Oscary to wielka gala, która czasem może być pechowa. Oscarowa klątwa dotyka również Polaków

Oscarowa gala dla nagrodzonych może być wieczorem ich życia. Istnieje jednak przekonanie, że z otrzymaniem nagrody czasami wiążą się nie lada kłopoty. Przez lata doczekaliśmy się kilku rodzajów oscarowych klątw - jest wśród nich także wątek polski.

Stwierdzenie, że każdy aktor marzy o tym, by odebrać kiedyś Oscara, to najpewniej spora generalizacja, ale na pewno większość cieszy się szczerze, gdy odbiera statuetkę przyznawaną przez Amerykańską Akademię Filmową. Może to być np. docenienie po latach kariery - jak choćby w przypadku Leonardo DiCaprio, który wyjątkowo długo czekał na swojego Oscara (tu też mówiło się o pechu, a nawet klątwie).

Zobacz też: Leonardo już dostał Oscara, teraz czekają następni. Brad Pitt i Joaquin Phoenix to dopiero początek listy >>

Oscar na półce, a ról brak?

Wygrana może oznaczać, że posypią się kolejne propozycje fantastycznych ról. Funkcjonuje jednak także określenie "oscarowa klątwa", które oznacza, że zwycięzca praktycznie znika z ekranów i nie udaje mu się zagrać już w żadnym dobrym filmie.

Weźmy choćby taką Louise Fletcher, która wzbudziła zachwyt kreacją w "Locie nad kukułczym gniazdem". Aktorka dostała Oscara w 1976 roku, ale później nie udało się jej powtórzyć tego sukcesu. Fletcher była nominowana do Emmy za swoją pracę dla TV w 1996 roku i potem osiem lat później, ale dużej filmowej roli w ważnym filmie już nie zagrała.

 

W kontekście oscarowej klątwy są przywołuje się też nazwisko Miry Sorvino, córki znanego aktora Paula Sorvino, która w 1996 roku dostała nagrodę za rolę u Woody'ego Allena w filmie "Jej wysokość Afrodyta". Aktorka w 2006 roku była nominowana do Złotego Globu za "Dziewczyny z przemytu", ale na dużym ekranie nie odniosła na razie kolejnego sukcesu.

 

Masz Oscara, tracisz męża...

Naukowcy przeprowadzili badania, które według nich udowodniły istnienie także innej klątwy związanej z nagrodami przyznawanymi przez Amerykańską Akademię Filmową - zdobycie Oscara może pozytywnie wpłynąć na karierę, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zwycięzcę czeka (szybki) rozwód.

Sprawa dotyczy przede wszystkim aktorek, które zostały docenione za pierwszoplanowe role. Część z nich nawet kilka miesięcy po podziękowaniach wygłoszonych ze sceny w stronę chłopaków, narzeczonych bądź mężów doświadczyły zdrady albo rozstały się z partnerami. Wśród laureatek Oscara, które "padły ofiarami" tej klątwy, znalazły się m.in. Julie Andrews, Faye Dunaway, Emma Thompson, Hilary Swank, Reese Witherspoon oraz Sandra Bullock.

Zobacz też: Oscary 2020. "Historia małżeńska", "Irlandczyk" i...? Netflix ma aż osiem nominowanych filmów >>

Polska klątwa oscarowa: z gali do aresztu

"Klątwa oscarowa" dopadła przed nimi wielu twórców pochodzących z naszego kraju. Pech podobno zaczął się w 1983 roku, gdy statuetką za najlepszy krótkometrażowy film animowany zostało wyróżnione "Tango" Zbigniewa Rybczyńskiego, który tuż po wygranej znalazł się w... areszcie.

Podobno Rybczyński na widowni znalazł się w ostatniej chwili, tuż przed ogłoszeniem wyników w jego kategorii, bo popijał wino na korytarzu. Gdy odbierał statuetkę, w trampkach i t-shircie przysłoniętym szalikiem (?), nieznającemu wtedy prawie w ogóle języka angielskiego reżyserowi na scenie towarzyszyła w roli tłumaczki jedyna Polka zasiadająca wśród członków przyznających Złote Globy, korespondentka filmowa Yola Czaderska-Hayek.

 

- Siedzę na widowni, jakaś aktorka mówi, że "winner short film is Zbinju Łybczynskaj", bo się nie nauczyła. Wychodzę na scenę w trampkach, t-shircie. Za kulisami kobiety z "Playboya", faceci w liberiach, kelnerzy we frakach. Daję tłumaczce Oscara, idę zapalić z wrażenia, wracam, a ci kelnerzy skaczą mi na plecy, kopię ich po jajach, zakładają mi kajdanki, do garażu, choć krzyczę, że "I have Oscar", bo więcej wtedy nie umiem - wspomina Rybczyński w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - W garażu leżę na plecach, jakaś piękna policjantka siedzi mi na twarzy, celując z kolta, ładują mnie do samochodu i do ciupy. Ubierają w pomarańczowy kombinezon i do celi - kontynuuje.

