Senny Suburbicon - niewielka amerykańska miejscowość - rządzi się własnymi prawami. Panuje tam spokój jak w Pleasantville, ludzie są uprzejmi i delikatni, nikt się nie wyróżnia. Aż do czasu. Idylliczne miasteczko i jego mieszkańcy zamieniają się w dziki tłum z pochodniami w dłoniach, rzucający kostką brukową w okna domów. Powód jest nadzwyczaj prosty - jest rok 1959, a do jednego z domów wprowadziła się rodzina o innym kolorze skóry.
W tle takich wydarzeń główny bohater Gardner Lodge (w tej roli Matt Damon) stara się wyeliminować zabójców swojej żony. Jednak bynajmniej nie z powodu rozpaczy i zemsty - po prostu nie chce im zapłacić za dobrze wykonaną robotę.
Zarówno bracia Coen, jak i George Clooney mają sentyment do Ameryki lat 50. I trzeba im przyznać, że doskonale dobrali do tego filmu obsadę. Matt Damon to stateczna głowa rodziny. Julianne Moore to standardowa amerykańska żona (i siostra, bo Moore jednocześnie gra w filmie dwie role bliźniaczek). Jest też Oscar Isaac, śledczy zajmujący się ubezpieczeniami, który nie dowierza intencjom owdowiałego pana domu. Wszyscy razem, pod czujnym okiem małego Nicky'ego (w tej roli Noah Jupe), popełniają ostateczne błędy, od których nie ma już odwrotu.
To film ze "stajni" braci Coen, więc ich fani wiedzą, czego można się po nich spodziewać. Jednak tym razem Joel i Ethan nie stanęli za kamerą, zajęli się tylko scenariuszem. Reżyserem został ich znajomy George Clooney - i być może dlatego film stracił odrobinę impet, jaki mógłby mieć, gdyby Coenowie pracowali przy nim od A do Z. Filmy Clooneya są raczej niespieszne i bardziej skupione na tle społecznym, niż na akcji. To widać w "Suburbiconie", tak samo jak podejście Coenów, żeby jednak pokazać widzowi brutalność i brawurę, jaką pamiętamy z "Fargo".
Co z tego wyszło, możecie przekonać się sami w kinach. Jednak zarówno fani Coenów, jak i Clooney'a, znajdą w "Suburbiconie" elementy kluczowe dla produkcji swoich ulubieńców. Niestety, znajdą też ich wady.
Clooney i Coenowie połączyli w jedno krwawy kryminał z dramatem społecznym i satyrą. Wyszedł im miszmasz, momentami bardzo dobry, momentami tracący tempo. Jest to jednak rzadka okazja, żeby zobaczyć efekt pracy George'a Clooneya jako reżysera i samemu ocenić, w której roli sprawdza się lepiej.
"Suburbicon" wejdzie na ekrany polskich kin już w piątek, 10 listopada.