"Czwarta władza" to historia chyba najważniejszej publikacji amerykańskiego dziennika "The Washington Post". Dwóje wydawców - Katherine Graham (Meryl Streep) i Ben Bradlee (Tom Hanks) wchodzą w posiadanie tajnych dokumentów, które rząd USA ukrywał przed opinią publiczną przez prawie 40 lat. Ich publikacja jest dziennikarskim obowiązkiem, ale również ogromnym ryzykiem - władze grożą, że zniszczą dziennikarzy i doprowadzą do zamknięcia gazety.
Steven Spielberg oparł swój najnowszy film na faktach. "Pentagon Papers" rzeczywiście zostały wykradzione z FBI i przekazane dziennikarzom "The Washington Post". Kiedy ci zdecydowali się na publikację, Nixon i jego administracja wytoczyli przeciwko gazecie i wydawcom najcięższe działa. Katherine Graham oskarżono o szpiegostwo, kradzież tajnych dokumentów, kiedy odmówiła zaprzestania kolejnych publikacji. Władze próbowały doprowadzić do zamknięcia gazety, w sprawie wypowiedział się również Sąd Najwyższy. W sprawie "Times v. United States" ("New York Times" również opublikował dokumenty ujawniające przekręty władzy) Sąd orzekł jednak, że pewne przywileje "czwartej władzy" są nienaruszalne niezależnie od tego, że mogą doprowadzić do upadku rządów.
"Czwarta władza" Spielberga pokaże, przed jakimi decyzjami stanęli wydawcy "The Washington Post" i jakimi metodami administracja państwowa próbowała na nich wymusić posłuszeństwo. Groziła im nie tylko utrata miejsca pracy, ale również wieloletnie więzienie za ujawnienie tajemnic państwowych. Film, jak właściwie wszystkie produkcje Spielberga, będzie trzymał w napięciu.
W rolach głównych zobaczymy Meryl Streep i Toma Hanksa - i już samo to właściwie zapewnia, że film odniesie sukces. Za zdjęcia odpowiada Janusz Kamiński, muzykę tradycyjnie napisze John Williams, z którym Spielberg współpracuje przy większości filmów. My nie możemy się doczekać, polska premiera będzie dopiero 16 lutego.