W hollywoodzkim kinie pocałunek mógł trwać 3 sekundy. A tak Alfred Hitchcock oszukał cenzorów

Kiedy Alfred Hitchcock pracował nad "Osławioną" z Ingrid Bergman i Carym Grantem, w Hollywood obowiązywał tzw. kodeks Haysa, który w praktyce wprowadził do kin cenzurę. Mistrzowi suspensu zwykle udawało się jednak oszukać restrykcyjny system...

Wprowadzony w 1930 roku w Hollywood kodeks Haysa zabraniał pokazywania na ekranie m.in. seksu, nagości, związków par różnych ras, przemocy i przekleństw, a nawet... ciąży. Sceny spożywania alkoholu i namiętnych pocałunków także były niewskazane. No chyba że stanowiły, w ocenie twórców, nieodzowne elementy fabuły.

Choć takie ograniczenia wielokrotnie były dla filmowców źródłem frustracji, paradoksalnie hollywoodzka cenzura pobudzała kreatywność twórców i zaowocowała jednymi z najwspanialszych scen w historii kina.

Tak było w przypadku filmu "Osławiona" w reżyserii Alfreda Hitchcocka z Ingrid Bergman i Carym Grantem w roli kochanków, gdzie słynny reżyser zdołał zagrać na nosie cenzorom i przemycić do filmu blisko trzyminutową scenę romantycznych uniesień.

Zobacz słynną scenę z "Osławionej" Hitchcocka:

 

Kodeks Haysa wprawdzie pozwalał zakochanym na okazywanie sobie czułości, jednak usta kochanków mogły stykać się na zaledwie trzy sekundy. Twórca "Psychozy" kazał więc aktorom co chwila przerywać pocałunki fragmentami rozmów i przytulania. W efekcie "Osławiona" zapisała się w historii kina jako film, w którym Hitchcockowi udało się nakręcić prawdopodobnie jedną z najbardziej intymnych i naładowanych erotyzmem scen w karierze.

Alfred HitchcockAlfred Hitchcock Fot. The Picture Desk