Wojciech Smarzowski, twórca "Wołynia" (w kinach od 7 października) podkreśla, że masowe zbrodnie, do których doszło w 1943 i 1944 roku na Wołyniu, nadal wielu ludziom nie są znane.
- Według badań połowa Polaków deklaruje, że nie wie, co się wydarzyło na Kresach. A połowa z tych, którzy deklarują, że wiedzą, to wiedzą źle. "Wołyń" ma szansę tę sytuację zmienić. Ale to nie tylko film o tragicznej historii, to przede wszystkim opowieść o uczuciach: - Wydaje mi się, że widz, który pójdzie na ten film, dostanie bardzo dużą porcję emocji i wzruszeń, nie tylko wiedzy - mówi reżyser.
Smarzowski o "Wołyniu": Nie można budować pojednania zamiatając prawdę pod dywan
"Wołyń", reż. Wojciech Smarzowski Fot. KRZYSZTOF WIKTOR/mat. prasowe
Akcja filmu "Wołyń" rozpoczyna się wiosną 1939 roku w małej wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Zosia Głowacka ma 17 lat i jest zakochana w swoim rówieśniku, Ukraińcu Petrze. Ojciec postanawia jednak wydać ją za bogatego polskiego gospodarza Macieja Skibę, wdowca z dwójką dzieci. Wkrótce wybucha wojna i dotychczasowe życie wioski odmienia najpierw okupacja sowiecka, a później niemiecki atak na ZSRR. Zosia staje się świadkiem, a następnie uczestniczką tragicznych wydarzeń wywołanych wzrastającą falą ukraińskiego nacjonalizmu. Kulminacja ataków nadchodzi latem 1943 roku. Pośród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci.
"Wołyń" w kinach od 7 października.
Chcesz wiedzieć więcej o tzw. rzezi wołyńskiej? Sprawdź te książki >>