Szok! Tylko tak da się opisać to, co wydarzyło się podczas kulminacyjnego momentu 89. gali rozdania Oscarów. Gdy wręczano najbardziej prestiżową nagrodę, czyli tę w kategorii "Najlepszy film", doszło do kuriozalnej pomyłki.
Najpierw odczytano "La La Land". Cała ekipa zdążyła wejść na scenę i odebrać statuetkę. Zaczynają się przemówienia, nagle do mikrofonu nerwowo podchodzi Jordan Horowitz, producent "zwycięskiego filmu" i mówi: "Ludzie, przepraszam, to pomyłka, 'Moonlight' - wy wygraliście za najlepszy film. To nie jest żart".
Ta pomyłka przejdzie z pewnością do historii. Jak w ogóle mogło do niej dojść? Sytuację lekkimi żartami próbował ratować prowadzący galę Jimmy Kimmel. Z wyraźnym zakłopotaniem tłumaczył się Warren Beatty, aktor, który odczytywał nazwę zwycięskiego filmu.
Chciałem powiedzieć Wam, co się stało. Otwieram kopertę, a tam "Emma Stone, 'La La Land'". Dlatego tak długo patrzyłem na Faye i na Was. Nie próbowałem wcale zrobić żadnego żartu.
Kto naprawdę zawinił? Najprawdopodobniej osoba, która przekazała kopertę aktorom wręczającym nagrodę. Na poniższym nagraniu dokładnie widać, jak Warren Beatty otwiera kopertę, ze zdziwieniem patrzy na tekst, potem zagląda jeszcze raz do środka, jakby szukał drugiej, już prawidłowej kartki.
- Oscar za najlepszy film trafi do twórców... - tu Beatty zawiesza głos, jakby chciał zbudować napięcie. Teraz wydaje się jasne, że nie był do końca pewien, czy to przypadkiem nie pomyłka. - "'La La Land'" - kończy odczytywanie stojąca obok Faye Dunaway.
Do rąk prowadzących trafiła nie ta koperta. Być może pomyłki udało by się uniknąć, gdyby nie pewien szczegół.
Dopiero na zbliżeniu kartki z nazwą zwycięskiego filmu widać wyraźnie, że oscarowa kategoria napisana jest... drobnym druczkiem na samym dole kartki. Wysuwając kartkę z koperty można nawet nie zauważyć, że na spodzie jest jeszcze jakiś tekst.
W przyszłym roku organizatorzy z pewnością lepiej przygotują się na takie ewentualności. Chyba, że tego typu wpadki są przez nich zamierzone.