W Austin zakończył się festiwal South By South West, największa i najważniejsza tego typu impreza świata, spotkanie przedstawicieli kilku branż, podczas którego omawiają oni najbardziej gorące aktualne problemy swojego środowiska i te, które pojawiają się na styku z innymi branżami. W programie trwającego dziewięć dni maratonu znaleźć można moduły poświęcone m.in.: nowoczesnym technologiom, muzyce, filmowi, medycynie, sportowi, edukacji czy choćby... pornografii.
Festiwal zawsze zaczyna się od części poświęconej najnowszym technologiom, nazwanej Interactive. W tym roku najważniejszymi tematami, omawianymi podczas paneli, prezentacji i kuluarowych dyskusji, były m.in.: sztuczna inteligencja, rzeczywistość wirtualna i poszerzona, internet rzeczy czy „machine learning”.
Przechadzając się po korytarzach Austin Convention Center, gdzie odbywały się: zasadnicza część konferencji i Trade Show - targi najnowszych technologii i wynalazków, można było zauważyć, że urządzenia do VR, które jeszcze dwa lata temu były przebojem imprezy, do którego ustawiały się długie kolejki, dziś zupełnie spowszedniały. Można było z nich skorzystać na każdym kroku.
SXSW Karolina Wanat
Inna sprawa, że było również boleśnie widać, ze wciąż nikt nie wynalazł dla nich adekwatnego zastosowania, tak zwanej „killer app”, aplikacji, która sprawiłaby, żeby wyszły poza ramy atrakcyjnego gadżetu i stały się niezbędnym elementem codzienności. Hełmy do VR służą dziś przede wszystkim do atrakcyjnych prezentacji najróżniejszych projektów w technologii 360 stopni albo do wyrafinowanej rozrywki - najlepszym przykładem pokazywanym na targach w Austin był symulator latania: specjalne łóżko ze „skrzydłami”, którymi trzeba było machać, żeby się „wznosić”.
Tu i ówdzie pojawiały się także okulary HoloLens, dla których także próbuje się dziś znaleźć przełomowe zastosowania, ale wciąż pozostają przede wszystkim atrakcyjnym gadżetem rozrywkowym.
Jak co roku najciekawszym fragmentem targów była strefa przeznaczona dla wynalazców z Japonii. Zawsze przywożą oni do Austin rozwiązania bardzo przyszłościowe, intrygujące, czasem - z punktu widzenia zachodniej kultury - zupełnie zaskakujące. W tym roku przebojem były m.in.: pomidory, które informują, że niedługo będą już nieświeże, aplikacja do wirtualnego makijażu, przydatna podczas videokonferencji czy kilka urządzeń służących do pilnowania wyprostowanej postawy. Wbrew pozorom nie chodzi w nich o zdrowy kręgosłup, ale o mowę ciała: według Japończyków, człowiek wyprostowany z miejsca zyskuje większy autorytet i posłuch.
Dużo pomysłów prezentowanych na targach opierało się na systemach rozpoznawania głosu i zdalnego sterowania urządzeniami domowymi. Dużo firm przedstawiało najróżniejsze czat-boty - automaty konwersacyjne, które w najbliższym czasie mają zrewolucjonizować systemy komunikacyjne (przede wszystkim te, za pomocą których z firmami kontaktują się klienci).
Technologią, która wzbudzała szczególne zainteresowanie, były też domowe roboty z rozmysłem projektowane tak, żeby budzić sympatię i zaufanie. Najlepszym przykładem był Kuri - automat, przypominający stworzenie z bajki dla dzieci, wdzięcznie poruszający się, a wręcz wodzący „wzrokiem” za swoim właścicielem i potrafiący nawet skomplementować jego uśmiech czy fryzurę.
Ostatnim „technologicznym” elementem imprezy była część poświęcona grom komputerowym. Składały się na nią: spory program paneli, targi i konkurs cosplay. Przez kilka ostatnich dni SXSW centrum konferencyjne we władanie objęli więc miłośnicy gier video w najróżniejszym wieku, obwieszeni rozdawanymi na każdym kroku gadżetami reklamowymi albo przebrani w postacie ze swoich ulubionych gier.
SXSW Karolina Wanat
Na targach wielcy producenci nie byli specjalnie widoczni - zdecydowanie bardziej wolą się skupiać na specjalistycznych imprezach poświęconych wyłącznie grom. Za to można było przebierać w ofertach małych, niezależnych studiów, a nawet indywidualnych autorów-przedsiębiorców, którzy prezentowali swoje najnowsze pomysły.
Większość wyglądała dość skromnie, ale kto wie, czy nie było wśród nich kolejnego „Feza” - wielkiego przeboju na rynku gier sprzed kilku lat, stworzonego praktycznie przez jedną osobę. Być może wielką sławę zdobędzie więc gra, w której poruszając się po zawalonej sprzętami kuchni trzeba przygotować potrawę z podanych składników, dynamiczna i brutalna „strzelanka”, oparta na dość rewolucyjnej perspektywie i zachwycającej, komiksowej grafice, albo może ta, w której gracz porusza się stylowym Citroenem 2CV w nieco bajkowej, pastelowej scenografii.
