Po seansie "Botoksu" jedno nie ulega wątpliwości - Polska podzieliła się. Jedni (w tym my) uważają, że to film absolutnie niewarty uwagi i wydawania pieniędzy na kino. Drudzy stoją na stanowisku, że film zbiera złe recenzje, ponieważ pokazuje prawdę, uderza w koncerny i ideologię "lewactwa":
Ale recenzje "niezależnych" i "niezaangażowanych" widzów nie są tak miarodajne, jak recenzje prawdziwych fanów reżysera. Ostatecznie - kto jak nie oni będzie go bronił? Okazuje się jednak, że z tym też może być pewien problem. Fanki odpowiedzialne za prowadzenie fanowskiej komunikacji na temat "Botoksu" na Facebooku, obejrzały film i podzieliły się swoimi spostrzeżeniami. I trochę się zawiodły.
"Jakie mamy odczucia? Pewnie myślicie, że napiszemy o samych "ochach i achach" z racji prowadzenia strony, ale nic bardziej mylnego. Film uznajemy za dobry, na pewno nie wybitny, ale z pewnością ciekawy. Interesujący jest sam temat i fakt, że oparty jest na rozmowach z lekarzami i prawdziwych zdarzeniach. Być może ukazany w mniej wulgarny sposób i skoncentrowany na mniejszej ilości wątków nie powodowałby tylu negatywnych opinii, a przede wszystkim jednej: że scenariusz pisany był na kolanie."
Po raczej negatywnej ocenie większości aktorów (prócz Katarzyny Warnke i Agnieszki Dygant) przyszła kolej na rozliczenie Vegi z pokazanych w filmie obrzydliwości:
"Ogromnym minusem podpisujemy sceny z psem, kilkukrotnie przypadek z czymś w odbycie czy scena z umywalką - jak dla nas było to przegięcie. Niesmaczne, niepotrzebne. Rozumiemy przesłanie, że praca ratownika medycznego jest ciężka i często wiąże się z dziwnym i niecodziennymi przypadkami, ale co za dużo to niezdrowo."
Okazuje się, że seks z psem to odrobinę za dużo nawet dla prawdziwych fanów Vegi. Dla tych, którzy fanami nie są, to również jest zdecydowanie za dużo, dlatego wciąż, nawet po kilku dniach od obejrzenia, nie polecamy. Fani, jak widać, też są sceptyczni.