Kamińska, Karolak i Stramowski: "Narzeczony na niby" to nie jest kolejna polska komedia romantyczna

Spędziliśmy dzień na planie filmu "Narzeczony na niby". Aktorzy zdradzili nam, dlaczego nowa komedia Bartosza Prokopowicza jest inna, niż wszystkie.

„Narzeczony na niby” to pierwsza komedia Bartosza Prokopowicza i drugi film, który wyreżyserował. Po głośnej "Chemii" reżyser postanowił opowiedzieć o miłości i wszystkich jej odmianach, w lekki, ale jednocześnie mądry sposób.

Prokopowicz zapewnia, że po wyjściu z kina widz poczuje się odmieniony. Jego film przypomina, że idealne życie, o którym marzy większość z nas, nie istnieje, a w dążeniu do doskonałej miłości łatwo nie zauważyć prawdziwych uczuć.

Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby'Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Aktorzy “Narzeczonego na niby” opowiedzieli nam o pracy na planie, o tym, jakie jest ich podejście do miłości i dlaczego “kolejna polska komedia romantyczna” może być inna, niż wszystkie.

"Gramy prawdziwe emocje"

Julia Kamińska: Karina to młoda kobieta, ma około 30 lat. Bardzo chciałaby znaleźć miłość, ale też spełniać oczekiwania wszystkich dookoła, a szczególnie swojej matki. Niestety jej się to nie udaje, zakochuje się w niewłaściwych facetach. Bardzo chcę też być szczęśliwa. I w momencie, kiedy jej wymarzony książę z bajki okazuje się być potworem, czego ona kompletnie nie widziała, chyba jako jedyna, będąc zaślepioną, zakochaną kobietą, to stwierdza, że musi trochę zmienić swoje życie. Jednocześnie ma już pewne zobowiązania, i bardzo jej zależy, żeby jednak ten “narzeczony na niby” umożliwiał jej funkcjonowanie w tej dziwnej rzeczywistości, bardzo trudnej, rodzinnej rzeczywistości, którą wielu z nas myślę zna z autopsji.

Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby'Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Piotr Stramowski: Moja postać jest zwykłym człowiekiem i właśnie dzięki temu jest ciekawa. Nie jest twardzielem, nie musi niczego udowadniać. Jest raczej zwykłym chłopakiem, który ma swoje problemy, zakochuje się, pojawia się dziecko. I zostaje z tym sam.

Aktorzy chętnie korzystają z własnych doświadczeń. Jak twierdzi Tomasz Karolak - przydaje się tu życiowe doświadczenie: - Historia bohatera, którego gram pokrywa się z moim życiem - przygotowuje się do ślubu, który nie wychodzi, chociaż potem wychodzi. Relacja pomiędzy mną, a moją wybranką, którą gra Sonia Bohosiewicz, rozwala się przed ślubem po to, żeby się potem naprawić.

Karolak podkreśla, że nie musiał specjalnie przygotowywać się do roli. - Życie mnie do niej przygotowało. Od jakiegoś czasu dostaję takie role, że do mnie pasują i wiem, jak je zagrać. Człowiek, który ma 46 lat już coś przeżył, może powiedzieć coś o miłości, relacjach z kobietami i z samym sobą. I to wszystko jest w tym filmie. Przede wszystkim staramy się grać prawdziwe emocje.

Tomasz Karolak na planie filmu 'Narzeczony na niby'Tomasz Karolak na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Aktorzy zdradzili nam, jakie cechy charakteru podarowali swoim postaciom. Julka Kamińska sprawiła, że filmowa Karina uśmiecha się więcej, niż zakładał scenariusz:

- Zawsze staram się czerpać z siebie, jeżeli chodzi o moje postaci, ale to na pewno nie jestem ja. Ja raczej stawiam na szczerość. Karina kłamie cały czas. Ale mamy jedną wspólną cechę: Już na etapie prób do filmu, zobaczyłam, że moja bohaterka na trudne sytuacje reaguje uśmiechem. I w ten sposób maskuje tę niepewność. Wydaje mi się, że dałam jej ten uśmiech. Czasami, mimo że czuję się źle, to staram się uśmiechać i to mi pomaga.

Film jest o miłości, dlatego zapytaliśmy aktorów o ich podejście do związków.

Julia Kamińska: Myślę, że szczerość w relacjach jest bardzo ważna.

Tomasz Karolak: Ja jestem za tym żeby były jednak otwarte karty i że bez prawdy między ludźmi nic się nie zbuduje. Nie możne być żadnych kłamstw, bo jeśli są, to pęcznieją i rozsadzają związek. Wydaje mi się, że wzajemne zaufanie i otwartość jest tu niezbędna. Przyjaźń, zaufanie i pewnie miłość, która pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach.

