach, irytowało mnie, że moja percepcja nie nadąża za tempem filmu. Jedną z niewielu rzeczy, których oglądanie mnie nie zmęczyło, co muszę przyznać bez bicia, były właśnie kostiumy. O oprawę zadbano w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko zagrało tak, jak powinno. Kawał porządnej roboty.

   Bartek Przybyszewski, pisze dla Gazeta.pl i serwisu Popmoderna

Scenariusz oryginalny

Skandalem jest to, że nominowany nie został fantastyczny scenariusz Sorkina do "Steve'a Jobsa". To intensywny, błyskotliwy i niezwykle oryginalny tekst, który o prezesie Apple'a opowiada przez pryzmat trzech wydarzeń z jego życia. Wielka szkoda, że Akademia nie pokusiła się choćby o nominację dla Sorkina. Więc kto, jeśli nie on?

Z dużym prawdopodobieństwem statuetkę otrzymają Josh Singer i Tom McCarthy za scenariusz do "Spotlight". To powolny, konsekwentny, "chłodny" skrypt , ukazujący żmudne dziennikarskie śledztwo bez fajerwerków i bez łatwego, antyklerykalnego populizmu.

Wydaje się, że o statuetkę powalczyć może też "W głowie się nie mieści", ale szanse na to są raczej niewielkie. Akademia dość rzadko daje Oscary filmom animowanym w kategoriach innych niż "Najlepszy film animowany" (czasem zdarzają się też nagrody w kategoriach muzycznych). Nagroda Akademii za scenariusz oryginalny do "W głowie się nie mieści" byłaby więc ewenementem.

Gdybym Oscar w tej kategorii zależał ode mnie, statuetka powędrowałaby do Aleksa Garlanda za "Ex Machinę". To jeden z najlepszych skryptów science-fiction ostatnich lat, w niezwykle inteligentny sposób poruszający problematykę sztucznej inteligencji i niebezpieczeństw, jakie mogą się z nią wiązać.

Aktor pierwszoplanowy

W tej kategorii padnie chyba najbardziej wyczekiwany werdykt wieczoru. A to ze względu na DiCaprio, który od kilku lat staje się głównym bohaterem ceremonii zawsze wtedy, kiedy go nominują. Dzień po ostatniej nominacji - dwa lata temu, za "Wilka z Wall Street" - internet zalała fala złośliwych memów i filmików z zawiedzionym DiCaprio.

Tym razem nikt mu już raczej statuetki nie odbierze. Po pierwsze dlatego, że konkurencja nie jest szczególnie silna. Po drugie: Akademia lubi nagradzać fizyczne poświęcenie dla roli, co udowadniają choćby Oscary z ostatnich lat dla Eddiego Redmayne'a za "Teorię wszystkiego" czy dla Matthew McConaugheya i Jareda Leto za "Witaj w klubie".

A czego ten DiCaprio nie wyrabia w "Zjawie"! Przez pół filmu czołga się po śniegu, bije się z leśną zwierzyną, śpi nago we wnętrzu konia, je surowe mięso i zawartość ściółki... i wygląda na to, że w tym roku to Akademii wystarczy.

Zobacz wideo

Osobiście nagrodziłbym Matta Damona, który pierwszy akt "Marsjanina" pociągnął właściwie samotnie . I jest to najlepsza część filmu! Damon jest tak niewymuszenie zabawny i uroczy, że wydaje się, że w roli hollywoodzkiego "every-day hero" już wkrótce może zastąpić Toma Hanksa.

Aktorka drugoplanowa

Jedna z najmocniej obsadzonych tegorocznych kategorii. Niezrozumiała jest dla mnie jedynie nominacja dla Rachel McAdams w "Spotlight" - rola dziennikarki śledczej Boston Globe'a jest solidna, ale ginie na tle bardziej wyrazistych kolegów z planu, szczególnie Marka Ruffalo i Lieva Schreibera.

Alicię Vikander nominowana jest za "Dziewczynę z portretu" sam nominowałbym raczej za brawurową kreację enigmatycznej androidki Avy w "Ex Machinie", ale i w filmie Hoopera "daje radę", stanowiąc świetną przeciwwagę dla partnerującego jej, nieznośnie przerysowanego Eddiego Redmayne'a.

Jednak moim zdaniem walka o statuetkę rozegra się pomiędzy pozostałymi trzema nominowanymi: Rooney Marą, Jennifer Jason Leigh i Kate Winslet . Wszystkie trzy "skradły" filmy, za które je nominowano, jednak statuetkę otrzyma ta ostatnia za rolę Joanny Hoffman - tej jedynej, która jest w stanie przeciwstawić się tytułowemu tyranowi w "Stevie Jobsie" Danny'ego Boyle'a. Winslet świetnie odnalazła się w niełatwych dialogach Sorkina, a niezwykle intensywny rytm filmu o współzałożycielu Apple'a to między innymi jej zasługa.

I właśnie Winslet będę kibicował - niech wygra drugiego w swojej karierze Oscara.

To oni najprawdopodobniej otrzymają Oscary 2016! Typuje Marek Kuprowski >>

 Gazeta.pl

Która produkcja dostanie Oscara dla najlepszego filmu?
Więcej o: