Wszystko zaczęło się w roku 2007, kiedy ukazała się pierwsza gra, zatytułowana właśnie "Assassin’s Creed". Osadzenie jej pod koniec XII wieku, a konkretnie w czasach słynnej trzeciej wyprawy krzyżowej, połączenie tematu zakonów rycerskich z magicznymi wręcz tajemnicami oraz dodanie akrobatycznych elementów wystarczyło, żeby zainteresować spore grono osób.
Gra przeniosła emocje i zabiegi świetnie znane literatury – od przywiązania do detali „Imienia rózy” Umberto Eco po bardziej dynamiczną akcję i piętrowe zagadki z książek Dana Browna. Ale mogła zaoferować oczywiście coś, czego nie miały książki – interakcję.
Najbardziej charakterystyczną cechą serii stała się swoboda w przemieszczaniu się po otoczeniu. Na niemal każdy budynek można się wspiąć, pełne kominów, gołębników i linek dachy kamienic stają się idealnym torem przeszkód, a wysokie wieże kościołów – celem do zaliczenia. Z kolei wnętrza i podziemia sakralnych obiektów często kryją poukrywane tajemnice.
W połączeniu z prawdziwym pietyzmem w rekonstrukcji architektury danej epoki, zabawa w obdarzonego tajną misją skrytobójcę zamieniała się w jeden wielki, wirtualny spacer po przepięknych miejscach - średniowiecznej Jerozolimie, renesansowej Florencji i Rzymie, Nowym Jorku i Bostonie z czasów wojny o niepodległość USA, pirackich portach Karaibów, Paryżu końca XVIII wieku i Londynie z okresu rewolucji przemysłowej.
Kadr z gry 'Assassin's Creed III' Ubisoft
Oprócz najbardziej znanych zabytków, o których więcej można doczytać we wbudowanej w grę encyklopedię, oko cieszą takie drobiazgi, jak stoiska z warzywami, wnętrza sklepów, ulice pełne tragarzy czy wznoszący toasty bywalcy paryskiego klubu. Gra stała się nie tylko polem do rozwiązywania tajemnic i walki, ale też wspaniałym wizualnym doznaniem.
Ale to nie wszystko. Bardzo ciekawym pomysłem była sama idea spajająca wszystkie części. Tak naprawdę akcja gry toczy się czasach współczesnych, ale za pomocą specjalnego urządzenia o nazwie Animus możemy przenieść się w czasie i poznawać przeszłość przodków.
Kadr z gry 'Assassin's Creed: Brotherhood' Ubisoft
Przez wiele części Assassin’s Creed główną rolę odgrywał Desmond Miles, na co dzień zwykły barman, który okazał się potomkiem wielkiego rodu Asasynów, walczącego na przestrzeni wieków o wpływy z wrogimi im Templariuszami. Chociaż przez aż dziewięć głównych odsłon gry (i wiele mniejszych dodatków) twórcy zgubili spójność tego łączenia wehikułu czasu z "tu i teraz", sam motyw to zdecydowanie znak rozpoznawczy serii.
Nie można jednak nie wspomnieć o tym, że pomiędzy podziwianiem widoków czy poznawaniem fabuły czeka na nas sporo walki. Seria o Asasynach to wojna pomiędzy reprezentującym wolność zakonem a Templariuszami, zwolennikami tyranii. Co chwila w ruch idą ukryte pod rękawem ostrza i szereg klasycznych broni.
Obchodząca w listopadzie tego roku 10-lecie seria stała się jedną z najpopularniejszych na przestrzeni ostateniej dekady. Jej "filmowość" od dawna zwiastowała, że nadejdzie kinowa ekranizacja. Film, zatytułowany po prostu "Assassin's Creed", ukazał się 14 grudnia 2016 roku na Zachodzie, a w Polsce 6 stycznia.
Produkcja nie powiela fabuły znanej z gry, tylko wprowadza nowy obszar zmagań Asasynów i Templariuszy. Jest nim XV-wieczna Hiszpania, a dwójkę głównych bohaterów gra doskonale znany z wielu produkcji Michael Fassbender ("X-Men", "Bękarty wojny", "Prometeusz"). Wciela się we współcześnie żyjącego Calluma Lyncha oraz jego iberyjskiego przodka - Aguilara.
Kadr z filmu 'Assassin's Creed' reż. Justin Kurzel, prod. Regency Enterprises, Ubisoft, 20th Century Fox
Trailery wideo zwiastowały świetne widowisko, dobrze oddające klimat gier. Niestety liczne recenzje, zagraniczne i polskie, donoszą, że oczekiwana produkcja nie będzie tym, na co czekali wierni fani komputerowych przygód
- To, co najciekawsze, pozostaje przed naszym wzrokiem ukryte - pisze Michał Walkiewicz z Filmwebu - Zasadnicza część akcji nie rozgrywa się więc w piętnastowiecznej Hiszpanii, w czasach inkwizycji i politycznych rozgrywek na szczytach władzy, ale we wnętrzach futurystycznego laboratorium - dodaje.
Nie lepiej oceniły film zachodnie media. Na gromadzącym oceny recenzji portalu Metacritic.com, średnia ocena filmu to bardzo niskie 36 na 100 punktów. To nie pierwszy raz, gdy ekranizacja gry wideo została źle odebrane przez publiczność i krytykę. Być może ten rodzaj filmów lepiej wypada, gdy do kina idą osoby nieznające wirtualnego odpowiednika?