Natalie Portman: Byłam zszokowana, ile pracy trzeba włożyć w film, zanim rozpoczną się zdjęcia

- Żeby coś stworzyć, musisz mieć bardzo cienką skórę. Musisz być wrażliwy, potrafić łączyć się z ludźmi, wczuwać się w ich emocje - mówi Natalie Portman, której reżyserski debiut "Opowieść o miłości i mroku" można oglądać na ekranach kin od 1 kwietnia.

- Myślałam o reżyserii odkąd zaczęłam występować w filmach jako nastolatka. Swoje pierwsze krótkometrażowe filmy nakręciłam w wieku 26 lat. Już wtedy chciałam zekranizować „Opowieść o miłości i mroku” - mówiła Natalie Portman podczas spotkania z młodymi filmowcami podczas ubiegłorocznych plenerów Film Spring Open w Krakowie. 34-letnia laureatka Oscara opowiedziała o swoim pełnometrażowym debiucie reżyserskim, podzieliła się wątpliwościami i zdradziła, czego nauczyła ją samodzielna praca nad filmem fabularnym.

- Zaczynałam pisać scenariusz, a potem odkładałam na jakiś czas, i znów wracałam po kilku miesiącach,nawet latach. Można powiedzieć, że pracowałam nad tym filmem przez niemal dekadę - zdradziła gwiazda.

Dla aktorki, debiutującej w roli scenarzystki, reżyserki i producentki największym wyzwaniem okazał się proces preprodukcji - przygotowań do realizacji filmu. - Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Byłam zszokowana, ile pracy trzeba włożyć w film, zanim rozpoczną się zdjęcia. Montaż również był pod tym względem interesujący. Nauczyłam się, że to też jest proces odkrywania, tworzenia.

Zapytana o radę dla stawiających pierwsze kroki w zawodzie filmowca artystów, odpowiedziała stanowczo: żeby coś stworzyć, musisz mieć bardzo cienką skórę. Musisz być wrażliwy, potrafić łączyć się z ludźmi, wczuwać się w ich emocje.

- To było jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu - podsumowała swoją reżyserską przygodę Portman.

"Opowieść o miłości i mroku" w kinach od 1 kwietnia.

Więcej o: