"Wieża. Jasny dzień" nie trafiła jeszcze na ekrany polskich kin, a już jest jednym z najciekawszych filmów tej wiosny. Pierwszy pokaz miał miejsce we wrześniu podczas 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Od tego momentu produkcja zdobywa kolejne wyróżnienia - Złote Lwy za debiut reżyserski i scenariusz dla Jagody Szelc, Paszport "Polityki" w kategorii film, "Złotego Szczeniaka" za drugoplanową kreację aktorską kobiecą dla Małgorzaty Szczerbowskiej. A to zapewne nie koniec.
Szelc w wyjątkowy sposób połączyła w swoim debiucie wiele gatunków. Widać nawiązania do Polańskiego, wprawne oko znajdzie również Lanthimosa. Jest metafizycznie, z każdą minutą atmosfera coraz bardziej się zagęszcza, widz czuje, że lada moment na ekranie "coś" się stanie. A finał? Nie rozczarowuje.
Fabułę zbudowano naokoło jednego z najważniejszych wydarzeń w życiu każdego Polaka - pierwszej komunii. To właśnie w tym momencie w uporządkowane, racjonalne życie Muli (w tej roli genialna Anna Krotoska) i Michała (Rafał Cieluch) oraz ich dziecka wkracza Kaja (Małgorzata Szczerbowska) - siostra Muli. Kaja, choć zaproszono ją na wydarzenie, nie była spodziewanym gościem. Mula nie widziała swojej siostry od lat, i kiedy ta pojawia się w rodzinnym, odciętym od świata domu, kiedy wkracza w jej racjonalny, uporządkowany świat, zaczynają się dziać rzeczy niepokojące. Kaja jest bowiem biologiczną matką małej Niny. Ma swój powód, dla którego wróciła do rodzinnego domu. I zdecydowanie nie jest to tylko pierwsza komunia jej (i nie jej) córki.
"Wieża. Jasny dzień", reż. Jagoda Szelc, scen. Jagoda Szelc. W rolach głównych: Anna Krotoska, Małgorzata Szczerbowska, Anna Zubrzycki, Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, Rafał Kwietniewski, Rafał Cieluch