Hitowy film akcji z Gal Gadot w roli głównej nie miał premiery w libańskich kinach, ponieważ tamtejszy minister spraw wewnętrznych zakazał jego pokazywania. Dlaczego? Bo główna gwiazda produkcji pochodzi z Izraela i - jak praktycznie jego wszyscy obywatele - służyła w tamtejszej armii.
Gal Gadot jest byłą Miss Izreala (z polskimi korzeniami). W wojsku spędziła dwa lata - tyle trwa obowiązkowa służba w izraelskiej armii. Aktorce zdarzało się zabierać głos w mediach społecznościowych na tematy polityczne. W 2014 roku we wpisie na Facebooku pisała o modlitwie za "żołnierzy, którzy ryzykują życie, broniąc jej ojczyzny przed okropnymi czynami Hamasu". Podczas trwającej wtedy operacji w Gazie zginęło ponad 2 tysiące Palestyńczyków - tym 1,4 tys. cywilów (dane BBC).
Liban i Izreal od lat pozostają w konflikcie, rząd tego pierwszego państwa nie uznał nigdy istnienia Izraela, a granica między krajami to linia demarkacyjna, której bezpieczeństwa strzegą wojska UNIFIL (misja pokojowa ONZ).
Tymczasem film, którego budżet wyniósł 149 mln dolarów, w ciągu kilku dni na całym świecie zarobił 240 mln dolarów. Prawie połowa tej kwoty to zasługa amerykańskich widzów. "Wonder Woman" stała się produkcją, która może poszczycić się tytułem z najlepiej zarabiającego filmu w historii, wyreżyserowanym przez kobietę, w trakcie weekendu otwarcia w Stanach Zjednoczonych. Wcześniej na pierwszym miejscu w tej kategorii był "50 twarzy Greya" z 2015 roku, który w tym samym czasie zarobił 85 mln dolarów.
To o tyle ciekawe, że za kamerą filmów o superbohaterach do tej pory stawali głównie mężczyźni. "Wonder Woman" to pierwsza wysokobudżetowa produkcja tego gatunku, który wyreżyserowała kobieta (Patty Jenkins), z kobietą w roli głównej.