Dlaczego świeżo upieczony laureat Oscara został tak potraktowany?

Były pogróżki o zamachu bombowym, a przede mną jakiś gość nago latał po scenie, więc wzięli FBI do ochrony. To byli ci kelnerzy. Nie mieli podglądu na scenę, a jak zobaczyli faceta w trampkach, sądzili, że szaleniec

- tłumaczy Rybczyński w tym samym wywiadzie.

Czytaj też: Oscary 2020. Yola Czaderska-Hayek o nagrodzie dla "Bożego Ciała": Trzeba mieć nadzieję [WYWIAD] >>

Palenie szkodzi

Wygląda na to, że maksyma "palenie szkodzi" sprawdziła się nie tylko w przypadku Rybczyńskiego. Kilkanaście lat później na papierosa przed budynek wyszli nominowani wtedy do nagród Akademii Krzysztof Kieślowski (za scenariusz i reżyserię filmu "Trzy kolory: Czerwony") oraz Marcel Łoziński (za krótkometrażowy dokumentalny "89 mm od Europy"). Wieść niesie, że ktoś zamknął drzwi, gdy byli na zewnątrz i długo nie mogli dostać się do środka.

W 2015 roku roku padło z kolei na Agatę Kuleszę i Agatę Trzebuchowską - w momencie, gdy Nicole Kidman wypowiedziała słowo "Ida", ogłaszając polskie zwycięstwo w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, aktorki były poza główną salą.

- Wyszłyśmy z Agatą na korytarz napić się wina i skorzystać z toalety, bo z programu wynikało, że nasza kategoria będzie znacznie później - opowiadała TVN24 Agata Trzebuchowska, która zagrała tytułową "Idę". Aktorki cieszyły się w związku z tym z sukcesu, oglądając przemawiającego reżysera na ekranie telewizora.

 

Nie ma zmiłuj

Oscarowa gala to ogromne przedsięwzięcie transmitowane przez stacje telewizyjne na całym świecie. Nic dziwnego, że producenci starają się, żeby podczas uroczystości wręczania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej wszystko było dopięte na ostatni guzik. Dlatego np. tuż przed końcem przerwy reklamowej - jak wspomina w rozmowie z Gazeta.pl Bartosz Konopka, nominowany w 2010 roku w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny za "Królika po berlińsku" - głos wydobywający się z głośników co chwilę przypomina o upływającym czasie i prosi o zajmowanie miejsc. Kto nie zdąży, zostaje poza główną salą, nawet jeśli za kilka chwil ma być prezentowana "jego" kategoria.

Także Konopka miał pecha podczas oscarowej nocy. Reżyser opowiadał:

Poszedłem w przerwie do toalety, a tam nie ma żadnego planu, dlatego nie wiadomo, kiedy będzie twoja kategoria. Trwa to wszystko kilka godzin, a tu winko, śmiechy, chichy, czasami musisz po prostu wyjść i, powiedzmy, się przewietrzyć. Więc wyszedłem, a tu nagle wpada porządkowy, jeden z tych, którzy witają i przyznają gościom miejsca; wpada i krzyczy: "Mr. Konopka! Where are you!? Mr. Konopka!"

- No to ja też wypadam z tej kabiny, pytam, co się dzieje, a on wściekły i rozżalony ciągnie mnie z powrotem na salę, bo zaraz będzie nasza kategoria. Wpadamy w ostatniej chwili i słyszę pretensje, niemal żal: dlaczego ja mu to zrobiłem, dlaczego byłem taki okrutny, przecież straciłby pracę, gdybyśmy to my akurat dostali Oscara - wspominał swoją "przygodę" z oscarową klątwą w rozmowie z Gazeta.pl.

Zobacz: Najciekawsze rzeczy? "Działy się w damskiej toalecie". Bartosz Konopka o oscarowej gali [WYWIAD] >>

92. gala rozdania Oscarów - kiedy i gdzie oglądać?

Przy okazji przypominamy, że gala rozdania Oscarów odbędzie się w nocy z 9 na 10 lutego o godz. 2 w nocy czasu polskiego. Będzie transmitowana w telewizji w 225 krajach całego świata, w Polsce - wyłącznie na antenie Canal Plus. Na Gazeta.pl będziemy też prowadzić specjalną relację na żywo z Oscarów. Zapraszamy.

Więcej o: