Costi (Toma Cuzin z „Aferim!”, jedyny zawodowy aktor w głównej części obsady) wiedzie spokojny, niezbyt zamożny żywot u boku żony i małego syna. Pewnego dnia, sąsiad przychodzi do niego po pożyczkę. Udręczony własnymi ratami mężczyzna musi odmówić. Sąsiad wyciąga zatem asa z rękawa: na terenie jego rodzinnej, podupadłej posiadłości może być ukryty skarb. Jeżeli Costi zdoła zorganizować wykrywacz metalu i wyprawę poszukiwawczą, dostanie połowę ewentualnego znaleźnego. Cóż pozostało przeciętnemu przedstawicielowi rumuńskiego społeczeństwa, jeśli nie dać się porwać marzeniom o szybkim wzbogaceniu się?
Nietypowa komedia Corneliu Porumboiu („12:08 na wschód od Bukaresztu”, „Policjant, przymiotnik”) opowiada widzom dowcipy z twarzą Wojciecha Manna – niewzruszenie, w najmniejszy sposób nie sugerując zabawnych momentów. Inna sprawa, że dowcipów zrzucających z foteli tu nie ma. Są raczej celne obserwacje i biorące z zaskoczenia dialogi, wielokrotnie zmuszające kąciki ust do mimowolnego uniesienia.
To bardzo powolny film, w którym dużo czasu spędzamy na oglądaniu mężczyzn przechadzających się z wykrywaczem metalu po ogrodzie. Żmudnym czynnościom towarzyszą jednak niezwykle interesujące wymiany zdań, niejednokrotnie dotyczące rumuńskiej historii czy aktualnej sytuacji ekonomicznej, ale naprawdę łatwo się z tym wszystkim utożsamić i to przyswoić. Porumboiu najlepsze zostawia jednak na koniec. Finał tej naturalistyczno-baśniowej opowieści to prawdziwy skarb, który z nawiązką wynagrodzi seans nawet tym, którzy poczują się delikatnie zmęczeni poszukiwaniami.