Ameryka potrzebuje kogoś do kochania. I kogoś do nienawidzenia. Tonya Harding była idealna

"Jestem najlepsza. Ja, Tonya" w polskich kinach króluje już od 2 marca. U nas zobaczycie materiały zza kulis.

3 nominacje do Oscarów, 5 nominacji do nagrody BAFTA, 3 nominacje do Złotych Globów. Każda z tych nagród powędrowała do bezkonkurencyjnej Allison Janney - i Oscar, i BAFTA i Złoty Glob. Dla jej roli na "Jestem najlepsza. Ja, Tonya" zwyczajnie trzeba iść. Allison Janney nie zagrała tu głównej roli, ale wystąpiła tak, że jeszcze długo będzie się ten występ wspominać.

"Jestem najlepsza. Ja, Tonya" - zwiastun i materiały zza kulis

W latach 90. USA wstrząsnął prawdziwy skandal. Jedna z najlepszych łyżwiarek figurowych tamtych czasów, Nancy Kerrigan, została brutalnie zaatakowana przez nieznanego sprawcę. Nikt na początku nie podejrzewał, że atak został cynicznie zaplanowany przez jej największą rywalkę – Tony’ę Harding.

Tonya jest wszystkim tym, czym idea łyżwiarki figurowej nie jest. W latach swojej kariery była enfant terrible tego potwornie trudnego i wymagającego sportu. Nie była idealna, jej rodzina pozostawiała dużo do życzenia, jej związek był "skomplikowany", jej życie było życiem "rednecka". Ale, jak usłyszycie w filmie, Ameryka potrzebuje również takich antybohaterów. Tych do kochania ma aż nadto. A tych do nienawidzenia... Cóż, tych drugich również potrzebuje.

W tę rolę wcieliła się doskonała Margot Robbie, którą bez wątpienia pamiętacie z "Wilka z Wall Street". Podczas rozdania Oscarów nie miała co prawda szans z Frances McDormand, ale również jej występ jest wyjątkowy.

Więcej o: