"Jada Pinkett-Smith zbojkotowała Oscary. To tak, jakbym ja zbojkotował majteczki Rihanny. Przecież nikt mnie tam nawet nie zapraszał" - to jedna z wielu mocnych aluzji prowadzącego 88. galę rozdania Oscarów Chrisa Rocka do bojkotu "białych" nagród przez część środowiska filmowego. Komik rozpoczął wieczór zachwycającym monologiem i nie spuszczał z tonu przez całą ceremonię. A ta pełna była ostrych żartów (głównie o dyskryminacji rasowej i mniejszości seksualnych), nie zabrakło też kilku filmowych niespodzianek, szczególnie na "drugim planie".
"Niektórzy mówią "Creed". Ja mówię "Czarny Rocky" - tak relacjonowaliśmy 88. galę rozdania Oscarów [RELACJA MINUTA PO MINUCIE]
- Szósta nominacja, pierwsza statuetka, ostatni taki dzień w historii Internetu - napisaliśmy o 5.53 w naszej relacji z gali, gdy padło wreszcie TO nazwisko. Na zdanie: "And the Oscar goes to... Leonardo diCaprio " trzeba było czekać 23 lata - pierwszą nominację aktor otrzymał w 1993 za rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a". 88. gala rozdania Oscarów przejdzie do historii jako ta, w której statuetka dla najlepszego aktora pierwszoplanowego wreszcie trafiła w jego ręce - za rolę w filmie "Zjawa". A chwila, w której wzruszony aktor nagradzany jest długą owacją na stojąco, to z pewnością jeden z najbardziej wzruszających momentów gali.
Najwięcej statuetek dla "Mad Maksa", ale nie tych najważniejszych [LISTA ZWYCIĘZCÓW] >>
Chwilę wcześniej z Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej cieszyła się Brie Larson . - To, co kocham w filmie najbardziej to to, ile osób musi się zaangażować w to, żeby w ogóle powstał - dziękowała twórcom filmu "Pokój" , w którym zagrała główną rolę matki chłopca uwięzionego w jednym pokoju i odizolowanego od świata.
W najważniejszej kategorii triumfował "Spotlight" - historia dziennikarskiego śledztwa w sprawie pedofilii w kościele katolickim. Przez długi czas film był murowanym faworytem, ale w ostatnich tygodniach plotkowano o zwycięstwie "Zjawy". A jednak, ze statuetki cieszyła się ekipa z reżyserem Tomem McCartym na czele.
Pierwszą niespodzianką wieczoru okazał się Oscar dla najlepszej aktorki drugoplanowej. W kategorii, w której nominowane były m.in. Kate Winslet za "Steva Jobsa", czy Rooney Mara za "Carol", zwyciężyła szwedzka aktorka Alicia Vikander . Nagrodzono ją za rolę w filmie "Dziewczyna z portretu" , choć większa część naszej redakcji uważa, że jeszcze bardziej należała się jej nominacja za rolę androidki w filmie "Ex Machina".
Potem było jeszcze ciekawiej. Gdy na scenę wyszły Kate Winslet i Reese Witherspoon, by przyznać nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego, wszyscy spodziewali się, że za chwilę cieszył się będzie Sylvester Stallone. Niezapomniany "Rocky" powrócił w tym roku na srebrny ekran w filmie "Creed". Stallone awansował z aktora najczęściej nagradzanego Złotymi Malinami do roli laureata tegorocznych Złotych Globów i faworyta w wyścigu o nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Ale ta powędrowała tym razem do Marka Rylance'a za rolę w filmie Spielberga "Most szpiegów" . To być może największe zaskoczenie tegorocznej gali.
Trzeci rok z rzędu (!) ze statuetki za najlepsze zdjęcia cieszył się Emmanuel Lubezki. Operator, który wcześniej zachwycił akademię zdjęciami do "Grawitacji" i "Birdmana", tym razem otrzymał Oscara za zdjęcia do "Zjawy" .
Trzy statuetki za "Birdmana" odebrał w tamtym roku Alejander Gonzales Innaritu , a tym razem triumfował jako najlepszy reżyser za "Zjawę" . Odbierając Oscara dziękował m.in. Leonardowi diCaprio, który "oddał filmowi swoje serce, duszę i życie".
W kategoriach scenariuszowych nie było większego zaskoczenia. Statuetkę za najlepszy scenariusz oryginalny zachwycające Charlize Theron i Emily Blunt wręczyły twórcom filmu "Spotlight", natomiast Charles Randolph i Adam McKay odebrali ją z rąk Russela Crowe'a i Ryana Goslinga - za najlepszy scenariusz adaptowany "Big Short!".
Podobnie - bez wielkich niespodzianek - było w przypadku statuetki za najlepszy film nieanglojęzyczny. Bezkonkurencyjny okazał się węgierski "Syn Szawła" - jeden z największych faworytów wieczoru, którego zwycięstwo przewidywaliśmy również w naszych redakcyjnych typowaniach .
W kategoriach "technicznych" faworyt był jeden. I tym razem spełniły się nie tylko typy bukmacherów, ale i przeczucia większości widzów - aż 6 statuetek zabrali do domu twórcy "Mad Maksa" . Zwyciężyli w kategoriach: najlepsze kostiumy, najlepsza scenografia, najlepsza charakteryzacja, najlepszy montaż, najlepszy montaż dźwięku i najlepszy dźwięk. Za to w kategorii efekty specjalne spektakularny "Mad Maks" musiał ustąpić kameralnej, skromnej i zachwycającej jednocześnie produkcji - "Ex Machinie" Aleksa Garlanda.
- Jestem chyba pierwszy gejem, który dostaje Oscara - stwierdził Sam Smith , dziękując za Oscara za najlepszą piosenkę do "Spectre" - "Writings on the Wall" , czyniąc zadość wszechobecnej w tym roku w Dolby Theatre poprawności politycznej. Dla wielu fanów serii o Bondzie, według których piosenka Smitha była mówiąc oględnie nieudana, będzie to spore zaskoczenie.
Chwilę wcześniej Enio Morricone cieszył się z innego "muzycznego" Oscara - za najlepszą ścieżkę dźwiękową do filmu Quentina Tarantino "Nienawistna ósemka".