Choć sezon ogórkowy w pełni, kina nie zwalniają obrotów. W lipcu naprawdę jest na co pójść. Premierę będzie miała "Dunkierka" Nolana, na ekrany wróci ze swoim najnowszym filmem Machulski, znajdzie się też coś dla miłośników amerykańskich superbohaterów.
A co zapowiada się najlepiej? Zapewne najważniejszą premierą tego lata (a kto wie, czy nie całego roku) będzie "Dunkierka" Nolana. Nolan potrafi przecież zrobić kawałek bardzo porządnego kina - jest spora szansa, że "Dunkierka" nie jest wyłącznie nadmuchaną przez PR promocją.
Wśród premier znalazła się też pozycja dla fanów horrorów. "To przychodzi po zmroku" nawiązuje do typowych amerykańskich horrorów. Zagubiona w środku lasu chata, grupa ludzi, tajemniczy wirus - tym razem nie będzie to film dla miłośników krwi i wypruwania flaków, zapowiada się więcej subtelności w straszeniu widza.
Mamy też przynajmniej dwie propozycje dla fanów superbohaterów i klasyki amerykańskich superprodukcji. Kolejna część Spider-Mana i "Planety małp" to kontynuacja tematów, które dobrze znamy i lubimy. To idealne propozycje na letnie popołudnie - nie wymagają zbyt wiele myślenia, dobrze odprężają i dostarczają należytej rozrywki.
Jest też coś z kina ambitnego: "Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia" to zwycięzca festiwali i propozycja dla tych, którzy lubią filmy wymagające wysiłku intelektualnego, czarno-białe i skandynawskie. Fiński obraz to chłodna propozycja love story na środek lata - polecamy.