Przez cały czas trwania festiwalu odbywała się jego część filmowa. W kilkunastu salach w całym mieście można było oglądać najnowsze i najciekawsze propozycje kina niezależnego. Filmem otwarcia było pokazywane premierowo dzieło Terence’a Malicka, przyjmowane w Austin szczególnie gorąco, bo jego akcja dzieje się właśnie w tym mieście.
Swoje świeże propozycje przywiozło na festiwal kilku bardzo popularnych twórców, m.in.: Joe Swanberg, James Franco czy Brian Knappenberger. Ten pierwszy przywiózł niezbyt udaną komedię o człowieku uzależnionym od hazardu, drugi - biografię kultowego w Stanach reżysera „złych filmów”, trzeci - dość przerażający dokument o tym, jak wielki przemysł niszczy wolne media.
Najlepszym filmem konkursu okazał się „Most Beatiful Island” Any Asensio, mroczna opowieść o dziewczynie próbującej zacząć nowe życie w Nowym Jorku, ale wpadającej w poważne tarapaty. Pochodząca z Hiszpanii artystka nie tylko wyreżyserowała film, ale zagrała w nim także jedną z głównych ról.
Festiwal filmowy miał także kilka polskich akcentów. Najważniejszym były premierowe pokazy najnowszego filmu Katarzyny Rosłaniec „Szatan kazał tańczyć”, opowieści o dziewczynie zagubionej we współczesnym świecie. Film ma bardzo niezwykłą formę: składa się z krótkich scen, które widz może obejrzeć w kolejności zaproponowanej przez reżyserkę, albo w zupełnie innej, dowolnej - umożliwia to specjalna aplikacja, która trafiła do użytkowników w dniu premiery filmu.
Swoje dzieło pokazywała w Austin także specjalistka od krótkometrażowych animacji, Renata Gąsiorowska - jej „Cipka” została uznana przez jurorów za najlepszą tego typu propozycję na festiwalu.
W części muzycznej imprezy jak zawsze dominowały prezentacje młodych, często debiutujących zespołów z całego świata, reprezentujących najróżniejsze gatunki i stylistyki. Czy dla któregoś z nich występ na amerykańskim festiwalu okaże się przepustką do wielkiej sławy okaże się niedługo, ale już dziś wiadomo, że kilka zespołów pokazało w Austin, że zdecydowanie zasługuje na szersze uznanie.
Uwagę przyciągały zwłaszcza niedawne odkrycia sceny alternatywnej, które potwierdzały, że blogosfera i media zwróciły na nie uwagę nie bez powodu. Tak było choćby w przypadku zespołów: Cherry Glazerr, Snail Mail, Slotface czy Pill, który już we wrześniu wybiera się do Polski, żeby zagrać na gdańskim festiwalu Soundrive. Tak było w przypadku kilku młodych singer/songwriterek: Vagabon czy Jay Som.
Choć nie jest to festiwal dla wykonawców, którzy cieszą się wielką popularnością i grywają na największych scenach świata, co roku niektórzy z nich pojawiają się w Austin, żeby zaprezentować specjalne, kameralne koncerty dla swoich fanów. W tym roku takie prezenty swoim wielbicielom zrobiły m.in.: Solange i Lana Del Rey oraz muzycy arcypopularnego dziś hip hopowego tria Migos.
Solange YOUTUBE @ COPPERTANK
Na festiwalu nie zabrakło oczywiście Polaków: do Austin wybrali się muzycy formacji: The Dumplings i Hańba!, Daniel Spaleniak i Brodka ze swoim zespołem. Wszyscy wystąpili kilka razy i mogli się pochwalić sporym zainteresowaniem amerykańskiej publiczności.
Koncerty w klubach to jedno, ale ostatnie dni festiwalu oznaczały także niekończącą się imprezę na ulicach miasta. Centrum Austin na długie godziny wypełniło się: tłumem szukającym zabawy, przebierańcami, muzykami grającymi spontaniczne koncerty na wolnym powietrzu czy ulicznymi grajkami. Hałas, chaos i tłok były niewiarygodne, ale bez próby przejścia przez wypełnioną tłumem Szóstą ulicę, doświadczenie SXSW nie byłoby pełne.
PRZECZYTAJ:
Lana Del Rey zaśpiewała w Austin imponująco, ale wpadła w pułapkę gwiazdy-przytulanki [Z SXSW] >>
Nie udało się uniknąć pecha, ale polscy wykonawcy dali radę za oceanem [Z SXSW] >>
A teraz zobacz: Nowa część "Szybkich i wściekłych" i oscarowy "Klient". Oto najważniejsze premiery kwietnia