Gang, w skład którego wchodzą m.in. gliniarze, nie bez komplikacji przeprowadza napad na bank. Ich zleceniodawczyni, szefowa rosyjskiej mafii (Kate Winslet), żąda wykonania jeszcze jednego, arcytrudnego skoku. Panowie dochodzą do wniosku, że uda im się tylko, jeżeli wykręcą „potrójną dziewiątkę” (oryginalny tytuł filmu - „Triple 9” - odnosi się do sytuacji, w której zabity zostaje policjant) – wszyscy stróże prawa pognają do zabójstwa kolegi, a oni zyskają więcej czasu na ucieczkę z miejsca ostatniej akcji.
John Hillcoat („Propozycja”, „Droga”, „Gangster”) to idealny reżyser mocnego, męskiego kina. Ostatni raz takie napięcie, jak w niektórych scenach „Psów mafii”, poczuć można było obserwując pamiętny przejazd konwoju w „Sicario”. Podkreślana muzyką Trenta Reznora atmosfera jest gęsta, film brutalny, choreografia co bardziej emocjonujących scen – może z drobnymi wyjątkami – doskonała. Nie zawodzą też gwiazdy, których imponującą ilość zebrali na planie twórcy: Anthony Mackie, Chiwetel Ejiofor czy Teresa Palmer oraz przede wszystkim Woody Harrelson w charakterystycznej dla siebie roli. Casey Affleck rzadko bywa tak dobry.
Jeżeli za coś można „Psy...” poszczuć, to niewątpliwie będzie to debiutancki scenariusz Matta Cooka. Na początku film może wydawać się nieco zagmatwany, ale ma to tylko przysłonić fakt, że fabuła jest jednym wielkim MacGuffinem. W najnowszym dziele Hillcoata chodzi raczej o to „jak” się dzieje, a nie „dlaczego” (ani „po co”). Szczególnie rozczarowujący może być sposób rozwiązania historii. Jeśli jednak miałbym na „Psy mafii” ujadać, to wyłącznie za to, że mógł to być film jeszcze lepszy.
Ocena: 4/6
"Psy mafii", dramat, kryminał, USA 2016, 115 min., reż. John Hillcoat, występują: Chiwetel Ejiofor, Casey Affleck, Anthony Mackie, Woody Harrelson, Aaron Paul, Kate Winslet, Norman Reedus