Piotr Stramowski: Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek był “narzeczonym na niby”, chociaż… z moją obecną żoną trochę tak było. Kiedy graliśmy nasz film “W spirali” , którym się zainspirowaliśmy. Wydawało mi się, że wszystkie emocje, które przeżywam są filmowe. Że skoro jesteśmy aktorami, to możemy te emocje przeżywać. Byłem takim "narzeczonym na niby", trochę nieświadomym, bo później się okazało, że za tymi emocjami z planu kryje się coś więcej.

Piotr Stramowski na planie filmu 'Narzeczony na niby'Piotr Stramowski na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Aktor wyznał też, co sądzi o instytucji ślubu:

- Nie mamy z moją żoną kościelnego ślubu, tylko cywilny. Ja jak najbardziej popieram śluby, bo to jest jakiś rodzaj umowy i to jest potrzebne. W każdym związku zdarzają się kryzysy, towarzyszą nam różne sytuacje. Dlatego dobrze jest przysiąc tej drugiej osobie, nie mówię, że przed Bogiem, ale przed ludźmi. Wtedy łatwiej się zmobilizować do zgody, kiedy się pokłócimy. A jak nie ma ślubu to łatwiej jest po prostu machnąć ręką i odejść. A tak zawsze można sobie powiedzieć ‘’Słuchaj, przysięgaliśmy sobie’’, wydaje mi się, że to jest bardzo ważne.

'Narzeczony na niby''Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Podobno "Narzeczony na niby" nie jest zwykłą komedia romantyczną. Czym się wyróżnia?

Tomasz Karolak: Scenariuszem - Perypetie tych bohaterów dają do myślenia. I chociaż i tak wiemy, że wszystko się dobrze skończy, to dojście do tego finału jest niezwykłe. Wyjątkowe w tej komedii jest to, że my nie gramy tutaj komediowo, nie puszczamy oka do publiczności, staramy się grać prawdziwe emocje. Zabawny jest jedynie kontekst, w którym się znajdujemy.

Julia Kamińska: Myślę, że ta komedia jest także bardzo wzruszająca. Mamy wspaniałego młodego aktora, który świetnie śpiewa i jest bardzo zdolny – to na pewno nas wyróżnia. Myślę, że ważna jest także struktura - scenariusz przypomina trochę sztuki teatralne w których grywam. Bo tutaj ktoś podaje się za kogoś, kim nie jest i jest jakaś cecha charakteru, która powoduje, że bohaterka wikła się w multum różnych niewygodnych dla siebie sytuacji. Na pewno wyjątkowe i fajne, jest to, że to jest o miłości. O tym, że wszyscy bardzo tego potrzebujemy, choćbyśmy nie wiem, jak zaprzeczali, to jednak miłość jest naszą podstawową potrzebą. I to jest fajne, że to jest motywacja mojej bohaterki. Chce być kochana, tak jak my wszyscy i wydaje mi się, że to jest siłą tego filmu.

Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby'Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Aktorzy zdradzili nam, jak pracowało im się na planie “Narzeczonego na niby”.

Julia Kamińska: Jest to dla mnie wyjątkowa sytuacja, bo nigdy nie grałam głównej roli w filmie, zawsze grywałam raczej w serialach. To bardzo ciekawe, jest zupełnie inny system pracy. Mam dużo więcej czasu, jednocześnie jest większa odpowiedzialność. Przynajmniej ja to tak czuję: nowe wyzwanie i główna rola. Jestem bardzo podekscytowana! Cały czas chodzę i się uśmiecham i się bardzo cieszę, że tu jestem. No pracuje się super. Taka jest prawda.

Julka nie bała się nawet najbardziej wymagających scen - Praca na planie filmowym polega na tym, że trzeba powtarzać w nieskończoność różne rzeczy. Czasami bywa bardzo zimno. Granie w trudnych warunkach zdarza się bardzo często, ale kiedy stajemy się bohaterami, to nie odczuwamy tego zimna. Ale w deszczownicy jeszcze nigdy nie grałam i to faktycznie nie było łatwe. Ale i tak trudniejsze do zagrania są emocje.

Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby'Julia Kamińska na planie filmu 'Narzeczony na niby' fot. gazeta.pl

Tomasz Karolak: Bardzo dobrze prowadził nas Bartek Prokopowicz, który nie robił wcześniej takiego gatunku filmowego. Najlepsze jest to, że scenariusz pozwalał nam dopełnić bohaterów swoimi doświadczeniami i charakterem - a to lubię najbardziej.

"Narzeczony na niby" trafi do kin 12 stycznia 2018 roku.

"The Crown", sezon 2 teaser[HD], reż. Stephen Daldry, prod. Netflix

Więcej o: